Razill siedział długo na kikucie ściętego przez krasnala drzewa. Szczerze było one nie wygodne no i oczywiście (za bardzo) oddalone od reszty. Postanowił więc wrócić udając, że tylko spacerował. W obozie byli już chyba wszyscy. Płonęły tam dwa ogniska, jedno większe od drugiego. Innym źródłem światła była jakaś lampa w namiocie dowódcy: Więc wróciła... -pomyślał.
Teraz miał w końcu czas aby przemyśleć dokładnie kilka spraw. Mógł też przyjrzeć się innym. Widział siedzącego krasnoluda, który wyglądał zupełnie zwyczajnie. Następnym jego celem była śpiąca kobieta, piękna i młoda... za młoda jak dla niego i dla całej wyprawy. Przyjrzał się jej uważniej i jego bystre oczy spostrzegły długie uszy. Nie lubił elfów. Jednak jeszcze bardziej niepokoiły go dwa inne, patrzące teraz w gwiazdy. Sam mózg pełen magii bez mięśni -takie rzeczy przychodziły mu na myśl przy najmniejszym wspomnieniu elfa. Jakaś kobieta w szacie i mężczyzna z mieczykiem. Zanim by do mnie podeszli, moje rewolwery załatwiły by całą sprawę -dumał dalej. Czas jednak spać, jutro pewnie znowu wyjazd. Razill ułożył się wygodnie na miękkiej trawie i po chwili pochłonął go sen.
__________________ Some things will never change
2pac
Ostatnio edytowane przez z00m : 21-11-2009 o 21:28.
|