Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2009, 15:52   #126
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Civril z sekundy na sekundę przytomniał coraz bardziej. Błogi uśmiech został szybko zastąpiony przez zwykły dla druchiego obojętny wyraz. Wspomnienia, które w jakiś sposób zostały przeniesione z mózgu martwego elfa do mózgu goblina były interesujące, interesujące jednak na daną chwilę nieprzydatne. Szybko został zarządzony wymarsz, druchii chwilę poczekał i jeśli nikt nie sięgnie po zwój martwego zabójcy sam się nim zaopiekuje.
-Czy ja powiedziałam, że tylko zadaję pytania i nie chcę działać? Trzeba myśleć i potrafić wykorzystać wiedzę w działaniach - zrobiła pauzę jakby się nad czymś zastanawiała - Kto nie chce myśleć jest bigotem. Kto nie potrafi - durniem. Kto nie ma po temu odwagi - niewolnikiem - skwitowała w końcu.
Civril wzruszył gwałtownie ramionami, zły humor go nie opuszczał.
-Czasem lepiej być niewolnikiem niż władcą, szczególnie gdy nie ma się odwagi by działać a wybacz póki co tylko filozofujesz.
-Możliwe, wcale nie zaprzeczam - uśmiechnęła się lekko - jednak ja nie chcę być niewolnikiem samej siebie. Wtedy wiele osób było by lepszych ode mnie. Co to za istnienie, które nie jest panem swego życia, swego losu?
-Szczęśliwe i żywe. Zakładasz, że teraz jesteś lepsza od wielu osób?
-Wiele to pojęcie względne. Chce być lepsza we własnych oczach. Mądrzejsza, wytrwalsza, zdolniejsza... Po prostu jestem ambitna. Nie mówię, że każdy jest śmieciem i powinien padać do mych stóp, ale i nie każdy zasługuje na szacunek mój.
Druchii wzruszył ramionami, powoli się uspokajał. Drowka okazała się inna, zdecydowanie inna niż na pierwszy rzut oka. Dużo myślała i się zastanawiała jak na gust upadłego za długo. Sashivel nie dawała jednak za wygraną.
-Kto jak kto, ale Ty zapewne uważasz, że na świecie jest niewiele osób, które są lepsze od Ciebie, o ile w ogóle takowe istnieją - zaśmiała się subtelnie - A już na pewno w tej całej kompanii nie ma nikogo lepszego - dalej na ustach widniał uśmiech, może i lekko ironiczny.
Próbowała go zranić, wytknąć mu błędy a właściwie to co jej mniemaniu było błędami.
-Skoro tak twierdzisz...
Złość w głosie znów została zastąpiona przez chłód a skrzywione w złości usta wyciągnęły się w drwiącym uśmiechu.
-Skoro tak twierdzisz...
-Obserwuję Was od samego początku. To nie ja tak twierdzę, tylko Ty.
Uśmiech się poszerzył.
-Może mam podstawy. Ale nie martw się, nie lekceważę Was i nie traktuje wszystkich jak śmieci.
-Kiedyś przyjdzie czas, że dowiemy się o tym. Kiedyś...
-Na razie martwmy się konwojem.
-Przydałoby się w ogóle zacząć nim martwić, bo zieloni jakoś nie dają oznak zmartwienia po sobie.
Civril wzruszył ramionami.
-Czego się po nich spodziewasz? Zresztą ślepiec i jego towarzysz ze strzykawką wbrew pozorom się martwią i okazują szczątkowy spryt. Zajmijmy się drogą.
Nie czekał na odpowiedź, zwolnił dając się wyminąć zielonym i oddzielić się od rozmyślającej drowki.

***

Marsz był monotonny. Co może być pięknego w lasach i rzeczkach? Nic. Dlatego Civril zamiast oglądać przyrodę oglądał sztylet Assasyna. Wodził po nim delikatnie palcem, obracał na wszystkie strony po to by go w końcu schować do pochwy przy pasie. Wtedy podszedł do niego goblin, ten od strzykawki (Civril rozróżniał gobliny na podstawie gadżetów dlatego w drużynie wyróżniał goblina z miską, goblina z strzykawką oraz goblina z goglami). Druchii zaszczycił go tylko krótkim spojrzeniem, ten jednak niezrażony zagaił elfa. Rozmowa była owocna, goblin mógł się okazać cennym sprzymierzeńcem jak i niebezpiecznym wrogiem. Szczątkowa inteligencja, spryt, niestandardowe umiejętności oraz bogata wyobraźnia tworzyły z niego interesującą personę. Upadły z lekkim uśmiechem wysforował się do przodu i zrównał z drowką.
-Walczysz sztyletami?
Drowka spojrzała na niego zdziwiona, ewidentnie nie spodziewała się, że wda się z nią w rozmowę.
-Jak widać, tak
Poklepała dłonią większy sztylet, po czym skrzyżowała ręce na piersi. Civril spojrzał na sztylet, spojrzał na piersi. Odpiął od pasa sztylet elfiego zabójcy i podał go drowce.
-Jest runiczny, oznaczony jako "Zguba". Nigdy nie słyszałem o takim przedmiocie ale jest bez wątpienia obłożony czarem ofensywnym. W Twoich rękach będzie bardziej użyteczny, ja nie lubię walki.
Drowka popatrzyła na niego z jeszcze większym zdziwieniem, jakby nagle oświadczył, że lubi orki czy inne zwierzęta.
-Chcesz mi go dać? Gdzie tu haczyk, podstęp jakowyś? Z powodu tego, że dobrze posługuję się sztyletami, ponieważ od razu przypadły mi do gustu, jak i w dłoni dobrze leżały, chcesz, TY dać mi sztylet? Świat jest pełen sprzeczności...
Westchnęła i przekręciła głowę, jakby nie dowierzała w to co słyszy.
-O ironio, losie bezczelny, jakie jeszcze niespodzianki dla mnie niesiesz? -znów spojrzała na elfa- nie pozostaje mi nic innego jak przyjąć podarek i podziękować.
Wzięła od niego sztylet i lekko skinęła głową w akcie podzięki, Civril natomiast spojrzał na nią jakoś tak dziwnie, skrzywił lekko usta, wzruszył ramionami.
-Nie ma haczyku, chcę zwiększyć szanse naszej drużyny w nadchodzącej walce. Ja nie jestem zabójcą, Ty jesteś więc logiczne, że Ty dostaniesz sztylet.
-Mądre z Twojej strony, jednak nie powiesz mi, że typowe zachowani? W momencie, gdy chcemy przeżyć jesteśmy w stanie wiele rzeczy zrobić, nawet sprzecznych z naszą naturą, czy też charakterem.
-Nie rozumiem o co Ci chodzi? Szukasz na siłę ukrytych intencji i dokonujesz rozbioru mego charakteru, po co? Będziesz chciała to się odwdzięczysz, nie będziesz chciała nie odwdzięczysz się. Rozumiem jednak. Niektórym ciężko uwierzyć w bezinteresowność. Uwarunkowania rasowe.
-Jaki zirytowany! Patrzcie go, drażni Cię fakt, że ja, w porównaniu do niektórych tutaj, myślę? To co myślimy to jedno, to co robimy drugie, a do tego dochodzi jeszcze podświadomość i instynkt. Robię to z ciekawości, a może podłości, a może jeszcze coś innego. Bezinteresowność na tym świecie jest na wymarciu. Nawet Twój czyn nie jest bezinteresowny. Liczysz na to, że sprawienie mi podarunku w formie Twojego sztyletu pomoże, uchroni życie, krótko mówiąc będzie przydatne drużynie, a że ty do niej należysz, to i Tobie.
Chciał ją zranić, wytknąć znieczulicę jej społeczeństwa, odejście daleko od elfów zamiast tego ona zaczęła go irytować, wciągać w bezsensowne dyskusje filozoficzne. Ledwo się powstrzymał by nie podnieść głosu a zwykle chłodny ton zabarwiła wściekłość.
-Masz rację, bezinteresowność nie istnieje. Jestem egoistą i chce przeżyć. Tylko, że każdy taki jest, każdy jest egoistą. Nienawiść, przyjaźń, miłość... Wszystko to robimy z nadzieją na rewanż, by czuć się lepszemu lub by ułatwić sobie życie. Nie istnieje nikt kto by nie był egoistą.
-Tak, każdy jest egoistą i tego nic nie zmieni. Świat jest namiętnością, jest także wola, ale nie mądrością. Poddajemy się emocją i chęci przetrwania. Dążymy do szczęścia. Niektórzy nawet za wszelką cenę, inni sposobem, a jeszcze inni liczą na łut szczęścia.
Drowka wyczuła ewidentnie rozdrażnienie w tonie głosu Civrila. Druchii miał pecha natrafić na mroczną elfkę z zacięciem do filozofowania i poznawanie psychiki innych.
-Niestety niektórzy nie potrafią pogodzić się z niektórymi rzeczami, albo tego nie chce uczynić. Prada potrafi zaboleć, a my, śmiertelnicy wystrzegamy się cierpienia, jeśli jest kierowane w naszą stronę.
Utkwiła w nim wzrok, patrząc czy trafiła, druchii dalej wkurzony nie patrzył w jej stronę, chciał uciąć tę rozmowę.
-Zostawmy więc prawdy oczywiste i skupmy się na zadaniu. Filozofowanie nikogo jeszcze ani nie uczyniło szczęśliwszym ani nie uchroniło od żelaza.
-A byś zdziwił się - drowka postanowiła dalej naciskać i ciągnąć rozmowę - czasem zastanawianie się nad sensami przeróżnych rzeczy potrafi pomóc, dodaje doświadczenia. Gdy stoi na przeciw Ciebie wróg, to nie znaczy, że od razu masz go atakować, trzeba najpierw ocenić. Dzięki tejże wiedzy może obyć się bez walki, albo bez nieprzyjemnych i niepotrzebnych ran. Trzeba wybadać grunt i zastanowić się czy przeciwnik jest wprawnym wojownikiem, czy też wypłoszoną zwierzyną, która zabija, aby móc jeść i żyć. Ponadto filozofia próbuje odpowiedzieć na ważne tematy i niektórym odpowiedzi dają radość i ukojenie, albo są motorem do działania.
