Wątek: Crossover
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2009, 01:43   #53
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Shana i jej mroczny znajomy zaczęli odzyskiwać przytomność. Otworzyli oczy, jednak wciąż byli mocno skołatani. Niemal całkowicie zdezorientowani. Pręty z nieznanego metalu ograniczały ich ruchy. Najwyraźniej znajdowali się w jakimś pomieszczeniu medycznym a przed nimi majaczyły trzy, humanoidalne sylwetki. Dwie z nich znali. Trzeciej już nie. Mężczyzna znajdujący się przed konsolą był wysoki i dobrze zbudowany. Co prawda jego mięśnie nie posiadały swoich własnych mięśni jak w przypadku dwójki blond zakapiorów, jednak bez problemu dało się poznać, że wie jak utrzymać swoje ciało we właściwej kondycji. Przystrzyżone na krótko, zadbane włosy w kolorze czerni mocno kontrastowały z cerą, która stanowiła dziwną mieszankę różu i czerwieni. Cechy takie jak pozbawione sympatii i współczucia oczy, oraz idealnie stylizowany zarost dość dobitnie sugerowały, że niezależnie od tego kim jest, nie gra w dobrej drużynie. Przynajmniej nie zazwyczaj.
- Ile razy mam wam to powtarzać, durne małpiatki?!
Był mocno zdenerwowany. Uderzył w panel pięścią. Fuknął na blondynów, ale natychmiast się opanował, stwierdzając, że takie prymitywne zachowanie jest poniżej jego godności. Mruknął i poluzowawszy kołnierz swojego czarno-złotego stroju, powiedział:
- Zrozumcie. Raporty z profilami posiadają specyficzną funkcję. Funkcję, która pozwala zapobiec właśnie takim sytuacjom. Gdybyście znali historie życia tej dwójki, zaręczam, że złapalibyście się za głowy. Nie mają one bowiem nic wspólnego z czymś tak błahym jak wysadzona planeta, kompleks niższości i stracona pamięć.
Zapewnie nawiązywał do problemów dwóch stojących przed nim brutali. Nie trudno było się domyślić, że nimi pogardza. Zaczerpnął głębiej powietrza i pokręcił głową. Spojrzał sceptycznie na rannego karatekę w pomarańczowym stroju.
- Goku. Chodź tu i nie wierć się. Nie wierć się mówię!
Mężczyzna, poczekał aż karateka się zbliży. Następnie, złapał prawicą bezpardonowo za twarz poranionego i świecąc skrzącą energią prosto w pusty oczodół, rozpoczął dość pośpieszną rekonstrukcję tkanek utraconych podczas walki.
- Hmph. Powinienem wyrwać ci drugie oko. Byłbyś wtedy ślepy *i* głupi.
Skomentował z przekąsem, przyglądając się efektom swojej pracy.
- Teraz spójrz tutaj i powiedz mi ile palców widzisz.
- Uhm...cztery?
- Zgadza się. Co do ciebie Vegeta, to mocno mnie rozczarowałeś. Sądziłem, że przynajmniej ty wysilisz się aby przeczytać przygotowane dane.

Mężczyzna puścił, a raczej odepchnął od siebie głupio roześmianą twarz uzdrowionego, przechodząc kilka kroków w kierunku łóżek, na których znajdowali się Pająk i Shana.
-Hej, to nie moja wina że Kakarotto uzależnił się od tej cholernej techniki Natychmiastowego Przesyłu i nie pamięta gdzie je zostawił. Ja przynajmniej nie dałem sobie nic wydłubać ani nadwyrężyć!
W słowach mniejszego z wojowników na początku można było doszukać się zazdrości i zawiści, potem tylko zawiści, a na końcu dumy. Jakże szerokie spektrum! Sinestro całkowicie zignorował próby wytłumaczenia się przez karłowatego sojusznika.
- Hmm. Wygląda na to, że nasza nader kłopotliwa para zaczyna powoli odzyskiwać przytomność. Niedobrze. Jeszcze nie czas na to…


Ozdoba na lewej dłoni zalśniła irytującym światłem i mimo, że zarówno Pająk jak i Shana próbowali się wyrwać, ich zmysły szybko pogrążyły się na powrót w ciemności.
- Dobrze… wrócę do nich później. Teraz trzeba skupić się na ważniejszych sprawach.
Drzwi do pomieszczenia medycznego otworzyły się tworząc przejście dla niezbyt wysokiego osobnika płci męskiej. Jasne blond włosy były rozpuszczone i trochę zaniedbane, podobnie jak stary wydarty płaszcz w który był odziany. Podszedł do trójki rozmówców i spojrzał na nich jakby spode łba swoimi złotymi oczami.
-Wy Sayanie zawsze sprawiacie tylko problemy… zostawić was na pięć minut samych to jakby podłożyć sobie bombę pod łóżko. - Hate jak zawsze mówił to co przyszło mu na myśl. Taki już był - niektórzy się do tego przyzwyczajali a inni nie… on miał w głębokim poważaniu obie grupy. W jego spojrzeniu zabłysło zaciekawienie kiedy dostrzegł dwie nieprzytomne persony leżące trochę dalej. Podszedł do nich i pochylił się nad pajęczym osobnikiem jakby badał właśnie jakiś nowy gatunek zwierzęcia.
- A pomyśleć, że to mnie nazywają dziwadłem.
- Hahah. Widzisz, przynajmniej to my sprawiamy problemy, a nie ktoś je nam. Jeśli chodzi o dziwadła... spójrz kawałek dalej, tam znajdzie się dla Ciebie zupełna nowość. Heheheh.

