Wątek: [DnD FR]Okruchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2009, 20:58   #15
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Anna weszła do pomieszczenia za impem.

Komnata zapierała dech w piersiach. Były tu stosy różdżek i bereł, wieszaki magicznych szat, półki pełne magicznych ksiąg, miecze, zbroje, bransolety, amulety, wszystko, co kobieta widziała na własne oczy lub o czym słyszała w baśniach.

Dziewczyna rozglądała się ciekawie po pomieszczeniu, łapczywie patrząc na wszystko. Pierwszy i zapewnie ostatni raz w swym życiu oglądała taką obfitość magii. Powoli przechadzała się pomiędzy półkami, dotykając delikatnie wszystkiego, co minęła, jakby sama nie wierząc w to, że przedmioty te mogą być rzeczywiste.

Tymczasem Mitrix znalazł czerwony kryształ i podleciał z nim do Anny. Kobieta zauważyła to dopiero wtedy, gdy przedmiot zaczął emitować delikatną poświatę.

-To dzięki niemu was znalazł. Ten szczurzy pryszcz – Anna domyśliła się, że chodzi o drowiego maga, który ich pojmał – używał go do znalezienia wam podobnych. Wydupczony cwel oczywiście nie kupił go na bazarze – o nie, to by było za proste!

Likantropka zachichotała. Diabełek był święcie oburzony, wymachiwał nerwowo rękami i nazwał jednocześnie drowiego maga „wydupczonym cwelem”. Blondynka spytała się w duchu, skąd imp może posiadać taką dogłębną wiedzę o erotycznym życiu mężczyzny, co tylko sprawiło, że chichot zmienił się w rozpaczliwą próbę ustania na nogach i powstrzymania głośnego śmiechu.

Anna mimo całego swego ponuractwa potrafiła się śmiać… o ile miała dobry powód.

- Potrzebował ofiary, targu z diabłem. Byłem... byłem jednym z jego uczniów, mieszał nam w głowach, używał uroków czasami... czynił kochankami... z radościom oddałem swoją duszę diabłu, aby go zadowolić... błąd którego do dziś żałuję... w piekle... w piekle otworzyli mi oczy, pokazali rzeczy, dali poczuć rzeczy, których nie chciałbym powtórzyć, dla nikogo.

Kapłanka natychmiast przestała się śmiać. Zrobiło jej się żal biednego, nieporadnego, pokracznego impka. Został oszukany przez własnego mistrza, potraktowany jak przedmiot, rzecz, którą można sprzedać, by otrzymać coś cenniejszego. Zrobił to wszystko dla maga, po to, by był szczęśliwy, by mógł spełnić swe własne marzenia. Ale ten łotr w ogóle nie myślał o marzeniach swego ucznia, swego… kochanka?

Gdy Mitrix wziął zamach drobnym, krasnoludzkim młoteczkiem, kobieta patrzyła w milczeniu. Gdyby tak bardzo nie przejęła się losem diabła, pewnie by się zdziwiła, gdy zobaczyła, że stał się drowim, umięśnionym mężczyzną i podnieciła, zauważywszy, że jego boskiego ciała nie zakrywa nawet skrawek materiału. Stała jednak ze schyloną głowa, nie ze wstydu, lecz ze smutku, pozwalając mu się ubrać.

- Co prawda tego nie było w umowie, ale chyba pozwolisz, że coś na siebie włożę... chyba że wolisz abym z tym zaczekał?- spytał uwodzicielsko, czekając z zapięciem ostatniego guzika. Widocznie jego historia robiła na nim samym mniejsze wrażenie niż na Annie.

Pokręciła tylko smutnie głową, dając znać, że nie ma ochoty na żadne igraszki. Powoli udała się w głąb komnaty, biorąc przedmioty, które dawniej do niej należały lub te, które uznała za niezwykle interesujące. Srebrzysta obręcz telepatii, amulet z takiego samego metalu i karwasze, które mogły zapewnić jej ochronę przed atakami. Również damskie rękawiczki z brązowego futra, które nadawały większą zręczność jej palcom, a także inne, pomniejsze przedmioty, jakie miała przy sobie. Postanowiła zabrać też coś magowi. Nawet, jeśli już nie żył, chciała go okraść i czerpać z tego mściwą satysfakcję.

Pomieszczenie jednak ją ogłupiło. Było tu tyle przedmiotów magicznych, że sama nie wiedziała, czym sprawiłaby cholernemu magowi najwięcej bólu. Postanowiła więc swą małą „kradzież” odłożyć na później, na razie zadowalając się powolnym wyrywaniem i darciem kart w jednej z piękniejszych magicznych ksiąg, zapewne zawierającą bezcenną wiedzę magiczną. Tak, to by z pewnością zabolało skurczybyka.

Początkowo myślała, że robi to dlatego, że ją uwięził, ale gdzieś w połowie swojej pracy zdała sobie sprawę, że nie dlatego jest wściekła. Ten drow nie tylko uwięził ich, obcych mu ludzi. Składał ofiary nie tylko z nich, ale też z ludzi, którzy byli mu bliscy, którzy mu ufali, którzy go kochali. Mitrix poświęcił dla niego własną duszę, cierpiał w piekle, był zapewne palony, przebijany gwoździami na wylot i wykorzystywany jako źródło krwi do rytuałów odprawianych przez diabły. Wszystko to dla swego kochanka, dla osoby, która była dla niego ważniejsza od jego własnego życia.

Wszystko to z miłości, która była jednostronna.

Kobiecie mimowolnie wyrosły wilcze kły, gdy rozmyślała o tym. Z grubego woluminu została juz tylko okładka i podarte karty na podłodze, ale Annie było mało. Chwyciła pierwszą z brzegu różdżkę i wycelowała ją w strzępy pergaminu. „Piekące światło” zamieniło je w proch. Nie będąc usatysfakcjonowaną, kapłanka chwyciła następną pozycję w magicznej biblioteczce maga.

- Ten cały Twój Mistrz… jaki był?- spytała bez ogródek, rytmicznie wyrywając stronice, jedna po drugiej. Chciała to wiedzieć. Chciała wiedzieć, kto ich tu sprowadził, kto ich uwięził, kto był tak okrutny, by sprzedać w niewolę duszę własnego ucznia. Czuła potrzebę posiadania tej wiedzy, nawet gdyby miała ona sprawić, że wyłaby z rozpaczy nad zapewne bezbolesną śmiercią ich wspólnego oprawcy.

- I być może ważniejsza kwestia… jak Ci na imię?
 
Kaworu jest offline