Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2009, 23:05   #124
Szaine
 
Szaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Szaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputację
***

„Faktów nie można unicestwić – można je tylko przemilczeć. Milczenie zaś to nic innego jak ciche kłamstwo.”


Nikt nie przybiegał z wrzaskami, co wyczyniają. Nikt nie zwrócił im najmniejszej uwagi i nie zapytał co się dzieje. Jakby odgłosy stłuczonej szyby, wrzaski, uderzenia i inne tym podobne wybryki były nieme, niesłyszalne. Jakby bariera iluzji otoczyła całą ferajnę i pomieszczenie, w którym urzędowali. W to jednak drowka nie wierzyła. Właściciel dobytku zawsze troszczy się o swój lokal i nie pozwoliłby na jego dewastowanie. Co milszy jegomość zapytałby czy nic się nikomu nie stało, czy wszystko w porządku.
Jednak tego nie doświadczyła i to ją zaniepokoiło. Milczenie zawsze jest niepokojące, szczególnie w takiej sytuacji. Przyglądała się temu co Civril wyprawiał z elfem i jak podniecenie sięgało u niego zenitu, do tego stopnia, że drżał i nie zwracał uwagi co się dzieje wokół niego, gdy już oddał więźnia w ręce Takiego. Mimo, że jakoś nie poszkodowała ich niedoszłego zabójcę, to jednak aż tak chorej przyjemności z tego nie czerpała. Wolała po prostu zabijać i czuć satysfakcję, a nie napawać się ową chwilą. Cóż, nie krytykowała, nie oceniała, stwierdziła, że ma inne upodobania. Jednak otworzyła szerzej oczy, gdy Taki użył swojej strzykawki. Ba nawet z wrażenia przekręciła lekko głowę, gdy ten najpierw wbił igłę do wewnątrz ucha elfa, a potem Zanka. Po ki grzyb? Nie czekała na tłumaczenia, bo z chwili na chwilę drażnił ją fakt nieinteresowania się ichnim hałasowaniem. ~ Czemu nikt tu nie zagląda? ~ pomyślała ~ nie zżera nikogo ciekawość?
Gdy już ferajna skończyła swoje zabiegi ona była lekko podirytowana. Poszła do pokoju, z którego wzięła swój tobołek. Słońce już muskało promieniami ten śmiertelny padół, dając nieznaczne ciepło, a ona z wesołą gromadką ruszyła wreszcie wykonać powierzone im zadanie. Drowka szła odpowiednim tempem, aby nie snuć się za zielonymi i bladym, wolała być bardziej na przedzie i obserwować drogę. Nie wdawała się w jakże elokwentną rozmowę z resztą grupy. Choć słuchała ich, to stwierdziła, że oni nie chcą słuchać jej historii, a i ona nie musi się nią chwalić. Może ktoś z nich, choć wątpliwe, zasłuży na dowiedzenie się czegoś więcej na jej temat, to i uchyli rąbka tajemnicy. Jak na razie nie zanosiło się na taki przełom.

***

~ Kto wysłał tego nieudolnego zabójcę?
~ Nie wiem, ale dobrze było by dowiedzieć się.
~ A mieszkańcy nawet nie zareagowali…
~ Czas pokaże…
~ Nie wątpię, tyko czy przeżyjecie do momentu poznania prawdy?
~ Dalej rozżalona, że tak Cię wykorzystano?
~ Dałam podejść się w taki infantylny sposób.
~ Tia, chciałabyś być wykorzystana, ale w, ekhm, inny sposób, co?
~ Nie drwij!
~ Nie śmiałabym.
~ Uważaj na drogę, może i jest tu ładnie, świeże powietrze oczyszcza płuca, ale licho nie śpi.


***
Muzyka

„Lenistwo jest łagodną formą samobójstwa.”


Przyjemny spacer przerodził się w brodzenie w ziemnej wodzie, ponieważ strumień przepływał przez trakt. Chcesz, czy nie chcesz, ale musisz, trzeba iść dalej. Jednak zmysły dalej lustrowały okolicę, nie zostały uśpione. I dobrze, bo nie mogła polegać na swoich „towarzyszach”, którzy za nic mieli bezpieczeństwo i ciszę.
W pewnym momencie wzrok Sashivei napotkał coś niepokojącego, a mianowicie ślady, z początku nieukładające się w trop. Gamonie za nią również to zauważyły, ale czy ktokolwiek potrafił je odczytać, wątpliwe.

