Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2009, 13:47   #15
Ouzaru
 
Ouzaru's Avatar
 
Reputacja: 1 Ouzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumny
Chata była paskudna i wprawiała Bartosza w lekką niepewność. Mężczyzna zastanawiał się, jak ten cały Zeiter może tu jednocześnie pracować i nocować, skoro nawet w porywaczu zwłok to miejsce wywoływało niesmak. Jego fach też nie należał do najbardziej poszukiwanych, jednak zwłoki to zwłoki, tak samo jak noc, pod której osłoną wydobywał martwe ciała z zimnej ziemi. Po chwili jednak Ostrowskiemu przyszła do głowy myśl, że jednak medyk normalnym człowiekiem nie był, a te dziwadła na półkach i ogólny fetor medykamentów miał jedynie odstraszyć potencjalnych nieproszonych gości. Swoją drogą dziwny sposób na prowadzenie interesu.

Rozmyślania Bartosza przerwał Zeiter, który zbiegając po skrzypiących schodach ciskał się o to, że porywacz przyprowadził tę kobietę w jego progi.

- Niechże się pan uspokoi, Zeiter. – rzucił, gdy medyk skończył mówić. – Jaki kurwa demon? Że niby ona miała to zrobić?
- A żebyś wiedział, człowieku. – rzucił poirytowany medyk. – Przez nią tylko same kłopoty będą… A wszystko tak dobrze szło. – chwycił się za głowę.
Bartosz spojrzał na Rosę, która nabrała już kolorów i ogrzała się nieco.
- Powiedz, czarownico, to pewnie twoja mamusia obdarzyła cię mocą, żebyś sprowadziła na nas jakieś przekleństwo?
- Przestań pieprzyć, idioto. – wysyczała Rosa. – Moja matka nie żyje i nie mieszaj jej do tego.
- Co nie znaczy, że nie mogła zza światów rzucić jakiegoś czaru, skoro była wiedźmą. – Bartosz chwycił ją za ramię i potrząsnął. – Gadaj co wiesz.
- Nic nie wiem, głupku! – warknęła Rosa. – Nie mam pojęcia o żadnych demonach, nie to było moim zamiarem, gdy odprawiałam rytuał.
- Czyżby? – rzucił Bartosz. – To dlaczego zaatakował mnie twój sobowtór?
- Sobowtór? – wtrącił się Zeiter.
- Tak, medyku. Jak prowadziłem dziewkę do ciebie, to zza drzewa wyskoczył jej sobowtór i zdzielił mnie w brzuch, a potem zniknął.
- Nie mam pojęcia, co to było, a teraz puść mnie. – Rosa wyszarpnęła ramię. – Chyba twój znajomy nie mówi nam wszystkiego, co chcemy wiedzieć.
- To znaczy? – Bartosz zmarszczył brwi.
- To znaczy że pewnie cię wykorzystał, a teraz trzęsie gaciami o to, co się wydarzy. – podsumowała Rosa. – I nie podnoś na mnie ręki, bo rzucę na ciebie wszy łonowe, gnojku.

Bartosz już miał zamiar coś powiedzieć, ale powstrzymał się. Skoro kobieta potrafiła przywoływać zwłoki do życia, to takie wszy łonowe z pewnością nie były dla niej problemem.
- Nie potrafię wezwać demonów, człowieku! – wysyczała Rosa, odpowiadając na pytanie medyka. – Poza tym nie taki był mój zamiar. A może to ty maczałeś w tym palce? – spojrzała na niego.
- Bredzisz, dziewucho. – mruknął mężczyzna. – To od ciebie czuć taką moc, nie ode mnie!
- Więc co teraz, panie Zeiter? – przerwał Bartosz, patrząc na wykrzywioną twarz medyka. – Jaki demon? Co mamy robić?

Niespodziewany podmuch wiatru zamknął drzwi wejściowe z hukiem, co przeszyło dreszczem ciało Rosy, a blada twarz Bartosza wyglądała na równie niepewną.
- Co się do kurwy wydarzyło, panie Zeiter? – mruknął mężczyzna patrząc na medyka. - Tylko bez obłudy...
 
__________________
Jestem tu po to, żeby grać i miło spędzać czas – jeśli chcesz się kłócić, to zapraszam pod blok; tam z pewnością znajdziesz łysych gentlemanów w dresach, którzy z Tobą podyskutują. A potem zbieraj pieniążki na protezę :).

Ostatnio edytowane przez Ouzaru : 26-11-2009 o 13:55. Powód: Literówki ;)
Ouzaru jest offline