Sataner budząc się na schodach ujrzał kobiete nad sobą.
Nie widział jej nigdy wcześniej więc nie mogła pochodzić z domu Valerii.
Gdy wstał Kobieta znacząco się uśmiechneła siadając na przeciw niemu.
Gdy sataner przetarł wypełnione czernią oczy, kobieta zniknęła...
Zupełnie zmieszany podniósł się pomagając sobie mieczem, i udał się do pokoju gdzie położył się by odpocząć.
Usnął kamiennym snem.
Ta sama kobieta która ujawniła sie przy nim gdy się obudził, była w jego śnie...Sataner miał wrażenie że wkradła się do niego...Wyglądała na młodą nieskończoną, o niebiesko złotch skrzydłach, oraz nie powtarzalnej urodzie.
Jej oczy były niczym kora drzewa...Brązowe i swoją barwą przebijające światło które padało na jej szczupłą twarz.
Jej usta miały kolor niebieski...Niczym niebo...Jej błyszczące kasztanowe włosy opadały bezwładnie na ramiona, falując pod najlżejszym powiewem wiatru.
Ubrana w jedwabną suknie sięgającą kostek, poruszała sie zgrabnie między drzewami niosąc za sobą cudowny zapach świeżo zebranych lilii. Sataner widział to i był oszołomiony tym widokiem. Coś go ruszyło. Czuł impuls który bezwładnie pchał go w strone kobiety.
-Kim jesteś...?- spytał delikatnie Sataner w nadzieji że usłyszy imie.
-Twoim marzeniem...- odpowiedziała swym śpiewnym głosem.
-Jak to...nie rozumiem...
-Jestem Twoim opiekunem.-odpowiedziała zatrzymując się.
Sataner nadal znajdował się w kropce...Chciał podejść do kobiety lecz ta z każdym jego krokiem coraz bardziej się oddalała, aż w końcu zniknęła we mgle pomiędzy drzewami...
Sataner zatracił się stojąc tak jeszcze chwile rozglądając się.
Poczuł jak miękka dłoń gładzi jego policzek: Obudził się.
Przez chwile wydawało mu się że widzi tę samą dziewczyne która prysła niczym bańka mydlana w środku tego pięknego snu...
Wstał...zataczał koleine koła zastanawiając się Kim mogła być nieznajoma...i co miała na myśli mówiąc "Opiekun". Próbował coś z tego zrozumieć lecz im bardziej się starał tym dalej był od odpowiedzi.
Zdezorientowany wyszedł z pokoju, kierując się korytarzem w strone pokoju Valerii.
Gdy doszedł zapukał delikatnie do drzwi, które lekko się uchyliły zdradzając to cichym skrzypnięciem wydobywającym się z zawiasów. Sataner ujrzał Valerie siedzącą na krawędzi łóżka, oglądającą jakiś dziwnie wyglądający złoty przedmiot.
Kobieta podniosła głowę.
- Kto tam? - zapytała
-To ja...Sataner- odpowiedział cichym głosem
- Wejdź, proszę. - powiedziała. Mogę w czymś pomóc? - dodała kiedy mężczyzna wszedł do jej komnaty.
- Mam pewien problem i nie mogę go zrozumieć...- mówiąc stanął przed Valerią.
Dziewczyna spojrzała Satanerowi w oczy, odgarniając przy tym włosy za twarzy.
- Co się stało?
- Powiedz mi...te dom ma jakieś ukryte właściwości?- powiedział unikając wzroku Valerii
- Oprócz tego, że jest chroniony przed jakimkolwiek wpływem z wewnątrz, to nie. Zbudowano go stosunkowo niedawno... moja rodzina podarowała mi go w prezencie. Nie ma tu niczego, o czym bym nie wiedziała. - odpowiedziała.
- Bo widzisz...rano...gdy byłem na placu tam gdzie poznaliśmy Twego brata...Błysnęło coś w ogrodzie...podążałem za tym i na końcu ukazał mi się chłopiec był jakby inny...-Sataner opowiedział wszystko z drobnymi szczegółami po czym dodał -A gdy wracałem do pokoju...nie wiem chyba zemdlałem. Gdy się obudziłem ujrzałem przed sobą kobiete...Smukłą z kasztanowymi włosami...z takim spojrzeniem, czułem się jakby mnie przeszywała na wylot.-powieział odsłaniając czarne oczy- Chwile potem w pokoju usnęłem. Miałem sen. Ta sama Kobieta mi się śniła. Zanim się obudziłem poczołem dotyk kobiecej dłoni na mym policzku...potem przez chwile ujrzałem ją jakby stała nademną i przenikała mnie spojrzeniem.
Valeria się zamyśliła.
- Nie znam się dobrze na takich sprawach. Szczerze mówiąc, nie mam nawet pojęcia co to wszystko może oznaczać. Jedno jest jednak pewne - chłopiec, który ci się ukazał był materializacją twojej duszy. A ty mu tak po prostu... kazałeś odejść. Co do tej kobiety, to być może ma to związek z twoją duszą. Nie wiem.
-chciałbym to wiedzieć...- powiedział zciszonym głosem
- Powinieneś porozmawiać z Lilianne, kapłanką. - dodała po chwili. Być może ona będzie w stanie wyjaśnić ci tą dziwną sytuację.
-Gdzie ją znajde?
- O ile jest w domu, pewnie przebywa w swojej komnacie...
- Jeśli będziesz ją widziała...prosze powiedz żeby do mnie zajrzała
- Oczywiście.
-Dziękuje...-powiedział- Nie będe Ci już więcej zabierał czasu...- wychodząc ukłonił się znacząco...
Ostatnio edytowane przez Erthon : 25-11-2009 o 23:12.
|