-Filozofia nie powie Ci czy ktoś na przeciwko Ciebie jest dobrym wojownikiem. Powie Ci to doświadczenie, sposób w jaki trzyma broń, postawa i wiele innych czynników. Filozofia czyni tylko elfa nieszczęśliwym. Nieświadomość jest błogosławieństwem.
Zły humor bynajmniej druchiego nie opuścił, wzmagał się.
-Doprawdy? A czy istota filozofowania nie jest sposobem dowiadywania się? Z fachowego punktu widzenia, to określisz czy wojownik jest dobry, wybitny, przeciętny, czy słaby, jednak jeśli nie postawisz sobie odpowiednich pytań, nie będziesz mógł dowiedzieć się niczego więcej. Filozofia to umiejętność zadawania pytań i szukania na nich odpowiedzi, jednak gdy dodasz do tego psychologię, to owa wiedza może uratować życie. A tak w ogóle, to czemu powiedziałeś, że filozofia czyni elfa nieszczęśliwym? Zabrzmiało to tak, jakbyś powiedział, że rozmyślanie sprawia, że jesteś postacią tragiczną w opowieści, którą snuje los.
Irytowała go, wyprowadzała z równowagi. Musiał ją sprowadzić na ziemię a był jeden skuteczny sposób by zdenerwować wojownika.
-Widać jak filozofia pomaga w walce. Od samego filozofowania w końcu hydra padła. Czemu filozofia czyni elfa nieszczęśliwym? Jednostka nie uświadomiona społecznie nie jest świadoma zmartwień, podczas gdy ta zadająca cały czas pytania ma ciągle nowe zmartwienia. Proste.
-Cóż za pesymizm. Jednak odpowiedzi potrafią być przyjemnym aspektem zadawania pytań. Na dodatek "ciągłe zadawanie pytań" - przedrzeźniała jego ton głosu - nie musi być czymś nieprzyjemnym. Przecież pytania nie sprawiają zawsze przykrości, świadczą o tym, że zastanawiamy się nad wieloma aspektami życia, tego co nas otacza. Popadanie w skrajność, to nic dobrego...
"Zaraz coś mnie trafi!"
-To zadawaj pytania, ja wolę działać.
Chciał uciąć tą rozmowę, uciąć jak najszybciej

***

W wąwozie ktoś był i by to stwierdzić nie było trzeba być zboczeńcem, który pół życia spędził w lesie. W sumie to można być zboczeńcem mieszkającym pół życia pod ziemią co udowodniła Sashivel skutecznie odczytując ślady. Civril wysłuchał jej a potem zamknął oczy, po sekundzie gdy je otworzył widział już wzorce swoich towarzysze i jednolity brąz materii nieożywionej. Próbował dostrzec gdzieś w oddali wzorce innych istot żywych. Dostrzegł, obraz był zamazany i niepewny, uniemożliwiał dokładną lokalizacje czy choćby policzenie oddziału. Jednym słowem ktoś maskował najemników i to skutecznie bo Civril nie był wstanie nawet określić odległości, mogły to być trzy metry jak i trzy kilometry. Styl czarowania był ewidentnie kapłański jednak moc wyglądała jak ta wydzielona przez maga i to potężnego, gdyby nie maskował ludzi druchii by go nie wykrył. Sytuacja nie wyglądała za ciekawie, druchii jednak nie panikował, bardzo rzadko pozwalał sobie na luksus paniki.
-Niedaleko stąd ukrywa się kilkunastu humanoidów, są maskowani przez silnego kapłana dlatego nie mogę dokładnie określić ich liczby, rasy czy choćby odległości. Mogą się znajdować zarówno trzy metry stąd jak i trzy kilometry. Nie wiem czy zwiad jest rozsądnym wyjściem, oni się już zasadzili i obserwują okolice, możliwe, że już nas obserwują i zastanawiają się dlaczego stoimy. Reasumując mamy w okolicy silnego kapłana, nieznaną liczbę zbrojnych najprawdopodobniej ludzi lub elfów i jednego ciężkozbrojnego wszyscy dobrze ukryci i znający teren lepiej od nas. Mogą to być dwie grupy, albo dobrze nam znana para bękarcio-orcza z najemnikami albo najemnicy pod przywództwem człowieka w zbroi, który wynajął elfa. Jest jeden sposób by się przekonać.
Druchii cały czas mówiło cicho i spokojnie, patrzył się gdzieś w horyzont teraz jednak utkwił wzrok w Zanku.
-Skontaktuj się z Virellesem i powiedz mu, że nie lubię się bawić w chowanego. Jeśli znajdę kogoś na mnie zasadzonego to stanie się on integralną częścią terenu.
Civril z powrotem odwrócił się i zapatrzył w horyzont.
-Acha, powiedz jeszcze, że ktoś próbował nas zabić i znaleźliśmy przy nim magiczny dokument, niech potraktuje to jako naszą inwencje i premie do adamantytu.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline