Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2009, 20:09   #610
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Szamil stał nad człowiekiem i mu się przypatrywał gdy usłyszał chrząkniecie, obrócił się gwałtownie gotowy do walki jednak na widok Może się rozluźnił i opuścił miecz. Nigdy nie sądził, że widok demona go uspokoi.
-Coś potrzeba? To Twój towarzysz?
Może zlustrował wzrokiem leżącego po czym delikatnie wzruszył ramionami
-Pierwsze widzę. Czemu pytasz?
-Wygląda trochę podobnie, zjawił się znikąd i się mądrzył... Jak to nie Twój towarzysz to przeciwnik. Masz linę? Chcę go przepytać skąd jest i gdzie są jego towarzysze.
-Linę? Pewnie że mam
- Może wyciągnął lewą rękę delikatnie w bok, ale nic się nie stało. Podniósł delikatnie brew, jakby nie będąc pewnym co się stało
-Nie... najwyraźniej nie mam liny - powiedział powoli z nutą zdziwienia w głosie - Nie widzę jednak między nami podobieństwa. Kto zacz?
Samael delikatnie uśmiechnął się na widok nieudanej próby wyjęcia liny.
-W sumie jak się przyjrzeć to nie widać... Wzrok już nie ten, pierwsze wrażenie było mylne.
Półdemon chwilę przypatrywał się Yanowi.
-Nie wiem kto. Przyszedł, zaczął się wymądrzać, mówił jak jakiś starzec i odmówił podania imienia. Zresztą jak to nie towarzysz kogoś z nas to wróg. Trzeba wydobyć od niego informacje i dusze.
-W sumie to ja też niedawno waszym towarzyszem nie byłem. Zdobyłem pierwsze zwierzę do transportu jakbyście zawalili zadanie z butami. Co do wydobywania informacji czy dusz to na mnie nie licz, ja jestem pacyfistą jak na demona przystało.
-Tak ale byłeś uzupełnieniem. Przynajmniej tak twierdzisz... Wybacz ale jak będziemy głaskali każdego kto się napatoczy i go przygarniali... Nie jesteśmy instytucją charytatywną. A co do przemocy to rozumiem, religia zabrania.
-Dokładnie, w końcu nasze wspaniałe światło zabija zabraniać i tak dalej... Sam wiesz jak to jest, w końcu przyjaźnisz się z samym Wojownikiem Światła Barbakiem... Ale to już inna sprawa. Rób z nim co chcesz, to nie moja sprawa.
Samael wzruszył ramionami, splunął.
-Przesądy... Dobra szybko skończę i wracamy do szukania butów.
Spojrzał jeszcze raz na Yana, szturchnął butem czy aby nie symuluje utraty nieprzytomności i podszedł do Kalleha.
-Sprawdzę czy masz w torbie linę lub wódkę.
Przeszukał szybko torbę krasnoluda, jeśli znajdzie w niej linę to zwiąże nią Yana, jeśli wódkę chluśnie nią w twarz maga (trzymając sztych przy gardle maga by się za gwałtownie nie ruszał) a jak nie to poczeka z sztychem przy jego gardle aż sam się ocuci (względnie pomoże jakimś strategicznym kopniakiem).
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline