Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-11-2009, 19:31   #21
 
Qzniar's Avatar
 
Reputacja: 1 Qzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znany
Podczas lektury księgi, Sathira przeszyło uczucie. Dziwne uczucie, którego już dawno nie miał przyjemności zaznać. Uczucie czyjejś obecności. Ostatnio takie coś spotkało go chyba podczas odbijania tej chatki z zielonych rąk plugawego goblina. Tak, to wtedy też po raz ostatni użył swoich klątw i strzały cienia. Wspomnienia.

Wstał obrócił się i rozeźlony zawołał:
-Kto tam jest?! Kto śmie zakłócać mój spokój i co gorsza włamywać się do mojego domu?!

-------------------------------------

Zza szafy wysunął swój duży zielony nos nieznajomy. Był to goblin. Uśmiechnął się podle : - Teraz czas na pacyfikację! - wydarł się sie swoim głupio wyglądającym biegiem rzucił się na Sathira. |||
O cholera! - pomyślał tylko Sathir i od razu zaczął się bronić rzucając klątwy na goblina. Jedną zmniejszającą celność, a drugą raniącą goblina. Druga klątwa wyglądała jakby co kilka sekund niewidzialny miecz ciął goblina. Nie zawsze jednak ten "miecz" trafiał. Po rzuceniu klątw Sathir przygotował się do uniku. |||
Goblin rzucił mieczem. Na początku miał zamiar chyba ranić człowieka , lecz siła i celność była taka słaba , że nie doleciała. Goblin padł na ziemie martwy.
Sathir podszedł do goblina odchylając kawałek jego brudnego ubrania. Pomyślał, że goblin mógł mieć coś co rzuciłoby trochę światła na fakt dlaczego goblin się tu znalazł i go zaatakował. |||
Nagle szafa otworzyła się i z hukiem wyskoczył kolejny goblin. Ten trzymał tasak w ręku. Goblin leżący na ziemi ożył , łapiąc Sathira za noge. - Tera mu sieknij! - krzyknął ten leżący. Goblin szarżował właśnie na maga. |||
Szybkie kopnięcie wolną nogą goblina i po chwili czarnoksiężnik wybiegł z chatki, zatrzaskując za sobą drzwi. Gdy tylko znalazł się w bezpiecznej odległości od drzwi, będąc pewnym, że nie zaskoczą go nagle otwierając drzwi i rzucając się na niego, zaczął odprawiać rytuał przywołania pomocnika w walce. Wybrał zjawę. |||
Drzwi z hukiem otworzyły się. Goblin zaczął biec z tasakiem. Drugiego nie było widać : - Giiiń! - goblin wziął zamach. |||
Sathir próbuje zrobić kolejny unik. Następnie uderza goblina z pięści, biorąc przy tym spory zamach. |||
Goblin był jednak sprytniejszy. Rzucił się na ziemie próbując przelecieć mu pod nogami. Najbliższy kontakt z tasakiem miał nastąpić z genitaliami maga.
Widząc co zamierza zrobić goblin dodało sił Sathirowi. Wyskoczył wysoko w górę z impetem lądując na goblinie. |||
Lądując człowiek trafił goblina w twarz. Tez zawył z bólu wbijając mu szpony w łydkę. Można było się domyślić , że czaszka, która pękła goblinowi uśmierciła go na miejscu. Uścisk na nodze odpuścił , aż w końcu jego ręka opadła na ziemi. |||
Lądując na czole goblina Sathir usłyszasz trzask łamanej czaszki. Gdy był już pewny, że goblin jest martwy, wznowił zaczęty wcześniej rytuał przywołania. Tym razem jednak przywoływał chochlika (małego diabełka). |||
Wszystko by grało gdyby nie dwa fakty. Pierwszy z nich który zastanawiał człowieka , to czemu gobliny zapuściły się na Twoje pola. Mieszkasz daleko od ich terenów. Drugi z nich to czemu podróżowali razem. Gobliny zawsze chodzą pojedynczo. Musiałeś się dowiedzieć. A ostatni goblin który przeżył właśnie zdychał w Twoim domu. |||
Gdy Sathir to sobie uświadomił przerwał rytuał i poszedł ostrożnie do chatki. Gobliny to wyjątkowe mendy. Mimo, że ciążyła na nim dosyć ostra klątwa może się jeszcze na niego rzucić. Otworzył drzwi... |||
Goblin stał oparty o krzesło. Z jego krzywej mordy kapała krew. Gdy zobaczył człowieka skrzywił się : - Ty podły szmaciarzu! Zaraz Cie dorwę! - wydarł się i zakasłał |||
- Wiesz, że w takim stanie nie masz szans. Powiedz lepiej dlaczego na mnie napadliście. Drugi goblin nie żyje, więc zostałeś sam. A właśnie, dlaczego przyszliście razem. Myślałem, że gobliny to stworzenia samotne i podróżują pojedynczo, tym bardziej napadają. Gadaj! |||
Goblin się zaśmiał. - Horda niedługo wszystkich dorwie. Ciebie w pierwszej kolejności. A wtedy miej gotowość , bo zetną Cie i rozbiorą do nagości! Ha ha...- Bełtnął krwią na podłogę. Jego źrenice się powiększyły. Padł martwy na ziemie...

