Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2009, 09:45   #20
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
„Myśl szybko, działaj rozważnie, nigdy się nie wahaj!” - te słowa były chyba najlepszą wskazówka, jak postępować w tej chwili. I choć Dunin czuł się bardzo niepewnie w obecnej sytuacji, to zaczął zdawać sobie sprawę, że gra zaczęła toczyć się o wiele większą stawkę. Nie chodziło już tylko o spełnienie ostatniej woli zmarłej, ale w grę zaczęło wchodzić jego życie. Nie wiedział dlaczego ci dwaj dziwni ludzie przygotowali na niego zamach, ale nie ulegało wątpliwości że miało to coś wspólnego z jego misją. Tylko dzięki szczęściu przeżył spotkanie z nimi.

W czasie gdy Dunin był nieprzytomny walki przeniosły się w inną część miasta. Nadal było słychać bliskość wystrzałów i krzyki ludzie, ale Tomasz mógł w miarę bezpiecznie przemknąć ulicami. Ze względu na panikę i możliwość zatrzymania przez wojsko, zdecydował się na pójście pieszo.
Ulica Małachowskiego znajdowała się w znacznej odległości od centrum i Dunin w pewnej chwili pożałował, że nie wziął samochodu. Pocieszał się tylko myślą, że wtedy musiałby się natrudzić by wyminąć liczne patrole niemieckie i blokady. Idąc pieszo dość łatwo bocznymi uliczkami, po dwudziestomiutowym marszu, dotarł na miejsce.Była to niewielka uliczka, wzdłuż której rósł rząd równomiernie posadzonych kasztanów. Po obu strona wznosiły się kamienice, dawniej zajmowane przez bogatych żydowskich kupców, a obecnie zasiedlone przez Niemców. Z każdego okna powiewała czerwona flaga z czarną swastyką pośrodku. W tej bocznej uliczce odgłosy walki były o wiele cichsze i przytłumione. Na ulicy było praktycznie pusto. Jedynie przy jednym z budynków stała czarna limuzyna, a obok niej niemiecki żołnierz opierający się o maskę i palący papierosa. Dunin także poczuł chęć zrelaksowania się tytoniowym dymem, ale nie było na to czasu. Wyglądało na to, że niemiecki żołnierz jest jedyną osobą, którą może spytać o drogę. Dunin dawno nie używał języka Goethego, ale coś tam jeszcze pamiętał. Zatrzymał się przed szeregowym:
- Guten Tag. Przepraszam mam mały problem.
Żołnierz rzucił niedopałek na chodnik i zgniótł butem.
- Co się stało?
- Jestem umówiony na spotkanie z panem Albertem Forsterem, ale pech chciał że zgubiłem jego wizytówkę. Pamiętam tylko że mieszka właśnie na tej ulicy.
- Herr Forster jest teraz zajęty - odparł leniwie żołnierz - Przyjmuje właśnie
dyplomatów z Rzeszy.
Dunin słuchał słów wyjaśnienia, ale jego uwaga skupiła się na czymś innym. Przy wejściu do kamienicy widniała tabliczka, widać było że została tu zamontowana niedawno, świadczyły o tym świeże ślady wierceń i kupka ceglanego pyłu na chodniku.
Owalna,czerwona tabliczka z godłem III Rzeszy i napis "Reichsstatthalter Reichsgau Danzig-Westpreußen" (Namiestnik Okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie). Dunin w jednej chwili zdał sobie sprawę, że martwy esesman wysłał go do przedstawiciela nowej władzy w Gdańsku. Niemcy czuli się tak pewnie, że już mianowali nowych urzędników i przejmowali władzę w mieście. Fakt ten poraził Tomasza.
- Oni są doskonale przygotowani do wojny. A u nas tylko kłótnie w sejmie, o to jak się bronić, kto ma przejąć dowództwo i jak zorganizować mobilizację. To straszne. - pomyślał.
- Wszystko w porządku? - spytał szeregowy, widząc zmartwioną minę rozmówcy.
- Tak - odparł Dunin.
W tym właśnie momencie drzwi do kamienicy otworzyły się i wyszło z nich pięciu mężczyzn. Przodem szło dwóch esesmanów w błyszczących oficerkach i nieskazitelnych mundurach. Za nimi rosły brunet, uczesany na bok, ubrany w białą szytą na wojskowy krój marynarką. Na ramieniu czerwona opaską ze swastyką. Za nim dwóch mężczyzn wyglądających na typowych urzędników, obaj ściskali pod ramionami opasłe skórzane teczki.
Szeregowy który jeszcze przed chwilą prezentował całkowicie nonszalancki styl bycia, w momencie wyprężył się jak struna. Stanął na baczność przed zbliżającym się pochodem i pozdrowił ich uniesioną prawą ręką, krzycząc przy tym "Heil Hitler" Mężczyźnie odpowiedzieli zdawkowym uniesieniem dłoni. Żołnierz otworzył drzwi, a spojrzenie Dunina skrzyżowało się na sekundę ze wzrokiem mężczyzny w białej marynarce.

- Pan do mnie? - spytał po niemiecku Albert Forster.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline