No i nie sposób się z tym nie zgodzić, że Zew nie jest łatwo przyswajalny przez współczesny świat - i to zarówno w formie prozy samego Samotnika z Providence jak i formie gry fabularnej. No bo przecież nie ma zabawy przy spotkaniach ze stworami rodem z Mitów. Jak nie oszalejesz to zginiesz marnie nawet nie mogąc się odryźć. W dobie Adeków, gdzie można nawet ze smokami się potykać mając magiczne lance +100 oraz super hiper miksturę doładowania MIX, działania w Zewie wydają się mdłe i pozbawione akcji.I nie ważne jest to, że to zupełnie inna "poetyka" grania. Dziś jest to chyba lekko przestarzałe.
A co do kompletnych mitologii, to jednak Tolkien miał całe zaplecze podań irlandzkich i staroangielskich. Czerpał garściami z mitologii już stworzonych dodając od siebie wiele genialnych rzeczy. Lovecraftowi nikt nie powiedział, że Cthulhu to ma być śpiące coś na dnie morza. I w tym ujawnia się jego wielkość i talent. Nie mając takiego dostępu do bibliotek oraz wykształcenia zdołał powołać do życia coś, co żyje do dziś (a w zasadzie śpi). Ale wracając do sytuacji Zewu, to już na tym przykładzie Tolkien - Lovercraft widać jak rozkłada się sympatia czytelników. Ale pocieszające jest jedno - miłośników MERP-a jest tyle samo co Zewu, czyli niewiele.
Próbą przeszczepu organu (odrzuconą) jest d20 w Zewie. Jednak ludzie wolą grać w oryginalny system niż babrać się w d20. Ma on przecież dość charakterystyczny rys i imitacja go przez d20 niszczy chyba wszystko to, z czego Cthulhu jest znane. Tylko co dalej?
Nawet popularyzacja w kinie nie wychodzi, bo o "Alone in the Dark" lepiej zapomnieć. Dużo ciekawiej zapowiada się gra komputerowa, ale czy to jest przyszłość dla Cthulhu?
Jedno wiem: my, kultyści, musimy się trzymać razem!
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |