Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2009, 20:16   #61
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
- Nie patrz tak na mnie. Nie żartuję.

- Myślałem, że…

- Zmieniłam zdanie – uśmiechnęła się słodko.

Widziała, że Mark chce cos powiedzieć, przypuszczała, co.

- Nie pytaj dlaczego – uprzedziła jego pytanie – po prostu.

Nie odpowiedział. Droga do willi Conora upływała w milczeniu.
W sumie sama nie była pewna, dlaczego to zrobiła, dlaczego powiedziała, że chce prowadzić. Może próbowała coś sobie udowodnić, może chciała pokazać Markowi, że nie jest małą dziewczynką, którą trzeba się zajmować. A może obawiała się, że Krain nie będzie umiał jechać tak, żeby przegrać, że jego „ja” na to nie pozwoli? Pewnie prawdziwy powód leżał gdzieś po środku.

***


Zapukali. Tym razem gospodarz raczył otworzyć im drzwi.
- Wchodźcie – rzucił na dzień dobry.

- Czym jeździmy? – zapytała z nieskrywanym podekscytowaniem gdy znaleźli się w salonie.

- Sami się zaraz przekonacie.
Bez zbędnych ceregieli poprowadził ich do jednego z dwóch garażów.
Na widok samochodu, który zobaczyli Markowi zaświeciły się oczy, nie tylko jemu.



Lśniące, srebrne Audi r8, które po wygranym wyścigu miało stać się ich własnością motywowało do działania. Wreszcie cos zaczęło układać się po myśli Sue.

- Możemy jechać razem?

Murzyn odpowiedział na pytanie Kraina przeczącym ruchem głowy.

- Sue, lepiej będzie jak ja poprowadzę… – zaczął blondyn.

- Nic z tego – ucięła krótko nie odrywając wzroku od samochodu.

Mark spojrzał pytająco na gospodarza, mając nadzieję, że ten się za nim wstawi.

-Dogadajcie się sami, mi tam wszystko jedno – powiedział rzucając Sue kluczyki od auta. – Macie dwie godziny. W samochodzie zostawiłem dokładną trasę wyścigu. Nie zawalcie, bo chyba zależy nam na dobrych stosunkach, prawda? – Humor wyraźnie go opuścił, w głosie wyczuwalny był stres.

- To musi być naprawdę ważny wyścig – stwierdziła podekscytowana, gdy zostali sami.

- Właśnie. Dlatego to ja powinienem prowadzić.

- Stajesz się nudny, wiesz – raczej stwierdziła niż zapytała. – Musisz zadowolić się przyjemnością oglądanie mnie w akcji – uśmiechnęła się zadziornie i wsiadła do samochodu.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline