Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2009, 10:06   #129
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Faktycznie przynajmniej na jakiś czas zostali sami. Facet nadal nie przerywał obserwacji samochodu. Widać był skupiony na pracy, albo po prostu nie miał ochoty na rozmowę z dziennikarzem. Czemu nie można było się za bardzo dziwić, nie zaczęli tej znajomości z najlepszej strony ... właściwie to czasami tak zaczynały się vendetty, ale teraz mieli pracować razem i trzeba było przynajmniej spróbować odłożyć przeszłe wydarzenia na bok i zająć się tym co ich czeka. Musisz ufać osobie, która siedzi koło ciebie z gnatem.

-Okruszek ciekawa ksywka, nie powiem. - David mówił spokojnie, chociaż zastanawiał się, kto go tak "ochrzcił" -Więc kim jesteś? - wydawało się to być całkiem bezpiecznym zagajeniem rozmowy.

- Dorobiłem się już specjalnego agenta. A ksywa... jakoś tak wyszło... -
odparł nie odwracając się od okna.

Mallory cały czas go obserwował. Jego odpowiedź oczywiście nie odpowiadała na zadanie pytanie, ale była całkiem niezłym wybrnięciem z tego. -Masz jakieś fajne zdolności? Jakieś Mojo ?-

- Jasne. Robię najlepszą kawę w całej firmie...-

Teraz dziennikarz uśmiechnął się lekko. Nie ma to jak ironia, przejście na jakieś lepsze stosunki z tym facetem może okazać się trudniejsze niż podejrzewał -I pewnie jesteś też najzabawniejszym facetem w całej firmie. A tak serio? -

- Serio. To ja się ciebie nie pytam, co potrafisz, z kim sypiasz, co jesz na obiad... W tej firmie każdy ma swoje małe sekreciki. Jedyną osobą, która może wie wszystko jest Wiedźma, to ona wyznacza agentów do zadania i prawdę powiedziawszy nie pamiętam aby kiedyś się pomyliła. Mój profil jest dość specyficzny, ale chyba każdy jest na swój sposób specyficzny w tej firmie. -


Widać dbał o swoje sekrety, co oczywiście można było uszanować, aczkolwiek dobrze było wiedzieć coś więcej o drugiej osobie, z którą miało się współpracować. Wygląda, że przynajmniej na razie będzie trzeba zostawić tą kwestię, może w przyszłości jakoś sama się rozwiąże.
-Możliwe, słuchaj nie chciałem cię urazić, przepraszam za to w magazynie, ale wyglądasz całkiem nieźle, jak na kogoś kto dostał kulką . Twardy z ciebie skurczybyk - powiedział mu David .

- Powiedz mi ta kartka w samochodzie, jak to zrobiliście? - postanowił zadać jakieś bezpieczne pytanie.

- Drugi komplet kluczyków. - odparł rozbawiony. - Otwarliśmy go drugim kompletem kluczyków. Potem zatrzasnęliśmy je w środku. Znaczy ktoś z firmy zatrzasnął... bo nie ja osobiście... W centrali jest jeszcze 3 komplet kluczyków, jakbyś jedne zgubił, a drugie zepsuł...-

-Nie chodziło mi dokładnie o to. Znikający tekst? Nie wyglądało to na żadne proste techniki - wyjaśnił swoje pytanie Mallory

- Banał. Ta kartka to papier światłoczuły... rewersowy, przy naświetlaniu staje się biały nie czarny. Piszesz tekst atramentem, albo pisakiem ścieralnym i naświetlasz. Tam gdzie jest powłoka pozostaje czarny, reszta bieleje. Potem w ciemni ścierasz resztę i składasz. Ktoś kto to otworzy przez chwilę widzi tekst, zamim papier nie naświetli się do końca... -

-Hmm no tak - odparł na to David i wzruszył ramionami. Słyszał już kiedyś o tej technice, szczerze powiedziawszy musiał ukryć swój wyraz zawodu, ale chyba mu wyszło, bo Okruszek nie zwrócił na to uwagi. Normalna technika śledcza, a szczerze powiedziawszy Mallory liczył na coś bardziej niesamowitego, jakieś hokus -pokus, czy inne podobne sztuczki. Widać nie zawsze agencja chciała wykorzystywać akurat te atuty.

-Długo już pracujesz?-

- 11 rok -

-Musiałeś w takim razie bardzo młodo zacząć tą robotę - dodał dziennikarz -Ten drugi, to twój brat?-

- Tak.-

No cóż nie wyglądało na to, żeby ta rozmowa szła w jakimś szczególnym kierunku. Była raczej jednostronna, a Malloryemu znudziło się jej prowadzenie. Jeżeli będzie kiedyś możliwość to pogadają na serio, na razie nie było sensu tego ciągnąć. -No dobra, to pogadaliśmy sobie, nie ma co. - podsumował rozmowę.

Na te słowa Okruszek mruknął coś pod nosem i jeszcze chwilę patrzył w okno. W końcu kiedy przekonał się, że nie pada więcej pytań zebrał swoje rzeczy i wyszedł z pokoju.

David spokojnie przygotował swoje miejsce obserwacyjne. Mimo wszystko był tego nauczony i przyzwyczajony do tego. Tatiana położyła się spać. Z początku obserwacja była nudna, ulica powoli zaczynała się wyludniać. Co jakiś czas młodzi ludzi podchodzili do BMW i pokazywali go sobie palcami. W pewnym sensie było to przyjemne, chyba każdy facet chciał kiedyś jeździć samochodem, który inni będą sobie pokazywać (w tym dobrym sensie oczywiście, a nie dlatego, że jest taki brudny, czy zniszczony). Nie miało to nawet znaczenia, że to de facto nie jego samochód, naprawdę miło się nim podróżowało, a pokonywanie autostrady stało się po prostu szybkie.

Było chwilę po 23, gdy na prawie pustej ulicy pojawił się Jakub i szybko zajął miejsce na tylnym siedzeniu. David podniósł się ze swojego miejsca, narzucił na siebie kurtkę, złapał kluczyki do Volvo, obok których leżały jego do BMW. Zostawił je tam właśnie na taki wypadek, teoretycznie ktoś będzie mógł go odprowadzić pod "jego" dom. Szybko przeszedł ulicę, otworzył drzwi i zajął miejsce kierowcy jednocześnie wkładając kluczyki do stacyjki. Wcześniej zauważył, że JT leży pomiędzy siedzeniami, tak, że z zewnątrz nie było go w ogóle widać. Zgodnie ze wcześniejszymi instrukcjami jak i starymi nawykami, natychmiast włączył się do ruchu i zaczął jechać ... w jakimś kierunku.

Zdążył już kawałek odjechać kiedy Jakub powiedział: - Żadnych pytań! Wyrzuć mnie na jakimś podziemnym parkingu, najlepiej koło metra. Zostawię coś na tylnym siedzeniu, najlepiej, aby tego nikt nie dotykał poza Jumperem lub Gotem. Im szybciej tym lepiej. Niech ktoś z komputerowców obrobi ciąg: 7586669453698224. Jutro przydałoby się jakieś kabum... Ten parking będzie dobry.-

Nie zadawał więc żadnych pytań, zamiast tego skupił się na jeździe. Kiedy wjechał na jeden z niższych poziomów parkingu Jakub uśmiechnął się i podczas jazdy wyskoczył z wozu. David szybko machnął kierownicą, aby drzwi się zamknęły. Przyjrzał się przedmiotowi leżącemu na tylnym siedzeniu, był to kawałek starego drewna, lekko zmurszałego, albo mokrego? Trudno było w tym momencie stwierdzić, w każdym razie był nieopakowany. Wyśmiał by wcześniej taką paczkę, ale po tym co zdążył przeżyć, wolał tego nie lekceważyć. Skoro JT radził, żeby tego nie dotykać, to miał zamiar tak zrobić.

Mallory wycofał samochód i rozpoczął jazdę w kierunku autostrady. Miał zamiar zawieźć samochód z paczką pod firmę i niech ktoś inny się już o to martwi. W zasadzie gdy wóz był jeszcze na zjeździe na autostradę zestaw audio zasygnalizował przychodzącą rozmowę telefoniczną. Dziennikarz nacisnął przycisk i odebrał połączenie

- Cześć tu Capcam. Co jest?-

-Mam paczkę, przeznaczoną dla Gota albo dla Jumpera, wiozę ją do firmy - odparł dziennikarz

- Cześć Depesz... Chwila... O Jumperze zapomnij. Jest na zupełnie drugiej półkuli. Got się odchamia... Galeria Rosenthall Essen. Twoja nawigacja właśnie powinna dostać namiarami... Coś jeszcze? A przy okazji, miło poznać. -

Tymczasem nawigacja komputerowa otrzymała nowy zestaw namiarów. Faktycznie chłopaki byli dobrzy.

-Mi też miło poznać, w takim razie jadę do galerii Roshenthall, jak to jakaś zamknięta impreza to powiadomcie go, bo nie mam ani odpowiedniego stroju, ani zaproszenia -
skonkludował te wszystkie informacje, zakładając, że o tej godzinie raczej nie będzie to noc muzeów.

- Spoko. W tym Volvo w bagażniku jest co najmniej jedna sportowa marynarka... a resztę załatwię... Jak zwykle... -


-Jasne, nie ma w takim razie problemu. Aha jeszcze jedna sprawa jest dla komputerowców - na chwilę zamilkł gdy wyprzedzał jakiegoś marudera, który postanowił zrobić sobie spacerek samochodem.

- No?-

-Trzeba obrobić ciąg znaków 7586669453698224. Aha i na jutro potrzeba trochę fajerwerków -

- Hmmm. Wygląda na współrzędne... Sygnus to jeszcze policzy. Ile tych fajerwerków?-


-Nie sprecyzowane - odparł dziennikarz obserwując cały czas drogę
-Właściwie to było proszone o jakieś kabum, zaraz po podaniu tego ciągu - dodał po chwili dla wyjaśnienia.

- Aaaa. to trzeba było tak od razu - śmiech w słuchawce - kabum to Puszek Okruszek bez sprzętu...-

-No proszę, znaczy się pewne błędy w kodzie komunikacyjnym. Zupełnie jak z łapaniem stopa, w niektórych kulturach - odparł David gdyż w tym momencie wiele to tłumaczyło. Jednakże było też oznaką, że będzie musiał nauczyć się całkiem nowego slangu. W firmach tak bywało, ale prędzej czy później przyzwyczai się do tego i nie będzie wiedział nawet kiedy zacznie tego używać.

- Spoko. Got nie ma szans wyjść, chyba, że tylko na chwilę, więc jak będziesz na miejscu to powiedź, zęby cię zaprowadzili do stolika madamme Rosenthall. Ciecie cię puszczą. Jakąś marynarkę wygrzebiesz w bagażniku... Za zakrętem jest ograniczenie do 80 ze względu na prace drogowe... - faktycznie za chwilę zauważył to ograniczenie, zwalniając i dostosowując się do niego.

-Spotkanie z właścicielką galerii, tylko że ja na sztuce się za bardzo nie znam - powiedział lekko rozbawiony David, jednocześnie cały czas obserwując drogę - W ostatniej "firmie" nie wymagano tego ode mnie -

- Spokojnie jak na wojnie Depesz... Got będzie z nią siedział... więc w razie czego to on nawinie jakieś ładne tet a tet...-


-Mogę zapytać dlaczego depesz? -

- David Mallory. inicjały DM jak Depeche Mode więc Depesz...-

-Słodkie - powiedział David z angielskim akcentem, w końcu stamtąd właśnie pochodził ten zespół. Po krótkiej chwili tym samym akcentem dodał -W takim razie wiem już wszystko -

- Więc: Enjoy the silence - rozmowę skasowano.

Dalsza droga minęła mu bez problemów. Miał czas zastanowić się, w co się właściwie wpakował, ale ostatecznie chyba nie wyszło źle. Agencje raczej dbały o swoich ludzi. Przynajmniej powinien nauczyć się jeszcze kilku ciekawych rzeczy.

Gdy zajechał pod galerię stwierdził, że nie było szans wnieść broni. Ochrony było więcej, niż podczas wizyty Papieża. Było także całkiem sporo wozów ze znaczkami CC i CD przyklejonymi na zderzakach i z flagami różnych państw. Mallory wysiadł z samochodu i otworzył bagażnik. Chwilę pogrzebał i znalazł strój którego szukał. Postanowił przebrać się w samochodzie, potem zostawić w nim broń, zamknąć go i wejść do środka. Może faktycznie będzie zabawnie?
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline