Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2009, 18:23   #11
Foigan
 
Reputacja: 1 Foigan nie jest za bardzo znany
Gdy tylko słońce wstało, przez dziurawą plandekę KrAZa promienie słońca oświetliły zniszczoną twarz Wasilija. Otworzył i przetarł oczy, przymknął jedno z nich, otworzył, potem drugie, Źle pomyślał Już prawie nic na nie, nie widzę, ale znaleźć w tym zasranym miejscu lekarza, który wykona operację rzetelnie ma mniejsze szanse powodzenia niźli ujrzenie człowieka z dwoma głowami. Oko z dnia na dzień było coraz bardziej zamglone, najpierw widział wszystko niewyraźnie jakby przez zaparowaną szybę, później z dnia na dzień było gorzej, miał szczęście, niesamowite szczęście, kontakty z Stalingradu, a raczej Wołgogradu pozwoliły mu zdobyć odpowiednie środki i odnaleźć odpowiednią osobę, która uratowała choć jedno z jego oczu, przed skutkami popromiennej zaćmy, choć Wasilij w duchu przeklinał lekarza, który dał gwarancję, że oboje oczu odzyska swoją dawną ostrość postrzegania. Wstał i mocnym kopniakiem otworzył burtę paki, odsłonił plandekę i zeskoczył na ziemię. Oparł się o samochód i przyglądnął wschodowi słońca.
- Что это было и будет, проклятье солнце(Rus. Jakie bylo takie jest i będzie, zasrane slońce) – powiedział do siebie gdyż nikogo w pobliżu nie było, oparł się o ciężarówkę i zachłysnął powietrzem, ciszę panującą wokół przerwało jego głośne kasłanie. Przykucnął przewidując wcześniej napad bólu, który prawie natychmiast potem zaczął wypełniać jego głowę, brzuch i kończyny. Nie wytrzymał, zwymiotował.
- Готово моего брата, вы закончите, у вас все меньше и меньше времени (Rus. Kończysz się bracie, kończysz, masz coraz mniej czasu) – wstał, jego ręce zaczęły mocno drżeć, wrócił na pakę i wyciągnął brudną butelkę, pociągnął kilka łyków, ponownie zakasłał jakby chciał wypluć płuca. Spakował najbardziej przydatne rzeczy w dzisiejszym dniu i wyciągnął jeden ze swoich zeszytów. Co dziś? Zastanowił się, otworzył zeszyt i przesunął palec po jakiejś liście Tak, brakuje jednej szpilki, dwóch sprężynek zaworowych i dwóch może dwóch i pół metrów kabla, da się załatwić. Sasza nawet nie zauważy, jak to zniknie z warsztatu. Zapamiętał części które pozostało mu zdobyć do odpalenia ciężarówki po ostatniej awarii, tej samej ciężarówki która służyła mu teraz za nocleg. Sam wjechał nią w jakiś mały bunkier i przysypał cały przód ziemią, wiedział, że tylko tak zapobiegnie rozszabrowaniu jej przez hieny postapokaliptyczne, pozostałe części skrzętnie ukrywał w skrzyni pod samochodem, także przysypanej ziemią. Czas iść bo znowu będzie darl pyska.

