Amberlen spotkała się z towarzyszami jej wyprawy wczesnym popołudniem przy bramach miejskich po czym wspólnie wyruszyli traktem na północ w kierunku twierdzy. Zamienili ze sobą tylko kilka zdań co z jednej strony było jej na rękę bo przecież nie szukała tu kolegów tylko pracowała, ale z drugiej strony wydawało jej się że przydało by się wiedzieć coś o ich umiejętnościach, taka wiedza na pewno nie zaszkodziła by w razie jakiejkolwiek potyczki. Zastanawiała się czy są chociaż w połowie tak dobrzy na jakich wyglądają i czy będzie mogła na nich liczyć gdy będą musieli rozprawić się z koboldami. Po kilkunastu minutach wspólnej, dość szybkiej podróży którą Amberlen spędziła głównie na rozmyślaniu i rozglądaniu się po okolicy dotarli do jakiegoś złomowiska skalnego które musieli ominąć. Nikt nie zwrócił na to szczególnej uwagi po prostu szli przed siebie gdy nagle zza skał zaczęły wychodzić w ich kierunku koboldy które po kilku krokach rzuciły w nich włóczniami. Amberlen spróbowała odskoczyła z miejsca w które zmierzała włócznia niestety jej reakcja była trochę za wolna więc włócznia i tak ją ugodziła a w dodatku przy lądowaniu poślizgnęła się i upadła, rana nie wydawała się zbyt poważna więc szybko podniosła się, wyjęła swój krótki miecz zza pasa, krzyknęła do towarzyszy "Kryć się" i pobiegła do pobliskich krzaków skąd rozglądała się próbując oszacować liczbę i pozycje przeciwników.
Ostatnio edytowane przez Lynx : 01-12-2009 o 15:11.
Powód: rzuty
|