Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2009, 12:45   #23
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Czarnoskóry super bohater nie odpowiedział. Zamiast tego uniósł dłoń i wycelował swoim pierścieniem mocy w kamień trzymany przez MVP. Megan zamknęła oczy. Kiedy wiązka energii napotkała przeszkodę na swojej drodze, dosłownie rozsadziła ją od środka. Niewielkie, czerwone drobinki, tańcząc na wietrze, runęły na spotkanie gruntu.
- To załatwia jeden z naszych problemów. Teraz zajmijmy się Luthorem.
- Zaręczam, że nie będzie takiej potrzeby.

Łysy mężczyzna w podniszczonej, drażniącej kolorystyką zbroi wyłonił się z dziury. Co jakiś czas potrząsał głową, jednak, jak nie trudno było zauważyć, jego zacięcie bojowe wyprowadziło się na Majorkę i nie powiedziało czy kiedykolwiek wróci. Podszedł z nieznacznie uniesionymi rękoma, dając do zrozumienia, że nie ma zamiaru walczyć.
- To niefortunne nieporozumienie. W wyniku szarpaniny z Matrix moja zbroja została uszkodzona a kryptonit zaczął oddziaływać na umysł i…
Jadeitowa ozdoba została wycelowana centralnie w łysola, świecąc jaskrawym światłem i sugerując los podobny do tego jaki spotkał „kamienia” zdobytego przez młodzika. Murzyn przeszedł kilka kroków i bez pardonu capnął niedawnego wroga za kark.
- Lex, podaj mi jeden powód dlaczego nie powinienem wrzucić twoich czterech liter za kilka warstw nieprzeniknionej siły woli. Lepiej żeby był dobry.
- Myślę, że dojdziemy do porozumienia panie Steward. Mógłbym na przykład sfinansować odbudowę części miasta zdewastowanej przez tego kosmitę.



Zmienił swoje nastawienie. Uśmiechnął się, wskazując na Lobo. Czarnianin jedynie przewrócił oczyma i cmoknął przeciągle ustami, zapewne nawiązując do zachowania Luthora i zadniej części ciała przedstawiciela Zielonych Latarni. Steward zmiękł. Opuścił swój pierścień. Legion i Pinhead pojawili się przy młodym patriocie bez jakichkolwiek wodotrysków. Na rękach iglastego jegomościa spoczywał czarnowłosy, muskularnie zbudowany mężczyzna, co biorąc pod uwagę chudą sylwetkę Pana Igły wyglądało naprawdę komicznie. Nie mniej jednak, wywołało niebagatelne zdziwienie u wszystkich rdzennych mieszkańców tego uniwersum. Nawet Lobo poderwał się ze swojego siedzenia, a John ponownie zabrał głos, tym razem zdecydowanie mniej pewnie.
- Ciało… ciało Supermana? Gdzie je znaleźliście. Szukaliśmy go bez skutku i…
- Pan Luthor był tak miły by ofiarować swoją pomoc w odnalezieniu Supermana. Co więcej, nie jest on martwy. Jedynie chwilowo niedysponowany. Dojdzie do siebie. Zapewniam.

Luthor przygryzł wargę, ukazując niepewny i zdecydowanie nieszczery uśmiech. Wściekłość chciała rozsadzić go od środka, ale starał się nie dać tego po sobie poznać.
- Megan, powiedz mi… czy to prawda?
- Tak panie Steward. Nie wiem jak to możliwe, ale wyczuwam sygnał mentalny.
- Nie wiem jak wam dziękować nieznajomi. Zatrzymaliście Lobo, przywróciliście…

John położył dłoń na klatce piersiowej zmartwychwstałego towarzysza. Poczuł bicie serca. Lex przeklął pod nosem a Pinhead uciszył czarnoskórego gestem.
- Nie mamy na to czasu. Weźmiemy Lobo i ruszamy dalej.
- Chwila, chwila ty jebany fetyszysto. Myślisz sobie, że co? Że można tak zwyczajnie trzymać Ważniaka na smyczy? Urwę ci głowę i zagram nią w galaktyczny baseball!

Czarnianin zdecydowanie nie lubił gdy traktowano go w ten sposób.
- Dwa miliony kredytów.
- Zrobię sobie z twoich wnętrzności naszyjnik i…hę?
- Tyle dostaniesz za pomoc nam w wykonaniu zadania.

Mężczyzna o czerwonych oczach urwał swoją wulgarną wypowiedź i powstrzymał się od rękoczynów. Włożył cygaro do ust i uśmiechnął się ukazując swoje pożółkłe uzębienie.
- Ha! Hahahaha! Widzisz Clyde, trzeba było tak od razu! Uniknęlibyśmy kopania waszych żałosnych zadów kilka minut temu! A co do ciebie Steward… lepiej dobrze się zajmij Super Ciołkiem. Bo kiedy skończę pomagać tym tutaj… wrócę przemodelować jego facjatę.
Zebrał flegmę i dym z gardła, po czym splunął na ziemię. Płomiennowłosa kosmitka wyraźnie się skrzywiła, obserwując ohydne zachowanie Czarnianina.


