Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2009, 19:35   #606
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Lot znacznie się przedłużył, co prawda za sprawą ojczulka zmienił również kierunek. Uderzył z hukiem o ścianę, coś tam trzasnęły, coś pękło, ślina z krwią pociekła z ust. Berithi potrafił skarcić nadpobudliwego synalka. Samael po uderzeniu stracił nagle cały swój zapas humoru i dowcipnych uwag, momentalnie przestał być dumnym elfem a stał się skrzywdzonym chłopcem. Półleżał oparty o ścianę i wyrzygiwał się częściowo na ziemie częściowo na koszulę. Nie zareagował na słowa ojca, najprawdopodobniej ich nie usłyszał.
Chmurek dopadł swego pana i momentalnie wziął się za jego leczenie, żebra z trzaskiem (i sykiem bólu półdemona) wróciły na miejsce, porozcinana o skały skóra się zrosła a krew z ust przestała lecieć. Szamil powoli, opierając się o skałę podniósł się do pionu, nie reagował na latającego wokół Chmurka, chociaż nie, po chwili spojrzał na swoją bestie i mruknął.
-Nie lataj tak upierdliwie. Masz jakąś nadpobudliwość?
Rozejrzał się. Tatusiek zostawił niezły bajzel, krasnolud przykuty do ściany (i kto mówił, że demony mają normalne preferencje seksualne), Barbak leżał z wbitym toporem po obojczyk i prosił Kalleha o pomoc. Cóż... Półdemon postanowił się zlitować i pomóc przyjacielowi. Złapał pewnie za topór, napiął mięśnie... i nagle przyszło mu do głowy, że właśnie ratuje paladyna, wroga, kogoś kto będzie chronił Wojownika i stanie na przeciwko niego. Kogoś kto wbije mu w przyszłości nóż w plecy. Napiął mięśnie i sprawnie wyjął broń z rany, jakby robił to nie raz. Wydawało mu się, że był delikatny, wydawało... Barbak zawył z bólu jak zwierze. Wsza orkowa robiła co mogła i paladyn po chwili stał w miarę pewnie.
-No to daliśmy ciała. Masz może koncept, gdzie go można teraz znaleźć?
-Ja tam nikomu swego ciała nie oddawałem...

Samael wzruszył ramionami i oddał orkowi topór.
-Sam przypełźnie, po co go szukać?

Białowłosy rozejrzał się i spostrzegł nową sylwetkę. Kogoś mu przypominała, ta postura, ta nutka tajemniczości i te oczy... Nie, oczy miał inne ale we wszystkim innym (czyli w sumie tylko posturą bo twarzy nie szło dostrzec pod kapturem spod którego błyskały oczy [zagmatwane to jak układanka z dwoma ostatnimi elementami]) przypominał Może. Samael pewniej chwycił miecz i podszedł do nieznajomego. Wywiązała się rozmowa, nowy okazał się następnym popaprańcem, który uważał, że jak będzie mówił niezrozumiale to będzie mówił mądrze. Samael się zastanawiał kto pisał tym wszystkim ludziom te teksty w stylu: "Jestem tym, kim byłem przed wiekiem, oraz tym kim jestem teraz"? Starzec zirytował Samaela a półdemon dostatecznie wyprowadzony z równowagi przez ojczulka zaatakował, uderzył szybko i silnie, rezultat mógł być tylko jeden, nieprzytomny przeciwnik u stóp.

-Jak wspomniałem zostaw go! Załatw skądś wiadro wody! Zawsze miałeś do tego talent! Ocuć go, uśmiechnij się, nie podniecaj… i zajmijmy się w końcu tym po co tu przyszliśmy!
Samael spojrzał to z lewej, to z prawej na nieznajomego i wyciągnął w jego kierunku sztych miecza, delikatnie zsunął mu kaptur z twarzy. Nieznajomy był wcale młody, wyglądał nie na więcej niż dwadzieścia lat. Przeczucie półelfa się potwierdziło.
-Spójrz... Młody jest a gadał jak stary dziad. Albo jest jednym z tych nawiedzonych popaprańców... pardon, świątobliwych pustelników albo demonem czy innym opętańcem. Ja tam zrobiłbym przerwę, związał go i przesłuchał. Może będzie wiedział gdzie jest Berithi...
-Kalleh masz jeszcze linę? Czy lepiej mu profilaktycznie uciąć łapy?
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline