Radpol przez chwilę w zamyśleniu spoglądał na dwóch młodzieńców, nim serdeczny uśmiech spowił jego lico. - Doprawdy? Wielce zaskakuje mnie rezerwa, z jaką szanowni koledzy z Zakonu zwykli odnosić się do pism uczonych. - uniósł palec - Sądziłem wręcz raczej, iż zaznajamiają swych akolitów z każdym aspektem Sztuki. Wasze wyznanie zatem strzaskało, może nie tyle światopogląd mój, lecz z całą pewnością opinię jaką o Zakonie miałem. Mężczyzna wstał i wbił spojrzenie w sklepienie ogrodu. Podjął dyskusję zmierzając do rozmówców nieśpiesznym spacerem. - Zdradźcie mi wszak, czyż to nie w asortymencie esencjalnych nauk zakonu jest przyzywanie zniewalanie kopii istot świadomych jako sług i niewolników maga? W tym miejscu nekromanta wbił spojrzenie w białego akolitę. - Bądź łaskaw wyjawić mi, paniczu Christoperze, z jakiej to tajemniczej perspektywy misterium tworzenia świadomych niewolników moralnie przewyższa badania nad martwą materią? |