W niewielkiej eksplozji purpury, na dłoni kolcogłowego pojawiła się igła z wyblakłym, okrągłym zakończeniem. Na jej czubku dało się dostrzec pozostałości czyjejś krwi. Masochista ubrany w czerń mruknął i zgrzytnął zębami, wyraźnie niezadowolony.
- Właśnie straciliśmy dziewczynę. Bardzo… niefortunny układ wydarzeń.
Jak zwykle, próżno było dopatrywać się na białej twarzy jakiejkolwiek formy współczucia. Koordynator z planu ekstazy i bólu okazywał jednak subtelną formę niezadowolenia. Być może wybór dwóch przedstawicielek płci pięknej do udziału w plenarnej misji nie stanowił jego najrozsądniejszej decyzji? Jednak przyczyny nie mogła przecież stanowić ich płeć, ani nawet brak potężniejszych mocy – Pinhead znał kilka kobiet, które mimo braku jakichkolwiek nadnaturalnych zdolności zdołały wyjątkowo sprawnie i sprytnie popsuć jego plany. Należało więc szukać innego powodu. Ale nie teraz. Wyprawa do Metropolis zakończyła się powodzeniem, a w świetle zaistniałych okoliczności należało wspomóc wciąż pozostałą przy życiu dwójkę z Gotham. Iglak nie zwlekał. Uniósł dłoń i otworzył magiczny portal.

***

Batgirl mrugnęła. Raz i drugi. Mimo, że stan nadzwyczajnej szybkości zdawał się być dla niej czymś zupełnie nieznanym, zamaskowana nie miała zbyt wielkich problemów z przystosowaniem się do nowych norm panujących w otaczającym ją, karmazynowym świecie. Jej funkcje ruchowe odzyskały już pełnię swojej sprawności, a dodatkowa augumentacja od żółtego demona szybkości oferowała nowe perspektywy.
- Onieniemanawetmowy!
Długoucha wykrzyczała ciąg wyrazów podczas gdy sylwetka panny Flay zaczęła się „teleportować”, tajemniczo znikając z pola widzenia. Trzy niewielkie, koliste obiekty zostały rzucone i pognały w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą znajdowała się niebezpieczna okularnica. Każdy z nich wybuchł dziwnym, skondensowanym dymem w kolorze błękitu i choć dzierżąca nóż próbowała na czas odskoczyć, to skrzące drobiny obkleiły całą jej osobę, dokładnie zdradzając obecną pozycję dwójce przeciwników. Stanowiło to nietypowy, ale ciekawy widok. Zupełnie jakby nicość została przyozdobiona w jaśniejące, niebieskie cętki.
- Dobra, myślę, że czas najwyższy podkręcić nieco tempo. Co ty na to, pinglaro?
Złoty biegacz nieznacznie przechylił głowę i zaśmiał się z udawaną litością, spoglądając na idealnie widoczny cel. Po czym, w towarzystwie wybuchu betonu z pod jego stóp, zniknął. Ku zaniepokojeniu służącej i zdziwieniu nietoperzycy, zniknęła też panna Flay. Pojedyncze drobiny dziwnej substancji opadające na ziemię były jedynym świadectwem jej egzystencji.


Nożowniczka otworzyła ślepia. Dostrzegła nimi bezkres czarnobiałej przestrzeni, na którą składały się tysiące, jeśli nie miliony rozmaitych, falujących dróg. Jedyny element koloru stanowiła niewielka, złota kropka. Pannica nie miała bladego pojęcia gdzie (a może raczej kiedy) się znalazła. Odczuła kopniak w potylicę, który całkowicie pozbawił ją równowagi i naruszył strukturę czaszki, powodując obfite krwawienie z nosa. Następnie mocarny, lewy sierpowy. Z dziewczęcej szczęki wydobyło się trzaśnięcie i dosłownie wyskoczyła ona z zawiasów. Kolejne ciosy padły na barki, łokcie i stawy kolanowe. Dłonie także nie były bezpieczne. Ostry przedmiot opuścił delikatne palce w momencie gdy zostały one złamane. Zoom, jako osoba z wyszkoleniem służb bezpieczeństwa, wiedział jak pozbawić kogoś możliwości ruchu. Nadmiar sadyzmu zyskany wraz z mocami dodawał mu efektywności. Czerwone rękawice zacisnęły się na talii sponiewieranej wielbicielki broni białych.
- Heheh… gotowa? Sam jestem ciekaw co się stanie. Jeszcze tego nie testowałem!
Był podekscytowany jak małe dziecko, otwierające swój gwiazdkowy prezent. Bezbarwne, pomarszczone pole siłowe jakie roztaczał na nią swoją osobą, natychmiast opadło, a nienaturalne środowisko w którym się znajdowało zaczęło zbierać swoje ponure żniwo. Wbrew temu czego się spodziewała, nie było pieczenia. Nie było palącego uczucia zdzieranej skóry i zrywanych z trzaskiem mięśni. Ani nawet jakiegokolwiek bólu. Choć… być może jej zmysły były już zwyczajnie zbyt otępiałe aby go odczuć. Ciało zdawało się wiotczeć i starzeć z każdą chwilą. Pojedyncze sekundy biegły jak miesiące, lub całe lata z dziewczęcego życiorysu. Elementy ubrania pożółkły i wyblakły. Młoda, jędrna cera stała się stara, pomarszczona i odrażająca. Włosy zatraciły odcień błękitu i siwiejąc poczęły wypadać jeden po drugim. Pełne werwy i energii oczy zaszły mgłą, a potem zgasły całkowicie. Życie zupełnie uleciało z panny Flay a jej ciało, teraz stanowiące zaledwie szkielet z elementami postrzępionej odzieży i zgniłego mięsa, zostało uwolnione z karmazynowego uścisku manipulatora czasu. Dokładnie jak popsuta zabawka.
- Ach ten czas. Jest tak okrutny! Wczoraj przedszkole, dziś trumna! Hahah!
Zoom złapał się za żołądek, nie mogąc pomieścić w sobie nadmiaru uczucia potęgi i dobrego humoru. Wybuchł śmiechem. Chichotał długo, zanosił się do rozpuku. Ale, jak zawsze, nie musiał się przecież nigdzie śpieszyć. Niewidoczny zegar działał na jego korzyść.


