Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2009, 17:19   #365
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Jakiś niezwykły choć dziwnie swojski i nieśmiały odruch popchnął Szramę do siedzącego na ziemi hobbita. Dźwignąć zrozpaczonego niziołka na nogi i dodać otuchy - pewnie mizernej i wątłej... Bo jakiejż by mógł dodać?
I z taką nie zdążył. Zamarł za nim z na wpół wyciągniętą ręką, niezdarnie pochylony w zielonej poświacie. Zapomniał o zdrętwiałym barku i sączącej się z nadgarstka krwi. O Haerthe i przeklętym Bree. O po kryjomu nieodżałowanych, ognistych lokach. Dopóki migotliwe powidoki przesłaniały świat.
Potem schylił się szybko i w mgnieniu oka z krótkiego, godnego hobbiciej ręki zamachu, posłał w ślad za sokołem nieduży kamień.

Drugi rozbłysk nie poruszył Szramy tak jak bolesny wyrzut w spojrzeniu Manfennasa ani widok skąpanych w zielonej poświacie, trupich twarzy towarzyszy. W gruncie rzeczy, nie całkiem świadomie, ale gdzieś głęboko w środku - spodziewał się go. Tak, drugi rozbłysk - odpowiedź - stanowił uzupełnienie. Domykał całość.

Oczy elfa... zimne gwiazdy... I niziołkowi, choć sobie nory w ziemi upodobał i człowiekowi nawet... który szuka w mroku kompana... potrzebne jest słońce, długouchy... Co im po gwiazdach... Co im po zimnych gwiazdach...

... A może i pod nami, długouchy... Pod nami raczej... Ha! Kto by się takich przyjaciół po pierworodnych spodziewał, taka wasza mać...


Splunął siarczyście przez ramię w mgłę i zrobił bardzo ciężki, na starca wspomnienie, krok. Oparł dłoń na niziołkowym ramieniu, schylił się do kędzierzawej głowy i czy to sobie, czy hobbitowi dla dodawnia odwagi, powiedział:

- Pamiętasz moją chabetę, jabłkowy hobbicie? Nie patrzyła, że ramię masz krótkie, ale że jabłko dobre. Potem... potem i ode mnie wzięła.
 

Ostatnio edytowane przez Betterman : 28-11-2009 o 02:05.
Betterman jest offline