Myśleć, jak to łatwo powiedzieć
Jasną jest rzeczą, że jakikolwiek ruch w krzakach spowoduje wyciągnięcie broni (chyba, że kto mieszczuchem jest i w lesie najwyżej na pikniku bywał).
Czasu (tu mowa o Markusie) starczy na jeden strzał i (ewentualnie) zmianę broni. Wilki to nie gęsi, by je patykiem odganiać. Stal w reku mieć trzeba, szczególnie że ognia się nie boją, co nietypowe jest. Tym bardziej widać, że zwyczajne nie są (co i opis sugeruje).
Taktyka jaka może być...
Są za blisko, by wiele wymyślić.
Walka w linii, z Fay wymachującą kiścieniem, niebezpieczna być może. Zamach wziąć musi, to i przestrzeni potrzebuje. Byśmy tylko jej przeszkadzali. A samej też zostawić nie można, bo by ją zagryzły. Albo nadgryzły co najmniej.
Może trzeba by z innej tradycji skorzystać i zamiast w linii stanąć parami, plecami do siebie? Po pierwszym starciu.
Pytanie do MG.
Cała broń jest lżejsza od standardowej?
Ma to jakiś wpływ na siłę ciosów, szybkość... jakiekolwiek współczynniki?
Pytanie do współgraczy.
Z racji profesji Markus postawienie wart zaproponuje.
Jaki odzew? Kto za tak, kto przeciwny?