Biegacz pojawił się znikąd, obok nietoperzycy. Bez uciekinierki, choć zdecydowanie w dobrym humorze. Długoucha nie kryła zdziwienia.
- Gdziebyłeścoztamtądziewczyną?
- Widzisz ruda, prawie ją miałem, ale… wymknęła mi się. Dosłownie się rozpłynęła. Heh.

Płomiennowłosa nie była łatwowierna, wobec czego brak zaufania jakim darzyła tymczasowego sojusznika zyskał właśnie na sile. Ale, jak mówi stare przysłowie, lepiej paktować ze znanym sobie diabłem niż z nieznajomym aniołem. Nie pytając o nic więcej, dziewczyna chwyciła z kolejne narzędzia przy pasie, tworząc metalowy wachlarz i ciskając trzy batarangi w stronę pokojówki. Służka zdecydowanie nie znajdowała się w ciekawej sytuacji. Mała kula elektrycznej energii nadleciała jednak z nikąd, rozrzucając metalowe przedmioty na bok, nim zbliżyły się do celu. LiveWire w końcu wzięła się do roboty.
- Nie ignorujcie mnie, do jasnej cholery!
Najwyraźniej straciła swoje lekkie usposobienie z przed kilku chwil. Błyskawica wystrzeliła z wyprostowanej, błękitnej dłoni, ale zarówno żółty demon, jak i jego tymczasowa sojuszniczka uskoczyli na czas z pola rażenia mocy. Pozostała jedynie wyrwa w podłożu. Zoom przestał pleść ozorem i natychmiast pognał w stronę Wilhelminy. Zamachnąwszy się pięścią… został zablokowany. Wraz z kolejnym mrugnięciem Władczyni Wstęg, jakby z podziemi, wyłonił się Pinhead. Bez żadnej, widocznej emocji trzymał zaciśniętą, karmazynową pięść swoją dłonią. Szanse obu stron uległy właśnie diametralnej zmianie.
- Ach, Hunter. Hunter Zolomon. Znany również jako super-złoczyńca Zoom. Choć z tego co zostało mi przekazane, nie ten prawdziwy. Gdybyś mógł…
- Huh? A ty, coś za jeden?! Z resztą, nieważne, i tak skopię ci tyłek!
- Hmm. Nie. Raczej nie.

MVP pojawił się przy Leslie. Legion wylądował bez problemu na dachu elektrowni, podobnie z resztą jak Lobo. Choć cała trójka była nieco wyjęta z kontekstu, posiadali pełen obraz pola bitwy. Jako, że trzej panowie pochodzili z uniwersów pełnych super bohaterów, nie trudno było domyślić się zestawu mocy posiadanego przez dziwaka w żółtym kostiumie. Ten wyprowadził w Iglaka kopniak, którego nawet nie dało się dokładnie prześledzić. Chybił. Ponownie uderzył pięścią, ale ta została odtrącona jak natrętna mucha. Próbował nawet walnąć głową, jednak w porę zreflektował się odnośnie igieł przyozdabiających makówkę jego nowego oponenta. Kolcogłowy jedynie się uśmiechnął. Wysunął prawicę spokojnie do przodu, uderzając złotego biegacza w splot słoneczny i dolne partie mięśni. Mimo zdecydowanie wolnego tempa tego ataku, nie został on skontrowany, a Zoom odskoczył, trzymając się za żołądek i rycząc z bólu. Większość zebranych nie miała bladego pojęcia co się dzieje i dlaczego konfrontacja wygląda tak, a nie inaczej. Wyjątkiem był Michael, który dzięki serum super żołnierza sam wiedział co nieco o działaniu czasu na molekuły...
 

Ostatnio edytowane przez Highlander : 25-11-2009 o 13:05.
Highlander jest offline