Vautrin popatrzył na Liselotte i uśmiechnął się, co rzadko mu się zdarzało.
- Młoda damo...Któż z nas ma na tyle mocy, by okiełznać raz uwolniony Miłości żywioł? Gdy raz ogień ten wybuchnie, nikt nie wie, jak wielkie pożaru jego będą granice...
Skrzek goniących się ptaków, niechybnie zaraz za oknami komnaty, rozległ się i cichł powoli... Po chwili słychać było już tylko wiatr...
__________________ MG: "Widzisz swoją rodzinną wioskę potwornie zniszczoną, chaty spalone, swoich
znajomych, przyjaciół z dzieciństwa leżących we własnej krwi na uliczkach."
Gracz: "Przeszukuję. " |