Brrrr... Co za mróz! -myślał Razill, ale nie było tu śniegu. Wszędzie ciemno i czarno. Co to za...
Obudziły go straszne hałasy. Gwałtownie otworzył oczy i zobaczył dowódcę z patelnią oraz jakąś pałką. Klęczała ona jeszcze nad nim przez chwilę szczerząc zęby, a potem szybko robiła to samo z następnymi.
Razill trzymał już w ręku gnata, tylko nacisnąć spust i... To właśnie chciał teraz zrobić, ale o dziwo za chwilę również się uśmiechnął, a przynajmniej udał uśmiech. Chciał tylko szybko zarobić i wrócić do stolicy.
Wszyscy już wstali.
-Za 5 minut wyruszamy. Możecie coś zjeść , zgaście ognisko i ruszamy. -krzyczała Pani kapitan.
-Taaaak... przez 5 minut to se możesz! -powiedział do siebie przez zęby. Strzelec jeszcze bardziej się zdenerwował, ale tylko odwiązał swojego wierzchowca i przygotował go do dalszej drogi, a gdy wszystko było gotowe wsiadł na niego.
__________________ Some things will never change
2pac |