Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2009, 20:30   #15
Rhaina
 
Rhaina's Avatar
 
Reputacja: 1 Rhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumny
Rano obudziło ją światło słońca. Następnym, co usłyszała, był cichutki stukot pogrzebacza o palenisko wygasłego kominka – służąca wymiatała popiół. Nim pieśniarka zdążyła się podnieść, tamta wymknęła się cicho, by powrócić po kilkunastu minutach, niosąc tacę ze śniadaniem. Liselotte podziękowała i wypytała, jak dotrzeć do komnat staruszka Arwida. Uznawszy, że mogłaby go o tej porze obudzić, zabrała Lorelei i wyruszyła na zwiedzanie zamku.

Koło południa zapukała do apartamentu Mistrza Arwida. Jej uwadze nie umknął przepiękny kobiecy portret na ścianie ani to, iż dywan był zwinięty pod ścianę. Ponadto niektóre meble wydawały się stać krzywo.
- Dzień dobry, mistrzu Arwidzie - przywitała się z uśmiechem.
- Dzień dobry. Jak minęła pierwsza noc? – zapytał starzec, również uśmiechnięty miło.
- Spokojnie- odparła. - Gdybym miała problemy ze snem na nowym miejscu, musiałabym zrezygnować z życia w drodze. A wam, mistrzu?
- Ja mogę spać doprawdy w każdej pozycji. Z wiekiem potrzebuje coraz więcej snu… - westchnął. - Czyżby wraz z nastaniem nowego dnia pojawiły się pomysły dotyczące dzieła, które ma tu powstać?
- Niestety nie. Lecz... Opowiedziałeś wczoraj, mistrzu, pewną historię.
- Przypomnij mi – poprosił. - Pamięć płata mi figle… Doskonale pamiętam to, co działo się w latach mej młodości, a nie mogę znaleźć pierścienia, który, jak mi się wydaje, tu zostawiłem – wskazał dłonią na stół, przy którym siedział. Usiadła obok i przystąpiła do rzeczy.

- Wspominałeś, mistrzu, o elfie Ferredarze – powiedziała z bijącym sercem, próbując zachować lekki ton.
- A tak, mówiłem o elfim łuczniku ... Prawdziwy bohater, heros w ciele Elfa. Widziałem pokaz jego kunsztu… Ręce sięgające strzał, wypuszczające je w mgnieniu oka… Czemu pytasz o niego?
Zmieszała się nieco, uciekła na chwilę wzrokiem. Znów spojrzała w oczy starca, mówiąc:
- Ja też go poznałam.
-Tak? Sama więc wiesz, że w mych słowach nie ma ni krzty wątpliwości. – Po namyśle dodał: -Mógłby być jednym z bohaterów naszej opowieści. Doprawdy nie znam nikogo, kto bardziej by na to zasługiwał.
- Wiem - odparła, wolno kiwając głową. Oczy jej miały dziwny, daleki wyraz. - Chciałam zapytać, kiedy go spotkałeś?
- Hmm… to było po ostatniej bitwie o Middenheim – zastanowił się. - A może to było tuż przed bitwą...? Ale nie, musiało być po...
- Czyli... niecały rok temu? – zapytała w napięciu.
- Hmmm, na to wychodzi, moje dziecko.

Milczała przez chwilę, zamyślona. Nagle, jakby przypominając sobie, gdzie jest, powiedziała tonem wyjaśnienia:
- Spotkałam go prawie dwa lata temu, ale od tamtej pory nie miałam o nim żadnej wieści. Często zastanawiałam się, co się z nim dzieje.
- Czas wojny to i wiadomości z trudem przychodzą, wojska podążają zwykle w jednym kierunku – powiedział uspokajająco Arwid. - Czy jest Ci on bliski?

