Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2009, 19:21   #96
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jakieś zaćmienie umysłowe... Z pewnością zaćmienie... Omam. Albo iluzja. Magia perfidna z całą pewnością.
Cóż innego mogłoby sprawić, że zdawało im się, że widzą Aniołka. Jakby na całym wielkim nie do końca zbadanym świecie istniał ktoś przypominający tą jedyną w swoim rodzaju dziewczynę...
W tym momencie cała sytuacja wyglądała raczej na pułapkę, w którą wpakowali się z zamkniętymi oczami.
Para głupców. Ślepych.

- Che cazzo! - zaklął pod nosem Luca. Zbyt głośno jednak. Szept przeznaczony był tylko i wyłącznie do uszu Luki, ale i tak dotarł do Maike, która spojrzała zaskoczona na mówiącego, zdumiona pewnie nie tyle treścią, której zrozumieć nie powinna, ale intonacją.

- Mi scusi, signorina Maike - dodał Luca z przepraszającym uśmiechem.

- Możesz... - zwrócił się do dziewczyny, którą wzięli za Aniołka. Nie dokończył.

Szczurowaty jegomość, który na ich widok rzucił się w stronę drzwi, wrócił nagle do gospody i to w bardzo efektowny sposób. Co prawda nie całkiem sam, ale to Luce nie przeszkadzało.
W dwóch krokach był przy leżącym.

- Och, przepraszam... - powiedział, przyklęknąwszy na jedno kolano i chwytając szczurowatego za ramię. Drugą rękę trzymał za pazuchą, na kolbie gotowego do strzału pistoletu.

Może to nie była zasadzka. Może nikt nie usiłował wprowadzić ich w błąd. Może osobnik o aparycji szczura był kochającym ojcem i mężem, który się tu znalazł tylko i wyłącznie przez przypadek, a teraz przypomniał sobie, że w domowych pieleszach czeka stęskniona małżonka.
Czyż można było sądzić, że to na ich widok szczurowaty towarzysz pseudo-Aniołka rzucił się do ucieczki? Na widok Maike? Zmykał przed przesympatycznym Luką?
Jak można było w ogóle dopuścić do siebie taką myśl!?

Można było...

- Pomóc panu się podnieść? - dopytywał Luca. - Nic się panu nie stało? Tak mi przykro... - mówił, jakby całe zajście było jego winą. - Może napije się pan z nami? Troszkę dobrego wina pozwoli zapomnieć o tym incydencie...
 
Kerm jest offline