Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2009, 11:17   #11
Nadiana
 
Nadiana's Avatar
 
Reputacja: 1 Nadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemu
Wieczór był spokojny, a przynajmniej na taki się zapowiadał. Po fiasku, jakim zakończyło się poszukiwanie Elizabeth, Lilla rzadko opuszczała dom. To wrogie religii miasto wyraźnie jej nie sprzyjało i rozsądniejszym wydało się poświęcić czas na udoskonalanie swych zdolności i dążeniu do perfekcji.
Jeśli chodziło o walkę czuła się całkiem dobrą wojowniczką (choć Alex kilka razy udowodnił jej, że pewne ćwiczenia ciągle pozostają niezbędne), zaś jeśli chodziło o śpiew i grę coraz więcej informacji wyciągała otchłani podświadomości i coraz więcej radości jej to sprawiało. Przed kilkoma dniami zaledwie, udała się z Jensem za miasto, gdzie w końcu odważyła się zadąć w róg. Była jakaś pierwotna siła i potęga w niskim dźwięku, który niósł się po lesie. To nie był instrument, na którym mogła grać Elyssa, ale Lilla czuła, że dobrze pasuje do niej.

Jak już była mowa tego spokojnego wieczora spokojnie ćwiczyła kantaty, kiedy rozwarł się portal. Paladynka instynktownie chwyciła za leżący obok miecz, ale odłożyła go gdy tylko dostrzegła łysą czaszkę Kallora. Mistrz Alexandry zdecydowanie nie przejmował się czymś takim jak takt, dobre wychowanie i na przykład nieteleportowanie się ludziom niespodziewanie na środek pokoju, aż dziwne, że jego uczennica reprezentowała cechy osoby świetnie wychowanej, aż w nadmiarze. Jednak nie sam mistrz był na tyle interesujący, że Lilla odłożyła instrument, ale dwójka przybyła wraz z nim. Dziewczyna swym wizerunkiem (i brakiem efektów ubocznych teleportacji) nieomylnie przypominała wiedźmę, ale zdecydowanie z tych sympatycznych, gdy stała tak zalękniona nie bardzo wiedząc co się dzieje, mężczyzna zaś, biedak, męczył się pokonując negatywne skutki tego najszybszego sposobu podróżowania. Zdaje się, że to był jego pierwszy raz, cóż jeżeli miał z nimi zostać powinien zacząć się przyzwyczajać.

Lilla nie miała głowy na wyszukane pytania do psiona. W gruncie rzeczy do głowy przyszły jej tylko dwa, na które dostała natychmiastowe odpowiedzi.
- Wiadomym nam jest, że strażnicy świec znali tylko swoich następców ale skoro mamy kilka nazwisk wiesz coś o poniektórych?- dziewczyna sięgnęła po listę i zaczęła spokojnie czytać
-Nie wiem więcej o tych ludziach niż to, co można znaleźć w księgach. Niektórych z nich znałem osobiście, żadnego nie widziałem od bardzo dawna, od czasów wojny. Wątpię, by moja wiedza była pomocna i takie opowieści nie mają sensu - sprecyzuj pytania.
- Skoro nie wiesz, gdzie mogli by być teraz, nie mam więcej pytań odnośnie tej sprawy. Mam za to inne: skąd wynika i z czego się wzięło prawo zakazujące magii kapłańskiej w Tursgol?
-Nie ja ustalałem to prawo, należałoby spytać Strigoriego, prawda? Żadem z jego następców nie chciał zdjąć zakazu, ale czemu - zostawiam to wam do przemyśleń. Kapłani to dość... natrętna i wpływowa grupa społeczna. Bez nich jest prościej. Oczywiście na pewno nie jest to jedyny powód.

Odpowiedzi nie były satysfakcjonujące, ale na to Lilla nie liczyła. tylko chciała spróbować, ot tak po prostu, a nuż. Podczas, gdy inni zadawali swoje pytania paladynka zajęła się gośćmi, spytała czy są głodni (a pozieleniałego mężczyznę czy chciałby może coś do picia) i gdy tylko wyrazili chęć, ruszyła by przygotować posiłek. Oczywiście nie pominęła w tym Kallora.

Dopiero, gdy wszystkie pytania miały się ku końcowi zadała jeszcze jedno pytanie.
- Jak się miewa Elev? jak mu się powodzi?
- Elev ma się dobrze, wysłałem go, by ściągnął Silię. Potem może do was dołączy? Coraz lepiej radzi sobie ze swoją mocą.


Skinęła głową, taka odpowiedź była w pełni satysfakcjonująca.
 
Nadiana jest offline