-------------------------------

Po tym, Sathir wywlókł ciało goblina z chaty i rzucił je na drugie. Obok nich rozpalił ognisko. Już wkrótce, ciała goblinów były lizane przez wesołe języki ognia. Mag wszedł do domu, zamykając za sobą drzwi.
- Chciałem, żeby coś się wydarzyło, to teraz mam.
Położył się na łóżku. Długo myślał o tym co powiedział mu goblin. Interesowały go trzy rzeczy. Dlaczego gobliny go napadły? Dlaczego właśnie on i o co chodzi z tą Hordą? Po chwili odsypiał już wcale nie lekką walkę z zielonymi stworzonkami.
 

Ostatnio edytowane przez Qzniar : 19-11-2009 o 18:29.
Qzniar jest offline  
Stary 18-11-2009, 17:47   #22
 
BoYos's Avatar
 
Reputacja: 1 BoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputację
Orgrimmar.

Młoda elfka , która wcześniej była obecna przy Thrallu , teraz właśnie stała w jakimś pokoju. Trzymała ona kilka fiolek . Miksowała je. Można więc wywnioskować , że była alchemiczką. W pokoju pełnym różnych urządzeń alchemicznych w obłoku dymów , kolor powietrza nabrał barwę fioletową. Wkońcu wzięła fiolkę i wyszła.

Weszła do jadalni królewskiej. Dokładniej do kuchni. Tam młode orczyce przygotowywały jedzenie. Kubek który stał na blacie przygotowany był już od minuty lub dwóch. Elfka bez pytania wzięła go wyszła z jadalni. Gdy zamknęła drzwi , wyjęła fiolkę i nalała płyn do herbaty.
- Von Visseu , Thrallu.
powiedziała cicho i ruszyła przed siebie. Minęła na korytarzu dwóch strażniczych orków , ubranych w platynowe zbroje , z wielkimi halabardami. Uśmiechnęła się życzliwie do nich , a oni ukłonili głowy. Gdy przeszła obok nich i oddaliła się na 2-3 kroki , podstępnie odwrócili głowy by obejrzeć jej wyzywający strój odsłaniający części ciała. Tak , orkowie byli kłusi na ponętne ciała elfów.

