Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2009, 17:18   #81
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Reakcją na władcze zachowanie kobiety było tylko machnięcie dłonią. Z sobie tylko znanych powodów, srebrnooki złapał za jedno z rozrzuconych po pomieszczeniu krzeseł, urywając przednią nogę i upewniając się czy ta ma odpowiednio ostry koniec.
- Tak, tak. Twoja cześć umowy i tak dalej. Idźcie beze mnie, zaraz dołączę.
Aeron spojrzał nieco podejrzliwie na swojego sojusznika. Zostawianie go samego gdziekolwiek wróżyło szybką drogę do rewolucji bądź pomniejszego kataklizmu. Jednak Biały Wędrowiec zaraz uświadomił sobie co jego kompan ma zamiar zrobić. Nie powstrzymywał go. Wierzył też, że nie ma potrzeby mu asystować. Nie przy tym. Jeśli chodziło o niszczenie, młodzian nie miał sobie równych. Gdy wszyscy poszli, pan Chergoba ruszył w stronę tronu. Po drodze napotkał na małą opaskę, którą zabity Oriserus nosił na czole. Jako, że szedł nieco nieostrożnie i zupełnie jej nie zauważył, coś chrupnęło pod jego butem. Spojrzawszy odkrył drobinki kośćca i skrawki pergaminu. Jaka szkoda. Dotarł na miejsce. Dłonie złapały za krawędź trumny, a pokrywa została odrzucona z trzaskiem na podłogę. Mimo kosmatej brody, blada twarz wampira ukazywała nieme zdziwienie.
- Heheheh…oj nie, spokojnie. Nie wstawaj, sami znajdziemy drzwi.
Nieco niestabilny psychicznie chłopak zachichotał ukazując fragment swojej ekscentryczności. Świst powietrza. Niezwykle osłabiony nieumarły nie miał siły się bronić. Drewniany kołek opadł szybko i bezwzględnie, wbijając się w klatkę piersiową zanim wampir zdołał chociażby otworzyć usta. Dopiero co zregenerowane ciało rozbiło się w proch, a zielona poświata migotała jeszcze chwilę, po czym bezpowrotnie zgasła.


Długowłosy pozbył się zagrożenia, splądrował zawartość wielkiego pudła i zatrzasnąwszy wieko na głucho, ruszył w celu ponownego dołączenia do pozostałych członków grupy. Co też udało mu się bez większych problemów. Martwa fetyszystka wręczyła mu kamień, potem zaś nadeszła skromna uwaga ze strony Kruga, do której trzeba było się ustosunkować.
- No tak, gdzie moje maniery! Nazywam się Randall Chergoba, miło poznać was obu.
Młody czarokleta wykonał teatralny gest, przykładając dłoń do czoła. Umiał przekonująco kłamać kiedy zachodziła taka potrzeba, teraz jednak na jego twarzy gościł wyraz beznamiętnej, być może nieco wymuszonej uprzejmości. Kiwnął nieznacznie głową w kierunku niedawno przybyłego, oraz pana Theodora, po czym stracił większe zainteresowanie całą sytuacją. Mimo, że Hess sam uwolnił się z więzów, pozostała jeszcze sprawa przerośniętej jaszczurki. Czarodziej wrócił spojrzeniem do zabawki ofiarowanej mu przez kobietę zgłębiającą tajniki nekromancji. Urządzenie nie było trudne w obsłudze, zaś znajomość tego typu cacek z domowych stron sprawiała, że Randall raz dwa rozeznał się w działaniu ustrojstwa. Podszedł do kobolda i wypowiadając pod nosem krótką formułę, nacisnął ścianki kamienia w odpowiedniej kolejności. Kajdany zalśniły błękitnym blaskiem. Otworzyły się z trzaskiem, dając nieprzytomnemu stworzeniu wolność.
- Heh, chyba starczy już dobrych uczynków na dzisiaj.
Przytaknął sam sobie z dobrze widocznym zadowoleniem. Ten dzień okazał się być całkiem interesujący. Pełen niezapomnianych wrażeń. Potyczka w sali tronowej, oswobadzanie jeńców. Czarnowłosy niemal zapomniał już ile frajdy dawało mu podróżowanie z Sługą Pustyni. Teraz pozostało jedynie czekać na brodacza imieniem Bruno.
 
Highlander jest offline