Ruszył w drogę i już piętnaście minut później doszedł do warsztatu, wpadł przez drzwi z gracją słonia i rzucił skrzynkę z narzędziami o ziemię. Ściągnął kurtkę i wziął się do roboty, Sasza jedynie na niego krzywo popatrzył, ale dziś nie odezwał się, wiedział, że jak przeholuje już nikt nie będzie w stanie naprawić jego Moskiwcza. Kolejne dwie WSKi do roboty, ludzie słono płacili za przyjemność pojeżdżenia sobie tymi motocyklami, najczęściej przyprowadzali je w dość dobrym stanie, ale wymagały trochę pracy i parę przeróbek by móc przemieszczać się nimi po zniszczonej Ukrainie. Po kilku godzinach pracy pierwszy z motocykli wykazywał oznaki życia, wydawał przezabawny dźwięk charakterystyczny dla starych silników, w tym samym czasie głośny huk przerwał powszechny zachwyt, później powtórzył się kilka razy. Sasza wyszedł na zewnątrz i spojrzał na ścianę, zerwał coś z niej i wrócił do środka.
- Василий! (Rus. Wasilij!) – krzyknął – это то, что вам это нужно, на следующей странице для ваших записей (Rus. to coś co Ci się przyda, kolejna strona na twoje zapiski) – po czym podał Korbie kartkę, on sam otworzył ją i starał się rozczytać to co na niej napisane, część zrozumiał, ale nie wszystko.
- Саша прочитал мне Sasza (Rus. przeczytej mnie to) – Sasza podszedł do niego i wziął kartkę
- Возможно, другой глупый объявление на дозирования лекарств (Rus.To pewnie kolejne durne ogłoszenie na temat zrezygnowania z narkotyków) – zaczął rozszyfrowywać wiadomość - Люди! Ждут вам уникальную возможность осуществить облученной зоны! Мы даем лекарства и продукты питания, контроль, предусмотренный в руководства! Мы ищем добровольцев во время поездки в Чернобыль? Подробная информация на досках объявлений! Хаха, что Станет ли эти люди не изобретать что бы стать богатым (Rus. Ludzie! Czeka was niepowtarzalna okazja na przewóz do napromieniowanej Strefy! Dajemy leki i zapasy żywności, pod warunkiem nadzorowania przez Przewodnika! Szukamy chętnych na wyprawę do Czarnobyla! Szczegóły na tablicach informacyjnych! Hahahaha czegoż ci ludzie nie wydumajo co by się wzbogacić) – roześmiał się Aleksander. Wasilijowi jednak nie było do śmiechu, wstał i złapał za kartkę, splunął w bok i jeszcze raz przeanalizował ogłoszenie. Warto by było choć zorientować się co im w głowie piszczy. Schował kartkę do kieszeni.
- Да Товарищ что-то для меня, если вы сами хотите что-то каракули, вы можете AC проходов для чего? Tak kamracie, to coś dla mnie, chyba, że sam chcesz coś naskrobać, ać może ci się zda na co? – zapytał by nie zdradzić swojego zainteresowania treścią ogłoszenia.
- Hahaha – ryknął Sasza po chwili milczenia – Он заставил меня смеяться, я себе это охотно занимался сексом, и выскабливание оставить мыслители, как вы (Rus. toś mnie rozbawił, ja to bym se chętnie poruchał, a skrobanie zostawiam myślicielom takim jak ty) – odszedł. Korba pociągnął łyk napoju wyskokowego z brudnej butelki, już wiedział, że tuż po zakończeniu pracy powędruje odszukać ową tablicę ogłoszeniową, a i pokwapi się do ludzi, którzy wywiesili na niej pewne ogłoszenie. Tymczasem musi poszukać kilku drobiazgów by nie wrócić do domu z niczym, Sprężynki, szpilka i kabel, tak wszystko jest tu gdzieś wystarczy poszukać.

Tuż po zakończeniu pracy, o ile można było to tak nazwać, choć zajęcie to z definicji do pracy to pasuje, brakuje jedynie wypłaty choć i ta w pewnym sensie istnieje, woda, jedzenie, leki i inne pierdoły, to chyba wystarczająca nagroda za drobne czynności naprawcze, a więc tuż po jej zakończeniu Wasilij spakował swoje graty i głośno kasłając ruszył w kierunku miejsca gdzie według jego przypuszczeń powinny znajdować się owe tablice. Po kilku minutach ciężko sapiąc złapał się za klatkę, ciągnął powietrze jakby się dusił, wyjął kilka tabletek z kieszeni, łyknął je i popił alkoholem, kilka minut później mógł kontynuować marsz, nie był wątły, można by rzec, że jest dość tęgi, szeroki w barach i na pewno ma sporo krzepy, jednak coś zżerało go od środka, niszczyło płuca i serce, częste bóle żołądka ostatnimi czasy nasilały się, codziennie wymiotował, a i zwiększyły się problemy z oddychaniem, koszmary wróciły nie pozwalając mu spać, noc tak spokojna jak dzisiejsza zdarzały się naprawdę rzadko. Zakrył usta gumową maską z filtrem pyłowym i skręcił w najbliższą uliczkę.
 

Ostatnio edytowane przez Foigan : 25-11-2009 o 18:25.
Foigan jest offline