Wielkie drzwi otworzyły się. Elfka weszła do sali. Na środku siedział Wódz.
- Twoja herbata gotowa , wodzu.
Powiedziała Elfka gdy stanęła na podwyższeniu. Podała Thrallowi herbatę.
Nagle drzwi boczne otworzyły się. Wparował Troll ubrany w szatę.
- Thrallu , nie zapominaj , że pierw łyka spróbować musi Twój tester.
powiedział podchodząc. Elfka spojrzała się na trolla. Gdyby wzrok mógł zabijać , z pewnością by nieżył.
- Sap'Tearze , przyjacielu. Toż to jest herbata od naszej Elemiry. Ona nigdy by nie dopuściła by coś mi się stało.
Elfka uśmiechnęła się.
- Któż śmie w to wątpić , mój wodzu.
Potajemnie wyrzuciła fiolkę na podłogę. Trzask butelki o ziemię wydał się być słyszalny w całej sali. Elfka odwróciła się na pięcie i na prostych nogach schyliła się po fiolkę. I trollowi , i orkowi ukazały się jędrne kształtności owej elfki. Ta chwilę była w tej pozycji , gdy nagle podniosła fiolkę i wyprostowała się.
- Zioła , które Ci przygotowałam przydadzą Ci się w niedługich czasach. Bowiem Gnomy opuściły Ironforge i wyrżnęły wszystkich w Gnomeregan. Przejęły tą wielką niegdyś fabrykę spowrotem. I wypisali się z Przymierza. Teraz możesz zająć...Ironforge.
Powiedziała i nie odwracając się do Thralla ruszyła do wyjścia.
Eh. Nie jestem już w młodym wieku by uganiać się za elfkami. Jestem za stary...taki stary...
Pomyślał Wódz.

***


Vanessa szła między drzewami. Co chwilę słychać było trzaski gałęzi pod jej stopami. Droga była nie najlepsza , aczkolwiek kobieta poruszała się dosyć szybko. Wkońcu słychać dało się kapanie wody. A raczej kipienie. Wkońcu drzewa się skończyły i oczom pani oficer ukazała się polana , z wielkim stawem na środku. Obok stawu była chata. Woda w stawie wydawała się być bardzo gorąca , gdyż para unosząca się nad nim była widoczna już z daleka. Vanessa szybkim marszem doszła do chaty. Chata wyglądała na dosyc trwałą , niedawno zbudowaną. Dach osadzony z drewna i pokryty ciemnym sianopodobnym materiałem , znany był w tamtejszym budownictwie. Obok chaty było coś podobnego do trzepaka. Na trzepaku wisiały 3 skóry. Pierwsza z nich wyglądała na niedźwiedzią , druga także , trzecia była to skóra jakiegoś dużego kota. Prawdopodobnie pantery lub wilka. Przed domkiem stała ławka i miejsce na ognisko.
Vanessa zapukała do drzwi.
Drzwi się otworzyły. Stał w nich młody mężczyzna.
- Vanessa!
krzyknął i przytulił do siebie kobietę.
- Aratornie , dałbyś już spokój. Zbereźniku.
zaśmiała się kobieta i odwzajemniła uścisk. Mężczyzna był trochę większy od kobiety , mimo , że była ona dosyć silną i powyżej przeciętnych rozmiarów kobiety ludzkiej.
- I tak wiedziałem , że przyjdziesz.
powiedział Aratorn.
- Tia...? Że niby Ci pająki i wilki powiedziały?
zapytała.
- A co ja Ci będę tłumaczył. Wejdziesz na herbatkę? - zaprosił ją mężczyzna.
- Nie bardzo mogę. Przyszłam ... - przestała mówić. Spojrzała na ziemię. Wyjęła z kieszeni list i wręczyła go. Mężczyzna otworzył i zaczął czytać. Nagle zrobił się czerwony.
- To skurwysyny! Pobór do wojska! I przysłali Ciebie? - zapytał rozdrażniony. - Ja im wygarnię!
- Uspokój się. Nadchodzi wojna. - uspokoiła go łagodnym głosem.
Mężczyzna przestał mówić i spojrzał na list jeszcze raz.
- Sama dostałam samobójczą misję. Wyobraź sobie , że pewna elfka wymyśliła sobie , żeby wilkołakom podać antidotum które spowoduje , że staną się rozumni. W ten sposób pomogą nam w wojnie. Dostałam do pomocy... 5 ludzi. Oczywiście wszyscy są przypadkowi. Obiecali im nagrode.
Nagle chwila przerwy i obydwoje wybuchnęli śmiechem.
- Oczywiście nie pozwolili mi zabrać mojej armii. Tłumaczenie "O tak , jak zawsze Vanessa wbije i wyrżnie pół wiochy" przez tego tumana Otakusa było mi znane. Piepszony burak. Grrrr.
- Daj se z nim siana. Widzę , że nie mam wyjścia. Będę musiał się pożegnać , z moim odludziem.
Uśmiech zagościł na twarzy kobiety. Stanęła na palcach tak jakby chciała mu dać buziaka. Jednak ta tylko podsunęła się do jego ucha.
- Zapisz się do "Tanya 405". Są tam tylko paralitycy i ledwo zdolni do walki. Będą pilnowali żarcia. Nic Ci się nie stanie. - szepnęła mu do ucha. Ten zdziwiony na nią spojrzał. Vanessa sięgnęła do stanika i wyjęła stamtąd kartkę.
- Tutaj dokumencik lekarski , że jesteś tak ślepy , że ledwo trafiasz widelcem do ust. Postaraj się na poborze udawać jakiegoś tępego. A z Shariego zrób psa - przewodnika.
Powiedziała. Ten się uśmiechnął. Gwizdnął na palcach. Nagle z lasu wyskoczył pies który zaczął biec w strone Vanessy i Aratorna.
- Oooo nie!
Krzyknęła Vanessa. Pies z wywalonym jęzorem leciał na Vanesse. Był to dosyć pokaźnych rozmiarów biały wilk. Niezwykle rzadko spotykalny. Mięśnie jego były wyrysowanie na dobrze zbudowanym ciele. Nagle wyskoczył do Vanessy. Ta go złapała i prawie upadła. Jednak wkońcu z niej zeskoczył. Zaczął szczęśliwy się kręcić i machać ogonem. Nagle usiadł. Spojrzał w las i szczeknął. Potem zaczął szczekać coraz głośniej.
- Śledził Cie ktoś ?
zapytał Aratorn.
- Nie wiem. A co?
- Wykrył kogoś. Dobra uciekaj stąd. Zobaczymy się niedługo?
zapytał Aratorn
- Nie wiem. Postaram się wpaść do Ciebie jak będę w mieście.
Aratorn i Vanessa popatrzyli na siebie i podali sobie dłonie. Aratorn wrócił do pomieszczenia i zamknął drzwi. Pies wraz z nim.
W porządku...szpiegu.
pomyślała Vanessa. Odwróciła się do lasu. Zaczęła iść w powrotną drogę.
No to zmierzmy się. Jak nie miałeś odwagi się pokazać.
Położyła rękę na klindze i zaczęła biec w strone drzew...
Nie znalazła nic aż do przyjścia do obozowiska. 2 ogniska które się paliły zaczynały przygasać.
- Pobudka o 6 , radze wam się przespać.
powiedziała. Weszła do namiotu i zasunęła drzwi.
 

