Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2009, 15:23   #27
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Nie spał dobrze. Przez jakiś czas pomagał stać na warcie, ci strażnicy tak czy inaczej mogli się jeszcze przydać, ale byli wycieńczeni, a on też nie chciał ryzykować. Ale i on nie był wypoczęty i zmorzył go sen, gdy tylko przysiadł w bardziej wygodnej pozycji. A to, w jakim kierunku podążyły jego sny, odcisnęło piętno na jego umyśle.

Dopiero, gdy się przebudził, miał pewność, że to nie do końca był sen. A raczej niezbyt zwyczajny, chociaż to samo w sobie go nie zaskoczyło. Miewał już takie, ba, miewał je całkiem często, gdy budził się spocony i przerażony. Teraz jednak brakowało innych elementów, pozostał tylko strach, pot, drżące członki wyziębionego ciała. Co widział? Wolałby o tym zapomnieć, ale nie mógł. Piękna kobieca twarz, piękne kobiece ciało z obnażonymi wulgarnie atrybutami kobiecości. Makabryczny wyraz tej twarzy i ogromne szczypce zamiast rąk. I to jak pożerała pozbawione głowy ciałko jakiegoś dziecka. Krew rozbryzgiwała się naokoło a ona tylko się śmiała. I te wszystkie sylwetki, przemykające obok. Płonący ogień, paskudne okrzyki bojowe, krzyki zarzynanych bezlitośnie ludzi. Chaos, zwycięski Chaos. Widziany z bliska, zdecydowanie ze zbyt bliska. Przerażenie wyryło swój symbol w mózgu czarnowłosego mężczyzny. A teraz zastanawiał się, czy to... coś nie miało jej twarzy. JEJ twarzy. Zatrząsł się raz jeszcze.

Potem do jego zmysłów zaczęły docierać inne bodźce. Grzmoty, nie tak odległe echa narastającej wciąż strasznej burzy. Wolfenburg, czy wytrzyma? A raczej, ile wytrzyma? Płonące wszędzie ognie, przywołujące na myśl ognie piekielne. Chaos był już wszędzie na horyzoncie i mimo nocy, nie mogli sobie pozwolić na pozostanie w tym miejscu. Wstał, prostując kości. Nie zdjął na czas tego snu nawet pasa z mieczem, takie luksusy jak długi i wygodny sen mogły minąć już na zawsze. Miał jeszcze tajemnice, wciąż mogło im się udać. Ale fałszywa nadzieja nie było w jego stylu. Plecak z potrzebnym ekwipunkiem szybko znalazł się na jego plecach. Im szybciej ruszą tym lepiej, nie było czasu na gadanie. Sprawdzając resztę sprzętu, zagadał do strażników.
-Nie wiem jakie macie rozkazy, ale zdajecie sobie sprawę, że są już nieaktualne, prawda? Otwórzcie bramę i zbierajcie co się da.

Sam wyszedł na dziedziniec, przyglądając się znów tłoczącym się na nim ludziom. Cholerni idioci, którzy wciąż jeszcze nie pojęli, że jeśli chce się żyć, trzeba los brać w swoje własne ręce. Odnalazł wzrokiem Erwina i rudego drwala i skinął im głową, podchodząc bliżej.
-Nie ma co na nikogo czekać. Kto chce to idzie, kto nie wytrzyma tempa to zostaje. Tamci są jak zwierzęta, a te mogą biec przez cały czas. Musimy być szybsi, by przeżyć.
Determinacja Rudigera widoczna była na pierwszy rzut oka. Był już gotowy, więc skierował się w stronę bramy. Jak najdalej stąd, jak najdalej od zbliżającej się pożogi.
 
Sekal jest offline