Na jasne policzki dziewczyny wolno, wolniutko wypełzł rumieniec i rozlał się aż po uszu. Nie powiedziała nic.
Starzec uśmiechnął się łagodnie, kładąc wysuszoną dłoń na jej głowie. Porwała ją w swoje i przyłożyła do palącego ogniem policzka. Nie patrząc, powiedziała cicho, nie mogąc wydobyć z krtani pełnego głosu:
- Jest mi bliski. Jest mi bardzo bliski.
- Gdy go ostatni raz widziałem, był cały i zdrów... nie martw się o niego.
- Dziękuję - szepnęła.
- Czy chcesz, aby wystąpił w opowieści?
- Nie wiem... Nie chciałabym dodawać nieprawdy do jego życia. Ono samo wystarczy za najwspanialszą sagę… Ale sądzę, że zgodziłby się chętnie. Zawsze starał się budzić w ludziach nadzieję, wolę walki. – Uśmiechnęła się marząco.
- Nie musimy pisać nieprawdy – zauważył stary bajarz. - Jego bohaterskie czyny służyć mogą całej opowieści .... a to tylko jeden bohater . No i myślę, że sprawiłabyś mu miłą niespodziankę, kiedy znów się zobaczycie.
- Podobno przedsięwzięcie miało być tajemnicą? – spytała dla żartu. I tak nie miała zamiaru dotrzymywać tajemnicy w tym jednym, szczególnym przypadku. Byleby miała okazję ją zdradzić!
- W czasie pisania tak, ale potem? Kiedy już powstanie dzieło…
Nagle zastanowiła się nad tym jeszcze raz.
- Hmm... Faktycznie, opowieść musi mieć autorów...
- Właśnie .... czy nie za dużo tu tajemniczości? pierwszy raz słyszę, żeby bard miał być owiany tajemnicą... nie wydaje Ci się to dziwne?
- Całe to przedsięwzięcie jest trochę jak sen – odparła i postanowiła zmienić nieco temat. - Zwiedziłam już część zamku. Wiesz, mistrzu, że poza skrzydłem, gdzie przydzielono nam pokoje, zalega wieloletni kurz?
- Tak? nie miałem jeszcze okazji się rozejrzeć.
- W gruncie rzeczy niewiele jeszcze zdążyłam zobaczyć. Jednak to, co już widziałam, jest zastanawiające. Wygląda to tak, jakby w opuszczonym przez dziesięciolecia zamku nagle uprzątnięto i wyposażono tyle tylko, ile koniecznie trzeba, nie troszcząc się o resztę. Oczywiście, może trafiłam na jedno tylko, nieużywane skrzydło...
- Hmmmm. Znaczyło by to, że zamek został specjalnie wybrany i zagospodarowany specjalnie dla nas – zasępił się mistrz Arwid. - Czy nie wydaje Ci się, że to trochę dziwne...? Zabierać artystów do opuszczonego zamku… wystarczyło ugościć nas na dworze w Altdorfie… bez problemu zapewniono by tam spokój. Co myślisz o Vautrinie?
- Służbista... ale przyzwyczajony do dużej autonomii - stwierdziła z namysłem. - Jakby mu tylko mówiono, jaki jest problem i oczekiwane efekty, i zostawiano wolną rękę. Gdybym miała powiedzieć coś więcej, celowałabym w tajne służby lub wywiad... Ale to już prawie strzelanie na oślep.
- Tak... ciekawe jak długo jest na cesarskim dworze? Kiedy byłem częstym gościem w Aldorfie, nigdy go nie spotkałem. Ale przecie Imperium jest duże i mógł w tym czasie wykonywać inne misyje.
Dziewczyna milczała dość długo. W końcu podjęła lutnię, z którą na ramieniu przyszła, a która leżała dotychczas obok i rzekła:
- Mówiłeś, mistrzu, że lubisz pracować przy muzyce?
- Tak, to prawda. - Starzec uśmiechnął się. - Chcesz mi coś zagrać?
Uśmiechnęła się. - Jeśli chcesz słuchać...
- Oczywiście, muzyka uspokaja, inspiruje… Może wybierzemy się do biblioteki? – zaproponował. - Chciałbym coś sprawdzić, a ty, dziecko, sprawdziłabyś jej akustykę.
- Czemu nie? - oczy się jej zaśmiały. Podniosła się, gotowa pomóc starcowi, gdyby tego potrzebował. Ten jednak nie wstawał.
- Spotkajmy się więc za godzinę w bibliotece. Muszę pierwej porozmawiać ze swoim uczniem Lutfrydem.
 
__________________
jestem tym, czym jestem: tylko i aż człowiekiem.
nikt nie wybrał za mnie niczego i nawet klątwy rzuciłam na siebie sama.
Rhaina jest offline