Ostatnio edytowane przez BoYos : 18-11-2009 o 18:12.
BoYos jest offline  
Stary 18-11-2009, 20:25   #23
 
Shadow man's Avatar
 
Reputacja: 1 Shadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znany
Gorbat spał nie spokojnie. Ciągle budziły go szmery w obozie.
-Oho, wrócili - rzekł wojownik z lekką nutą zawiedzenia w głosie. Widział ognisko płonące spory kawałek o niego.
-To gówno zaraz in zgaśnie, he he - zaśmiał się ponuro krasnolud.
Teraz rozejrzał się po obozowisku. Byli w nim już wszyscy oprócz szefowej i ...
kogoś mu brakowało. Obejrzał się dookoła i wreszcie odgadł. Nie było Telestry.
- A to suka - pomyślał - my to żeśmy wykonywali rozkazy psychopatki w zbroi, a ona tylko udawała i jak nas nie było to zwiała...
Teraz tylko się położył i rozmyślając kim może być ta elfka usną w jedną myślą:
-Łotrzyk...
W nocy dręczyły go koszmary o ogniu, budził się co chwilę uświadamiał sobie, że to tylko sen, obracał na drugi bok i usypiał na nowo. Wstał najwcześniej z całej grupy, przynajmniej takie miał przeczucia. W dalszym ciągu dręczyło go przeczucie niebezpieczeństwa...
 
