Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2009, 17:40   #19
Azazello
 
Reputacja: 1 Azazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodze
Otto obudził się sporo przed świtem. Od razu wiedział, że coś jest nie tak. Nigdy nie miał problemów z porannym wstawaniem, nawet gdy był mocno zmęczony po ciężkiej pracy. Miał się obudzić sam, więc ogromnie zaskoczył go fakt, że z płytkiego, niespokojnego snu wyrwały go hałasy dochodzące z pola. Jeszcze na boso skoczył do okna, z którego widać było stajnię, otworzył masywne okiennice, by ukazały mu się rozwścieczone konie, które rozbiegły się i za chwilę zniknęły z pola widzenia. Na niebie było widać jeszcze jutrzenkę, znak że zaraz wzejdzie słońce. Ciekawe co mogło się stać tym zwierzętom? Otto widział już wystraszone konie, ale wyglądały na rozszalałe. Czyżby Ci głupcy jednak coś wykombinowali? Durnie! Od razu widać, że coś poszło im nie tak jak miało. Spaprana sprawa. Widział w szerokich drzwiach stajni stratowanego konia. Jak można było obudzić całe miasteczko. W rzedniejącym mroku poranka nie widział nikogo, kto mógłby być za to odpowiedzialny. Szybko na placu zaczęli pojawiać się ludzie. Najpierw kilku niosących pochodnie strażników – to pewnie straż nocna, warto zapamiętać, że pojawili się szybko, mimo że czas przed samym świtem jest najtrudniejszy w całej nocy, bo człowiek jest już bardzo zmęczonyOtto nie raz słyszał opowiadane w karczmie jego ojca historie, o tym jak żołnierze zasypiali na wartach. Po chwili przy „jego” konie pojawiły się kolejne śpiące w tej sali osoby. Otto odsunął się więc od niego. Wiedział, że teraz przede wszystkim nie może wzbudzać podejrzeń. Mimo, że nie miał nic na sumieniu podejrzewał, że strażnicy będą chcieli za wszelką cenę znaleźć sprawcę tego zamieszania, przecież konie nie zaczęły się tak zachowywać bez powodu. Założył buty, sprawdził swój przygotowany ekwipunek – zawsze był przygotowany do szybkiej ucieczki. Nauczył się tego jakiś czas temu, gdy musiał uciekać przed strażą w samej koszuli i spodniach. Po chwili usłyszał, że na placu pojawił się ktoś wydający rozkazy, poznał kapitana straży, który wyszedł właśnie ze stajni i krzycząc na swoich ludzi kierował się ku karczmie, patrząc na ludzi zgromadzonych w oknie pokoju. Otto odsunął się nieco w głąb pomieszczenia. Po kilku minutach i wysłuchiwaniu jałowych rozważań obudzonych, krzątających się gości, z którymi przyszło mu dzielić salę, postanowił zejść na dół. Na dole schodów wpadł na kapitana straży. Wyglądał na wyrwanego ze snu i tak pewnie było. Dostrzegł też innych żołnierzy, jeden stał przy drzwiach, drugi rozmawiał z Silvaną. Przy dużym stole dla gości dostrzegł jedynie kobietę, ale nie wiedział kto to, bo siedziała do niego tyłem. Nie miał czasu na dalsze rozważania, bo szybko zagadnął go kapitan, który nie wiedział, że Otto już pierwszego dnia w Winterhaven dowiedział kto jest tu kim i przedstawił się grzecznie.

- Nazywam się Otto Walden – nie bał się przedstawiać tym nazwiskiem nawet przedstawicielom prawa, gdyż sam je sobie wymyślił. Imię było prawdziwe, ale zbyt popularne, by wywoływać jakieś skojarzenia, szczególnie na takim zadupiu. Otto nie miał zamiaru być specjalnie pomocny. Udawał więc bardzo zaspanego.

- Pielgrzymuję na północ, zatrzymałem się na kilka dni tutaj, by pomodlić się w świątyni – gdy kapitan drążył temat, skłamał mu o zmarłej żonie, ale udał zdenerwowanego, że kapitan rozdrapuje gojące się już rany i ten dał mu spokój.

- Co mogłem robić w nocy? – udał lekką irytację i sam sobie odpowiedział – Spałem. Obudziły mnie hałasy na polu, ale było zbyt ciemno by coś widzieć. Widziałem na placu strażników, oni na pewno coś wiedzą.

- Tak, przy stole przy którym siedziałem rozmawiano o koniach. Typowe przechwałki w stylu: czyj koń jest najszybszy, ktoś – nie pamiętam kto – mówił o potrzebie zakupu konia na wyprawę. Myśli Pan, że to może mieć związek z tym zachowaniem koni? Otto dokładnie opisał, które z osób mówiły o potrzebie zdobycia koni, ale celowo nie wspomniał o tych, które mówiły o ich kradzieży – mówił więc tylko o tych, którzy w jego mniemaniu nie mieli nic na sumieniu.

-Ja z nimi zresztą nie rozmawiałem – uciął Otto zjadłem i poszedłem spać, jak dla mnie ludzi było tu zbyt dużo. Gdy kapitan podziękował mu za pomoc Otto życzył mu powodzenia i dodał – niech Bogowie mają Pana w opiece. Gdy kapitan wszedł po schodach do góry Otto zauważył, że kobieta przy stole, to ta, która wczorajszej nocy planowała kradzież. Nie wyglądała na aresztowaną. Podszedł więc do stołu, usiadł niedaleko niej i rzucił od niechcenia, ale tak by słyszała go tylko ona.
- Podaj mi jakiś argument, bym nie powiedział kapitanowi o tym, jak wczoraj wieczorem planowałaś kradzież koni? - udało mu się ją nieco zaskoczyć. Nie mogła słyszeć jego rozmowy z kapitanem, więc czekając na reakcję zaczął nabijać swoją fajkę. Starał się nie okazywać żadnych emocji...
 
Azazello jest offline