Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2009, 16:52   #98
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Decyzja Teu o zmianie miejsca gdzie stał okazała się nader korzystną. Stało się bowiem coś niezbyt oczekiwanego, a przynajmniej mag tego nie przewidział. Dru, gnomia kapłanka Gonda i postarach okolicznych gospód, przywołała z nieba potężną kometę, która z hukiem uderzyła w ziemię ranią lub zabijając tych, którzy stali zbyt blisko. Ukryty w ciemności, ciężko jednak dyszący elf z szeroko otwartymi ustami spojrzał na pobojowisko.

-Skąd kapłanka Gonda ma taką moc...? Coś mi tu nie pasuje... – stwierdził ponuro w myślach. Wyglądało na to, że ich zleceniodawcy nie powiedzieli im znacznie więcej niż się tego spodziewał. Mimo szybkiego zakończenia starcia, zachowanie gnomki było bardzo niestosowne do sytuacji. Była jak ogień, który w swej pasji pożera wszystko dookoła, mimo wydawałoby się urzekającego wyglądu. W przyszłości zapewne spowoduje wiele problemów.

W tej chwili jednak potrzebował jej, lub jej wielbiciela, pomocy. Kiedy więc tylko walka ustała, strażnicy w przerażeniu wysłuchali rad Morgana, Teu „pozwolił” opatrzyć się i uleczyć kapłanom, choć miał pewne wątpliwości czy to bezpieczne po tym co właśnie zaszło.

Sabrie odprawiła dziewczynę – elfi mag nie był pewny czy to właściwa decyzja. Chętnie najpierw wysłuchałby skąd jest ta dziewczyna i co tu robi, bo niewiele rozumiał z całej tej sytuacji. Nie mieszał się jednak, nie miał powodu, nie miał ochoty. Pomogła ona też pozbierać co było wartościowego przy ciałach, choć z tego co zauważył Teu nie było tam nic zbyt ciekawego.

W końcu jednak opuścili miasto. Elf spojrzał za siebie, nie był pewny czy to już ostatni raz jak widzi to miasto, nie będzie raczej za nim tęsknił, ale tu znajduje się gildia w której pracuje, czy być może pracował, oraz parę innych miejsc, w których lubił przebywać. Obok szedł Vraidem, jak zwykle obserwując otoczenie. Choć, paradoksalnie, poza murami miasta zdawał się być, zarówno on jak i jego mistrz, bardziej rozluźniony.

Kastus zaproponował wizytę w jakiejś gospodzie, Dru zaczęła się skarżyć na stan wozu. Rozpoczęła się kłótnia, wzajemne docinki i próby ustanowienia autorytetu – nieco nużące dla elfiego maga. Nie był właściwie pewny swojej roli w całym tym przedsięwzięciu.

- Trzeba warty ustanowić, zamiast czas trwonić. Do świtu droga wciąż daleka, w nocy niebezpieczeństwo na każdego czeka. Ja, dzięki temu kim jestem, przez to czym jestem, prze to skąd jestem – mogę wartę pełnić wraz z kimś niemal całą noc. Lecz i ja odpoczynku zmuszony jestem poczuć moc.
 
Qumi jest offline