Shadow man jest offline  
Stary 18-11-2009, 20:57   #24
 
Tamaki's Avatar
 
Reputacja: 1 Tamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znany
Kapłanka dokładała co jakiś czas drewna, by ogień nie przygasał nadal ich ogrzewając. Złapała się na tym, że mimowolnie przygląda się Feanaelowi i natychmiast odwróciła wzrok ku niebu. „Głupia” – skarciła się w myślach. Niebawem wróciła Vanessa i udała się do swojego namiotu. Liadrin również zamierzała chwilę odpocząć aby wstać rano bez żadnych oporów i być wypoczętą. Przed tym jednak podniosła się, otrzepała szatę z kurzu i drobinek popiołu, po czym wybrała się na krótki spacer. Mijała drzewa zastygłe w nocnej ciszy, którą przeszywało od czasu do czasu senne pohukiwanie białych sów i nieznane, odległe odgłosy dzikich zwierząt. Gdzieniegdzie ciche szmery, które nie wskazywały jednak na obecność wrogich istot. Okolica wydawała się bezpieczna, nawet w nocy, a przynajmniej pozornie sprawiała wrażenie bezpiecznej. Rin uznała, że bez obaw może zdrzemnąć się te parę godzin. Wróciła na miejsce ogniska, dołożyła drewna, a następnie ułożyła się wygodnie blisko bijącego ciepłem ognia i zmrużyła oczy.
 

Ostatnio edytowane przez Tamaki : 22-11-2009 o 00:16.
Tamaki jest offline  
Stary 19-11-2009, 15:42   #25
 
Qzniar's Avatar
 
Reputacja: 1 Qzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znany
Po przygodzie z goblinami, Sathir stał się ostrożniejszy. Sprawiła ona, że teraz nie czuje się tak bezpiecznie jak się czuł przed ich "odwiedzinami". W dodatku słowa konającego goblina: Horda niedługo wszystkich dorwie. Ciebie w pierwszej kolejności.
W jego głowie cały czas kołatało jedno pytanie: czemu właśnie on?
Komu on zawinił mieszkając tak długo na odludziu, zupełnym pustkowiu?

Przez pierwsze dni po walce każdy usłyszany szmer i każdy dostrzeżony ruch zdawał mu się atakiem nieprzyjaciela. Był to pewnego rodzaju wstrząs psychiczny. Lata bez żadnych kontaktów, a tu nagle od razu walka! Dopiero po jakimś tygodni pogodził się z faktem ataku. Teraz jedyne co mu pozostało, to czekać. Na co? Na ruch Hordy?
 
Qzniar jest offline  
Stary 19-11-2009, 15:49   #26
 
Yuriko's Avatar
 
Reputacja: 1 Yuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znany
Łatwiejszego zadania wybrać sobie nie mogła, jeśli chodzi o śledzenie. Vanessa niebyła ani cicha, ani specjalnie nie zlewała się z otoczeniem. Zaczęło ją to nudzić, gdy już miała zrezygnować, zauważyła, że pani kapitan wyszła na polane z wielkim stawem gorącej wody na środku. Niedaleko stawu stał dom. „No proszę a więc jednak do kogoś idziesz….” Myślała.
Zobaczyła jak mężczyzna przytulał ją „No nie! Zmarnowałam tyle czasu tylko po to, aby obserwować schadzki wariatki? A niech tam, podejdę bliżej, przynajmniej usłyszę, co mówią. Nie dowiem się raczej niczego, ale rozrywki powinni mi dostarczyć” Jak pomyślała tak zrobiła. Gdy podeszła na tyle blisko by cokolwiek zrozumieć usłyszała:
-To skurwysyny! Pobór do wojska! I przysłali Ciebie?- powiedział mężczyzna
Jeszcze lepiej! Ona tu służbowo jest! Gorzej być nie mogło…” załamała się Telestra. Była pewna, że ani się niczego nie dowie ani też nie będzie miała się, z czego pośmiać.
- Sama dostałam samobójczą misję. Wyobraź sobie, że pewna elfka wymyśliła sobie, żeby wilkołakom podać antidotum, które spowoduje, że staną się rozumni. W ten sposób pomogą nam w wojnie. Dostałam do pomocy... 5 ludzi. Oczywiście wszyscy są przypadkowi. Obiecali im nagrodę.
Ta wiadomość ją zszokowała.Stwierdziła, że pora wracać. „Muszę być szybciej niż ona”.
Słyszała jeszcze śmiechy dobiegające z domu i widziała jakieś białe zwierze zmierzające w jej kierunku. Przyspieszyła.
W czasie drogi powrotnej myślała o tym, czego się dowiedziała „Przygotowują się na wojnę…, ale to przecież nie od dziś. Ten pomysł z wilkołakami mi się nie podoba. Wolałam nie znać celu misji, marzyłam sobie, że to będzie piękna przygoda a tu co? Nic tylko ziemie gryźć będziemy… Trzeba się przyzwyczajać do jej smaku.
Gdy wróciła do obozowiska zobaczyła dwa ogniska, postanowiła jednak położyć się pod drzewem. „Za duże zainteresowanie może wzbudzić mój powrót a nie mam siły nic mówić”. Zdążyła już się uspokoić, gdy Vanessa wyszła z lasu. Usłyszała jeszcze, że pobudka o 6 po czym zasnęła jak dziecko.
 
