Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2009, 16:40   #14
Huang
 
Huang's Avatar
 
Reputacja: 1 Huang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skał
Korytarz domostwa sprawiał jeszcze bardziej ponure wrażenie niż cały dom z zewnątrz. Na ścianach powywieszane były półki z zatopionymi w dziwnym płynie zwierzętami, niewielki zbiór starych, zniszczonych ksiąg, prawdopodobnie ludzkie kości - w tym łypiąca na wchodzących czaszka z górnej półki - oraz wiele fiolek z różnorakimi etykietami po łacinie. Na ścianie najbliżej wejścia wywieszone były jak na wystawie, stare narzędzia medyczne. Makabrycznie wyglądające piły, noże, igły i cała reszta sprzętu na którego widok miało się ochotę uciekać.

Bartosz widział tę scenerię nie raz. Już kilkakrotnie wnosił do Zeiterowej piwnicy zwłoki wykradzione z cmentarza. Nie widział jednak nigdy samej piwnicy w pełnej okazałości. Medyk nie ujawniał przed nim wszystkich sekretów. Rosa natomiast była już całkowicie pewna, że wystrój korytarza ma odstraszać. Mimo, że wewnątrz było dużo cieplej, nastrój panujący w tym miejscu sprawiał, że nie można było czuć się dobrze. Na prawdę chciało się wyjść na zewnątrz, nawet na ten mróz, byleby tylko nie musieć siedzieć dłużej w tym miejscu.

- Głupcy.... - odezwał się z góry groźny głos Zeitera. Medyk spiesznie zszedł ze skrzypiących niemiłosiernie schodów po lewej stronie od głównych drzwi przy których stali Bartosz i Rosa - Bezmyślni głupcy. Ty... głupia dziewucha... ty... - skierował swój wzrok na czarownicę gdy znalazł się już przed dwójką. Zmierzył ją badawczym spojrzeniem - Przez was skończy się moja sielanka i protekcja! Ty to zaczęłaś i Ty masz to zakończyć! Nikt nie będzie sprzątał po twoich wybrykach! - Medyk wściekał się i w lekko przygarbionej pozie, łypał groźnie okiem to na Bartosza to na Rosę. Bartosz nie umiał tego wytłumaczyć, ale zawsze w tym właśnie miejscu Zeiter wyglądał na jeszcze bardziej starszego, pomarszczonego i wrednego skurczybyka niż był na prawdę. Spotykając go na ulicy, można było odnieść wrażenie, że po bliskim poznaniu, dałoby się medyka nawet polubić. Tutaj jednak nie widziało się takiej możliwości. Być może była to wina gry świateł? Źle rozstawionych świec i tego starego kandelabru...
- Przyzywać jakiegoś demona! Czy tobie zupełnie odbiło? Z resztą... - Niemiec a chwilę uspokoił się i spojrzał na Rosę z zaciekawieniem - jak to możliwe, ze jesteś w stanie zrobić coś takiego?
 
__________________
"...i to również przeminie..."
Huang jest offline