Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2009, 18:38   #85
BoYos
 
Reputacja: 1 BoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputację
Tezze patrzył i słuchał rozmów które prowadziły się między rozmówcami. Co jakiś czas zamyślał się. Dla niego liczyło się teraz jedno. Nie interesowały go żadne zakony , kapłanki czy tym bardziej bracia którzy są potężni. Jego przygoda , która zaczęła się pare dni temu cały czas wyznaczała mu nowe cele. Oczywiście nie zapominał no starych celach. Stawał się osobą , która pomału zatraca się w swoich myślach. Potrafił godzinami odrywać się od rzeczywistości. Lecz to nie pomagało. Musiał jakoś zaradzić. Valeria nie była w stanie mu pomóc. Gladius z którym zdążył się poznać , też nie miał dokładnie pojęcia co się działo. Banicja? Wyrwanie skrzydeł? Czysto teoretyczne założenia z jakimi musiał walczyć wewnątrz siebie. Następna była walka w której niestety brał udział. Nie wkraczał z całą swoją mocą na pole bitewne - i dobrze. Nie chciał niszczyć krajobrazu. Uratował jedynie wampira , lecz nadal nie wiedział czy jest on po jego stronie. Z tego co wiedział wampirza natura bywa zmienna. Jednak to nadal nie było to co go najbardziej interesowała.
Nagle potworny ból głowy.
Tezze złapał się jedną ręką za głowę , drugą trzymał młot. Ból szybko minął.
Szybko minął , lecz tak potężny , że nie sięga pamięcią kiedy miał. Może to z przemęczenia.
Podniósł głowę. Zauważył , że rozmówcy nie zwrócili na niego uwagi.
Tak , ich misja była teraz najważniejsza. Na szczęście , on sam też miał misję. Która nie była powiązana z ich misją.
- Chce wam podziękować za współpracę. Będę się zbierać. Podziękujcie Valerii za nocleg ode mnie.
Powiedział. Był już przekonany. Musi iść i znaleźć kogoś . Kogoś kto pomoże mu rozwikłać zagadki , które nosi w sobie już od długiego czasu.

Odwrócił się i poszedł po schodach na górę. Otworzył drzwi pokoju w którym sypiał wcześniej. Zamknął je. Położył młot na łóżku. Klasnął w ręce. Niebieski prąd przeszedł po jego dłoniach , aż do łokci. Dotknał swoich pleców , a raczej płaszcza. Nagle kawałek jego płaszcza odrósł od reszty tworząc coś w rodzaju kółka na wieszak. Wział do ręki młot który leżał.
Piekielny ból w ręku. Upuścił na ziemię młot. Mało nie roztrzaskał mu nogi. Sam przy tym podskoczył. Dało się słychać dźwięk charakterystyczny przy reakcjach spalania. Zdziwiony odwrócił dłoń by na nią spojrzeć. Dłoń nietknięta.
- Co do chol...
Powiedział cicho. Kucnął przy broni. Delikatnie wyciągnął rękę i dotknął palcem młota. Nic się nie działo. Wziął więc go w dłoń. Też nic. Zdziwiony podniósł się i włożył młot w miejsce które zrobił sobie na plecach.
Teraz był gotowy.
Obejrzał wzrokiem pokój. Było czysto. Nie chciał zostawić po sobie chlewu.
Wyszedł i zamknął drzwi. Zszedł po schodach na dół , gdzie stali wszyscy. Byli zajęci rozmową. Ruszył więc do drzwi wejściowych i po drodze rzucił :
- Powodzenia wam i żegnajcie. - Machnał przy tym ręką.
Otworzył drzwi wejściowe. Wyszedł i zamknął je za sobą. Ruszył przed siebie. Przeszedł przez barierę która otaczała posiadłość. Była ona dość mocno wyczuwalna. Posiadała podobną strukturę duchową jak Valeria. Nie wiedział czemu , i nie bardzo go to interesowało. Gdy szedł tak miał nareszcie czas by zastanowić się nad tym co dalej. Póki co cel miał jeden - dowiedzieć się wiecej w mieście.
 
BoYos jest offline