-Powiem więc mości Państwu tak: nie żeby mi robiło to różnicę czy się spieszycie czy nie. Ale sami rozumiecie, że obowiązek obowiązkiem... - nabrał powietrza - Gdyby nam jeszcze płacili wystarczająco... - tu z uśmiechem znacząco spojrzał na Chekeleę.
Po chwili dostał jakby oświecenia:- A tak właściwie to co Wam się tak spieszy? Czyżbyście kogoś ukatrupili czy okradli? Nie tak łatwo mnie wykiwać o nie! Murland! Chodź tu szybko!- zawołał w stronę stróżówki, skąd po chwili wyszedł ogromny jegomość. Lekka kolczuga którą miał na sobie wyglądała jakby miała zaraz pęknąć pod górą mięśni, a na rękojeści miecza spoczęły ogromne łapska. |