__________________
"Dziewięciu mężczyzn na dziesięć woli kobiety z dużymi piersiami, a ten dziesiąty woli tamtych dziewięciu."

Ostatnio edytowane przez Yuriko : 19-11-2009 o 17:17.
Yuriko jest offline  
Stary 21-11-2009, 11:59   #27
 
z00m's Avatar
 
Reputacja: 1 z00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znany
Razill siedział długo na kikucie ściętego przez krasnala drzewa. Szczerze było one nie wygodne no i oczywiście (za bardzo) oddalone od reszty. Postanowił więc wrócić udając, że tylko spacerował. W obozie byli już chyba wszyscy. Płonęły tam dwa ogniska, jedno większe od drugiego. Innym źródłem światła była jakaś lampa w namiocie dowódcy:
Więc wróciła... -pomyślał.
Teraz miał w końcu czas aby przemyśleć dokładnie kilka spraw. Mógł też przyjrzeć się innym. Widział siedzącego krasnoluda, który wyglądał zupełnie zwyczajnie. Następnym jego celem była śpiąca kobieta, piękna i młoda... za młoda jak dla niego i dla całej wyprawy. Przyjrzał się jej uważniej i jego bystre oczy spostrzegły długie uszy. Nie lubił elfów. Jednak jeszcze bardziej niepokoiły go dwa inne, patrzące teraz w gwiazdy.
Sam mózg pełen magii bez mięśni -takie rzeczy przychodziły mu na myśl przy najmniejszym wspomnieniu elfa. Jakaś kobieta w szacie i mężczyzna z mieczykiem. Zanim by do mnie podeszli, moje rewolwery załatwiły by całą sprawę -dumał dalej. Czas jednak spać, jutro pewnie znowu wyjazd. Razill ułożył się wygodnie na miękkiej trawie i po chwili pochłonął go sen.
 
__________________
Some things will never change
2pac

Ostatnio edytowane przez z00m : 21-11-2009 o 21:28.
z00m jest offline  
Stary 22-11-2009, 00:20   #28
 
Locien0's Avatar
 
Reputacja: 1 Locien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znany
Feanael dość długo siedział, samotnie rozmyślając nad swoją aktualną sytuacją. Choć kontem oka zauważył spojrzenia Liadrin, to nie przejmował się nimi i spokojnie czekał na powrót "pani kapitan". "Nie mam zamiaru pójść spać, zanim ta dziwka nie wróci i nie będę mógł mieć jej na oku- nie wiadomo co może wykombinować..." - dzięki tej właśnie myśli nie zasypiał. Gdy wróciła, elfka ruszyła w stronę lasu "Ahh... wybieramy się na spacer? O tak, korzystaj z życia- bo zapewniam cię że niedługo się skończy". Gdy zniknęła mu z oczu, położył się na ziemi, okrył się kocem i ze sztyletem w dłoni powoli zasnął "Dwie osoby są poza obozowiskiem, lepiej nie próbujcie niczego moje miłe, bo nie mam głębokiego snu...". Po jakimś czasie podświadomie zauważył powrót kapłanki, ale nie przeszkodziło mu za bardzo i dość spokojnie dotrwał do ranka.
 