Tropienie nie jest łatwą sztuką. Wymaga doświadczenia i dobrze rozwiniętej wyobraźni. Po co wyobraźnia? Żeby podjąć trop, trzeba umieć zrekonstruować wydarzenie od początku do końca jego trwania. Ślady są układanką, której kawałki trzeba w odpowiednich miejscach umieścić i wtedy dadzą całość, wyraźny zarys sytuacji jaka miała miejsce w przeszłości. Często nie zauważa się różnicy między tropem, a śladem, choć jest ona istotna. Trop, to zespół śladów, które można logicznie połączyć ze sobą. Natomiast ślady dają nam wskazówki, dzięki którymi możemy dociec prawdy i faktów.

Sashivei zatrzymała się i uniosła rękę, w geście zatrzymania reszty kompanii. Wiedziała doskonale, że część zatrzyma się, ale część niekoniecznie, więc będąc plecami do nich powiedziała:
- Zatrzymajcie się i dajcie mi chwilę.
Podeszła do odcisków podeszew na ziemi i kucnęła. Dłoń oparła na rękojeści miecza, aby pochwa nie szorowała po podłożu.


Najpierw zaczęła przyglądać się i analizować, delikatnie dotknąwszy koniuszkami palców ziemi. Po wstępnych oględzinach mogła stwierdzić, że przechodziła tędy grupa osobników, która poruszała się wyłącznie pieszo. Nie zauważyła charakterystycznych wgnieceń kół od wozu, tudzież kopyt zwierząt pociągowych, jucznych czy też wierzchowych. Głębokość wgnieceń nasuwała wniosek iż część osób była opancerzona, miała okute buty, a część nie, ponieważ jedne z wgnieceń były głębsze, jakby ciężkie, a pozostałe delikatniejsze, płytsze. Przypisała je, po długości i wielkości rasie ludzkiej, choć dopuszczała również i elfy. Drowka postawiła kolejne pytanie, aby dowiedzieć się jak najwięcej, a mianowicie, kiedy ta grupa osób tędy przechodziła. Swój wzrok skupiła na krawędziach śladów, jak i połamanych gałązkach. Gdy ślad, w tym przypadku stopy, ma wyraźną krawędź i jest głębszy oznacza, że jest świeży. Po upływie paru godzin warunki atmosferyczne sprawiają, że ślad staje się łagodniejszy, krawędzie są bardziej obsypane, przez działanie chociażby wiatru. Po upływie nocy ślad może być już bardzo niewyraźny, a w przypadku gdy zrobiono go na trawie kompletnie nie widoczny, ponieważ źdźbła naturalnie prostują się dzięki porannej rosie.
W tym przypadku odcisk był świeży, ale żeby upewnić się, Sashivei wzięła do ręki połamaną gałązkę. Im leży tutaj dłużej, tym ciemniejsza jest w miejscu złamania. Jednak ta była jasna. Odrzuciła na bok to co miała w dłoni i podniosła się. Spojrzała w którą stronę poruszali się owi osobnicy. Ona znajdowała się przed zwężeniem jaru. Wodząc wzrokiem po odciskach, mając na uwadze ich ułożenie stwierdziła, że przeszli przez owy jar.

Szybko ułożyła zebrane informacje w całość, po czym postanowiła podzielić się wnioskami z resztą, nie bacząc na to czy ktoś zrozumie co do nich mówi, czy też nie. Oględziny, jak i wnioskowanie nie trwało długo, jednak drowka nie spieszyła się, ponieważ nie chciała błędnie ocenić sytuacji.
- Niewielki oddział, poruszający się pieszo przeszedł tędy stosunkowo niedawno. Prawdopodobnie ludzie, albo elfy.
Jej ton był rzeczowy, konkretny, przedstawiające suche fakty. Jednak barwa głosu nie zmieniła się, nadal była kobieca i ponętna, z delikatnym pazurem.
- Część z nich posiadała uzbrojenie. Ślady prowadzą przez jar.
Zrobiła pauzę, aby każdy mógł przyswoić przedstawione przed chwilą fakty, po czym dodała.
- Przydałoby się zrobić zwiad, a nie wpadać, jak to macie w zwyczaju, na pohybel i bawić się dobrze, hałasując przy tym niemiłosiernie, albo liczyć na łut szczęścia, że wróg nie czai się za rogiem - nie miała najmniejszej ochoty nimi dowodzić, jednak nie chciała napytać sobie biedy przez ignorancję. Dlatego też rzuciła luźną sugestię czekając co kto wymyśli i czy raczą zgodzić się z nią.
 
__________________
"Promise me this
If I lose to myself
You won't mourn a day
And you'll move onto someone else."
Szaine jest offline