Pokład "Krwawej Diablicy" przed świtem.
"Tygrys" przycupnął za jedną z beczek rozstawionych na pokładzie. Chlupała w niej jakaś bliżej nie sprecyzowana ciecz, śmierdziała tez potężnie, za to w jej cieniu można było się dobrze skryć.
Z tego co zdążył zauważyć wartę ze statku "zdjęto" bez jednego wystrzału a brak krwi na pokładzie świadczył raczej, że zrobiono to w miarę bezboleśnie, ale kto i po co to uczynił ?
Statek przeszukano, w celu odnalezienie być może jakichś papierów, na co można było wnioskować z totalnego bałaganu w kapitańskiej kajucie, ale nic nie wskazywało ze znaleziono czego szukano. Ślady cieć na meblach i sprzetach, świadczyły o sfrustrowaniu napastników.
Ktoś powoli wspinał się po trapie, wkrótce w słabym świetle księżyca zamajaczyła niewyraźna postać. Chińczyk zwinnie niczym zwierze z przydomku jakim go obdarzono przesunął się kolejnej plamie cienia. Chciał bliżej przyjrzeć się intruzowi, co zrobi dalej zdecyduje później. * (Oier, Fei) |