__________________
Osoby używające więcej niż trzech wykrzykników lub pytajników to osoby z zaburzeniami własnej osobowości. Terry Pratchett

Ostatnio edytowane przez Locien0 : 22-11-2009 o 00:24.
Locien0 jest offline  
Stary 25-11-2009, 15:15   #29
 
BoYos's Avatar
 
Reputacja: 1 BoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputację
Godzina 5:40 rano.

Głowa Vanessy wychyliła się z namiotu. Zauważyła , że jeden z jej kompanów nie śpi. Szybkim gestem pokazała by nie ruszał się i nie wydawał żadnego dźwięku. Schowała się w namiocie i po chwili wyszła. Była ubrana w czarną koszule nocną. Szła boso więc było wszystko bezszelestnie. W ręku trzymała kawałek metalu podobnego do patelni. W drugiej łapce trzymała metalową pałkę.
Stanęła na środku obozu. Przeleciała wzrokiem po śpiących towarzyszach. Patrzyła na zdziwionego krasnala. On jeszcze nie widział co się będzie działo...ale nie ruszał się.
Wybrała cel.
Podeszła do strzelca. Kucnęła przy nim.
Nagle zaczęła walić z całej siły pałką o tą patelnie wydając niesamowity huk
- POBUDKA WSZYSCY JUŻ RANEK WSTAWAĆ SPIOCHY RUSZAMY!
Wykrzyczała mu do ucha i zaczęła z gracją skakać od jednego do drugiego rozbudzając każdego.
- SZYBKO WSTAJEMY BO KTO RANO WSTAJE TEMU BOG DAJE ! NIE OCIĄGAMY SIĘ!
Nadal waliła w metalowymi przedmiotami robiąc huk. Śmiała się przy tym.
Tak , pobudki były jej ulubioną zabawą. Wszyscy jej żołnierze , którzy zawsze byli pod jej rozkazami znali jej nawyk , dlatego często wstawali przed nią by nie paść na serce.
Gdy po 2 minutach rozbudzania wszystkich stanęła i spojrzała na zdziwionych ludzi.
- Za 5 minut wyruszamy. Możecie coś zjeść , zgaście ognisko i ruszamy.
Z szerokim uśmiechem weszła do swojego namiotu. Po 3 minutach wyszła spowrotem. Tym razem już w swojej zbroi płytowej , która świeciła srebrnym blaskiem , z mieczem przy pasie. Odczepiła wszystkie konie od namiotu i rozciągnęła namiot na ziemii. Zaczęła po nim chodzić aby wyleciało powietrze. Wkońcu go zwinęła i wsadziła do kieszeni którą miał koń na swym grzebiecie.
- Mam nadzieję , że krasnal sam tym razem wejdzie na konia magika. A jak nie to magik mu pomóż.
Powiedziała nie patrząc. Wsiadła na konia i czekała na towarzyszy.Dzień zapowiadał się na słoneczny. W powietrzu wyczuć dało się zapach...zbliżających się kłopotów.
 
BoYos jest offline  
Stary 25-11-2009, 17:18   #30
 
z00m's Avatar
 
Reputacja: 1 z00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znany
Brrrr... Co za mróz! -myślał Razill, ale nie było tu śniegu. Wszędzie ciemno i czarno. Co to za...
Obudziły go straszne hałasy. Gwałtownie otworzył oczy i zobaczył dowódcę z patelnią oraz jakąś pałką. Klęczała ona jeszcze nad nim przez chwilę szczerząc zęby, a potem szybko robiła to samo z następnymi.
Razill trzymał już w ręku gnata, tylko nacisnąć spust i... To właśnie chciał teraz zrobić, ale o dziwo za chwilę również się uśmiechnął, a przynajmniej udał uśmiech. Chciał tylko szybko zarobić i wrócić do stolicy.
Wszyscy już wstali.
-Za 5 minut wyruszamy. Możecie coś zjeść , zgaście ognisko i ruszamy.
-krzyczała Pani kapitan.
-Taaaak... przez 5 minut to se możesz! -powiedział do siebie przez zęby. Strzelec jeszcze bardziej się zdenerwował, ale tylko odwiązał swojego wierzchowca i przygotował go do dalszej drogi, a gdy wszystko było gotowe wsiadł na niego.
 
__________________
Some things will never change
2pac
z00m jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172