Szamil stał nad człowiekiem i mu się przypatrywał gdy usłyszał chrząkniecie, obrócił się gwałtownie gotowy do walki jednak na widok Może się rozluźnił i opuścił miecz. Nigdy nie sądził, że widok demona go uspokoi. -Coś potrzeba? To Twój towarzysz?
Może zlustrował wzrokiem leżącego po czym delikatnie wzruszył ramionami -Pierwsze widzę. Czemu pytasz? -Wygląda trochę podobnie, zjawił się znikąd i się mądrzył... Jak to nie Twój towarzysz to przeciwnik. Masz linę? Chcę go przepytać skąd jest i gdzie są jego towarzysze.
-Linę? Pewnie że mam - Może wyciągnął lewą rękę delikatnie w bok, ale nic się nie stało. Podniósł delikatnie brew, jakby nie będąc pewnym co się stało -Nie... najwyraźniej nie mam liny - powiedział powoli z nutą zdziwienia w głosie - Nie widzę jednak między nami podobieństwa. Kto zacz?
Samael delikatnie uśmiechnął się na widok nieudanej próby wyjęcia liny. -W sumie jak się przyjrzeć to nie widać... Wzrok już nie ten, pierwsze wrażenie było mylne.
Półdemon chwilę przypatrywał się Yanowi. -Nie wiem kto. Przyszedł, zaczął się wymądrzać, mówił jak jakiś starzec i odmówił podania imienia. Zresztą jak to nie towarzysz kogoś z nas to wróg. Trzeba wydobyć od niego informacje i dusze. -W sumie to ja też niedawno waszym towarzyszem nie byłem. Zdobyłem pierwsze zwierzę do transportu jakbyście zawalili zadanie z butami. Co do wydobywania informacji czy dusz to na mnie nie licz, ja jestem pacyfistą jak na demona przystało. -Tak ale byłeś uzupełnieniem. Przynajmniej tak twierdzisz... Wybacz ale jak będziemy głaskali każdego kto się napatoczy i go przygarniali... Nie jesteśmy instytucją charytatywną. A co do przemocy to rozumiem, religia zabrania. -Dokładnie, w końcu nasze wspaniałe światło zabija zabraniać i tak dalej... Sam wiesz jak to jest, w końcu przyjaźnisz się z samym Wojownikiem Światła Barbakiem... Ale to już inna sprawa. Rób z nim co chcesz, to nie moja sprawa.
Samael wzruszył ramionami, splunął. -Przesądy... Dobra szybko skończę i wracamy do szukania butów.
Spojrzał jeszcze raz na Yana, szturchnął butem czy aby nie symuluje utraty nieprzytomności i podszedł do Kalleha. -Sprawdzę czy masz w torbie linę lub wódkę.
Przeszukał szybko torbę krasnoluda, jeśli znajdzie w niej linę to zwiąże nią Yana, jeśli wódkę chluśnie nią w twarz maga (trzymając sztych przy gardle maga by się za gwałtownie nie ruszał) a jak nie to poczeka z sztychem przy jego gardle aż sam się ocuci (względnie pomoże jakimś strategicznym kopniakiem).
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |