Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2009, 12:06   #24
Irmfryd
 
Irmfryd's Avatar
 
Reputacja: 1 Irmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie coś
Obudziło go zimno, ogień w kominku dawno wygasł. Ból ścierpniętego ciała nie pozwalał wstać. Mistrz wolno rozcierał dłonie, kolana. Sięgnął ręką po wiszący na oparciu krzesła płaszcz, na szczęście był suchy. Okrył szczelnie ciało i wsłuchiwał się w cisze nocy. Już miał wstać i udać się do łóżka, gdy jak błyskawica w jego umyśle pojawił się On!

Jego ręce drżały jak w febrze, umysł przeszedł błysk olśnienia. Jednym ruchem zrzucił płaszcz, wstał, potykając się podszedł do stołu, rozpalił lampę, otworzył złotą szkatułkę, nerwowo wyciągał pióra, pergamin i inkaust. Znał ten stan, wiedział, że nie opuści tego miejsca dopóki nie powstanie zarys, najpierw postaci, potem wydarzeń, w których bohater wziął udział.

Oczami wspomnień widział wesołą twarz, że szczerym, czasem bezczelnym uśmiechem. Ciemne, zarzucone do tyłu, będące w nieładzie, sięgające do ramion włosy, ogorzała twarz z tygodniowym zarostem, błyszczące brązowe oczy. Oczy tętniące życiem …Kropla inkaustu upadła na pergamin.
Ćwiekowana skórznia zapięta na zniszczonej koszuli wiązanej tasiemkami, okrywająca muskularne ciało i mężne serce. Naramienniki i ochraniające przedramiona karwasze. Trzymany w lewej ręce, wsparty na ramieniu miecz, w prawej dłoni garniec z piwem uniesiony w geście powitalnego toastu. Przez pierś przechodzący pas z pochwą na plecach. Opadający zawadiacko na prawe udo pas ze sztyletem. Skórzane opięte spodnie wpuszczone w żołnierskie wysokie zapinane na klamry buty … ubłocone … zniszczone.
Leżący u nóg żołnierki wór skrywający zwijane posłanie, zabezpieczone przed wilgocią mapy oraz duży obły kształt uwypuklający tobół.
To był On, bohater, heros w ciele człowieka. Persona, znana przez wszystkich … Dzięki temu dziełu nigdy nie zapomniana …osoba, która oddała już to co najcenniejsze.


Ciało Arwida poczuło ciepło, starzec rozejrzał się wokoło, przez okno docierało światło dnia, ogień w kominku trawił drewniane szczapy. Musiało być już koło południa. Obok na stole stała taca z jedzeniem. Mistrz nawet nie zauważył kto i kiedy ją przyniósł ani kiedy napalono ogień. Ułożył starannie karty pergaminu.

Wstał. Sięgnął po owoc pracy z poprzedniego tygodnia. Cisnął go do kominka, bez żalu patrzył jak ogień pochłania kartki.

Czas spać.
 
Irmfryd jest offline