Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2009, 13:45   #36
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Kastar

Mijały godziny, a Kastar wciąż spędzał je na medytacji. Jednak coś nie dawało mu się skupić. Jego myśli wciąż odbiegały do wojsk odciętych na Elomie. Nie mógł odpędzić od siebie ponurych przeczuć. Zdawało mu się, że każda minuta okupywana jest litrami krwi Jedi i klonów. Ale nic nie mógł zrobić i ta bezradność dobijała go jeszcze bardziej.

Podczas, gdy on znajduje się w spokojnym i bezpiecznym miejscu, oni zapewne muszą uważać na każdy krok. Otoczeni przez morze droidów bronią się bohatersko, chociaż nawet nie wiedzą, czy przybędzie jakakolwiek pomoc. "Ale ona przybędzie!"

W tym samym czasie mistrzyni T'ra Saa jako głównodowodząca, wraz z mistrzynią Kossex, dowódcą myśliwców i admirałem Benem Growem, dowódcą floty, planowała drugie uderzenie. Jego głównym celem było tym razem przedarcie się do oddziałów na powierzchni planety, a nie jak poprzednio opanowanie orbity. Dopiero, gdy nadarzy się ku temu okazja można było pomyśleć o panowaniu w przestrzeni, jeżeli nie, mistrzyni Saa postanowiła ewakuować siły inwazyjne.

Wreszcie do narady dołączył sam Kastar, który już miał dość bezowocnych medytacji i wolał przynajmniej posłuchać co go czeka, a może nawet wnieść co nieco do strategii. Jednak, gdy wkroczył na mostek zauważył, że jest na nim kilka osób, których wcześniej z pewnością nie widział. W oczy rzucał się przede wszystkim dziwny obcy.


Induro znał tę rasę tylko z danych zawartych w bibliotece w Świątyni. To był Whiphid. Towarzyszyła mu dwójka młodych ludzi, która niewątpliwie, podobnie jak osobnik w słomianym kapeluszu, byli Jedi. Prócz nich pojawiła się też dwójka klonów w białych zbrojach, co na mostku było prawdziwą rzadkością.

- A, jesteś Kastarze - przywitała młodego rycerza T'ra Saa. - To jest mistrz K'Kruhk, który przybył wraz z posiłkami od mistrza Fisto. A ta dwójka to bracia Tornowie, Val i Greg - oboje zdjęli kaptury i wszystkim pokazały się dwie identyczne twarze bliźniaków. - Myślę, że ucieszysz się na myśl, że ruszamy.


Era

JH-9631 odprowadził Jedi do budynku wysuniętego najbardziej na zachód. Był to ten, który został zdobyty jako pierwszy przez Erę i grupę "Milczka". Tam na pierwszym piętrze komandor AD-7453 obserwował przez elektrolornetkę horyzont. Na stole zaimprowizowano coś w rodzaju stołu strategicznego, gdzie kubki, pudełka i inne śmiecie oznaczały odpowiednio budynki, czy formacje oddziałów. Niestety na sztab z prawdziwego zdarzenia, z holoprojektorem nie mogli sobie pozwolić.

Gdy Era weszła do pokoju, wszyscy obecni stanęli na baczność i zasalutowali. Komandor, który przerwał penetrowanie wzrokiem trawiastych równin, odwrócił się, podszedł do D'an i również wykonał wojskowy gest, przykładając palce dłoni do czoła.

- Sir, nie wygląda to za ciekawie. Posłałem kompanię z 2-go batalionu w celu rozpoznania kierunku zachodniego. Powinni natknąć się na elementy 32 regimentu nie dalej niż 2-3 km od nas, tymczasem w odległości pięciu nie zaobserwowano żadnych naszych sił. Nakazałem więc całemu batalionowi zabezpieczenie,,= w ramach możliwości, naszej lewej flanki. Posłałem też kompanię z 4-go batalionu na północ, ale zamiast trafić na tylną straż 34 regimentu, natrafili na kolumnę pancerną droidów. Próbowałem skontaktować się z generałem Glaivem, ale nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi. Na wschodzie powinien znajdować się 36 regiment, ale w tej sytuacji i tego nie jestem pewien. Nie mogę jednak nikogo wysłać na rozpoznanie, gdyż 1 i 4 batalion umieściłem na północy, a resztki 3-go obsadzają samą wioskę. Poza tym nie mam wątpliwości, że blaszki zechcą zdobyć wioskę. W tej sytuacji, według regulaminu Wielkiej Armii Republiki moim obowiązkiem jest przekazanie pani dowództwa.

Gdy tylko komandor skończył mówić rozbrzmiały odgłosy wybuchów. Cały budynek zadrżał w posadach, aż tynk, a raczej jego miejscowy piaszczysty odpowiednik, posypał się ze ścian. Z zewnątrz dobiegały, przerywane kolejnymi eksplozjami, okrzyki żołnierzy próbujących desperacko szukać jakiegoś schronienia. Wioska była pod ostrzałem.


Shalulira & Nejl

Oboje Jedi ruszyli w kierunku wskazanym przez Lirę. Szli dość szybkim tempem przedzierając się przez, o wiele rzadsze niż w głębi dżungli, partie roślinności. Stworzeń żadnych nie zaobserwowali, gdyż te prawdopodobnie trzymały się z dala od miasta. Jedynie małe insekty wciąż im dokuczały, a pozbycie się ich było jednym z największych pragnień obojga wędrowców na tę chwilę.

Niedługo potem znaleźli coś co można było nazwać wejściem. Prawdopodobnie znajdowało się ich całkiem sporo wokół całej miejscowości, a przynajmniej nie mniej niż tych wielkich, przeznaczonych dla statków. Zdawałoby się, że Iskaayuma stanęła przed nimi otworem. Jednak czy aby na pewno byli w niej mile widziani?

 
Col Frost jest offline