Muskularny karzeł parsknął, siadając na jednym z łóżek, a następnie opierając brodę na kolanie. Son Goku nie miał najwyraźniej ochoty na złośliwości.
-Prawda, że ciekawy osobnik? Ma całkiem niezły potencjał! Jak już wydobrzeje, koniecznie muszę poprosić go o sparring. Może też przyjdziesz?
Hate zmierzył wskazaną personę bezwzględnym, krytycznym spojrzeniem. Zapanowała kilku sekundowa cisza przez którą młodzieniec zdawał się zbierać myśli.
-Potencjał? Zobaczę jak uwierzę, a poza tym… - w tym momencie odwrócił się do Sayan robiąc krok w ich stronę - …potencjał to nie wszystko. Założę się, że nie wytrzyma z wami 5 minut. Choć z drugiej strony utrzymanie się tak długo to były pewnie i tak dla niego spory wyczyn. - dało się wyczuć lekką nutę kpiny z obiektu rozmowy.
- Oj, to wiadomo, że nie wejdę od razu w wyższe stadia Super Sayana. Wiesz, moje umiejętności całkiem dobrze się skalują! Na pewno znalazłby się jakiś poziom mocy, na którym szanse byłyby wyrównane, haha!
Prostolinijny wojownik nie wykrył żadnego ukrytego przekazu w słowach nienawidzącego. Nie był w stanie, czy po prostu nie chciał? Kto go tam wie. Vegeta za to odsłonił odrobinę zęby, które były w komplecie, co mogło być dziwne zważając na jego hobby... jeśli nie znało się możliwości pokładowego dentysty.
- Bo widzisz Hate, treningi z innymi nie polegają na tym samym, co te z Tobą...czyli na sprawdzaniu jak szybko odrośnie Ci urwana w wybuchu głowa czy inna ręka, heh. Może zobaczymy jak w praktyce sprawuje się mój nowy pomysł na technikę, co Roszpunko?
-Jeśli tak ładnie prosisz…
- błękitne wyładowanie energii, pojawiło się znikąd i rozerwało podniszczony płaszcz na małe strzępy, które przez chwilę unosiły się w powietrzu, po czym zaczęły opadać na ziemię. Blondyn ubrany był w coś co przypominało lateksowy materiał zakrywający biodra i część torsu. Reszta ciała pokryta była czerwonymi tatuażami.


- Pamiętaj tylko, że cokolwiek nie zrobisz, ja wyjdę z tego bez szwanku. Jeśli coś się stanie Tobie… dojście do siebie może trochę zająć.
Dało się słyszeć zakropione irytacją westchnienie wąsatego mężczyzny, który właśnie skończył pracę kontrolną przy bocznym panelu. Zawieszona w powietrzu spawarka ze szczerego złota zniknęła, jednak wprowadzone przez nią zmiany pozostały. Sinestro założył obudowę na przewody, po czym wytarł dłonie w leżącą nieopodal ścierką.
- Jeżeli skończyliście już pompować wasze poczucie wartości subtelnie uwłaczając sobie nawzajem, chciałbym się dowiedzieć jaki jest cel naszej następnej mi…
Korugar urwał w połowie swojej wypowiedzi. Jego lewa powieka lekko drgnęła. Tolerancja jaką posiadał względem głupoty nie była zbyt wysoka, do czego natychmiast się odniósł.
- Jeśli macie zamiar ciągnąć tą farsę dalej, to nie tutaj. Med-bay to nie miejsce na wasze przepychanki. Ja natomiast, idę dowiedzieć się co jest celem naszego kolejnego zadania.
Zatrzymał się jednak w pół kroku, jakby o czymś sobie przypomniał.
- Hate, zanim pójdziecie, pozbieraj pozostałości swojego ubrania z podłogi.
Złotooki tylko westchnął. Nie lubił gdy go upominano. Wiązka chaotycznej mocy przebiegła po podłodze wymazując resztki płaszcza z tego planu egzystencji.
- No, to chyba wszystko z naszej strony. W końcu możemy odpocząć przy dobrej, pełnej misce żarcia! Lina znowu chce próbować pobić nasz rekord, hejka!
I tyle Goku i Vegetę widzieli. Ten ostatni, zanim jego hiperaktywny kolega znowu pochwalił się techniką teleportacji, rzucił Hate spojrzenie porównywalne do tego, którym starsi więźniowie odprowadzają nowe ciacho w celi. Pełne obietnicy.
 
Highlander jest offline