Poprawka, dwa ogiery i dwie klacze. Jeszcze nie nazwałem klaczy bo mam ją zbyt krótko i nawet na niej nie jadę, ale proszę o niej nie zapominać bo a nuż i Tammo zapomni i stracę klacz...Po prostu zniknie, jak gdyby nigdy nie jechała, albo co gorsza zostawię ją w jakiejś zapomnianej karczmie wraz z bagażem...A potem będzie na kontroli...papiery? Ach tak dokumenty podróżne, no miałem je gdzieś przy klaczy...klaczy??...I na kogo wtedy będzie?
Co do rozmowy w stajni, to się szybko nie skończy, Manji ciągle chce mieć ostatnie słowo...Zobaczymy co zrobi jak spotkamy psa na drodze...a może kręci się jakiś w pobliżu??
Acha i jeszcze jedno, po prostu zastanawiam się czy odpowiadać, czy pozwolić Manjemu zmienić: " Czyż nie jest to czasem prezęt od kogoś ci nie przychylnego? Jeśli wrócisz i Bushi Kraba zobaczą, że to koń Tobie rozkazuje... sam sobie dopowiedz resztę. "
No bo, jak można mówić, że to prezent, skoro wszyscy wiemy, że to koń poległego towarzysza...(żurawia??) którego mam oddać. Nikt też nie zmuszał mnie bym na nim jechał, ale jak pamiętam to jest to lepszy koń do jazdy niż do dźwigania, więc męczę się na nim
Poza tym, takie pytanie to nie tylko lekki ( a może duży?) afront wobec zmarłego towarzysza, ale również i mojego daimio, przecież konia nie ofiarował mi ktoś tam z muru...