Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2006, 23:15   #90
MałyMIś
 
Reputacja: 1 MałyMIś ma wyłączoną reputację
Każdemu z was Baldwin wręcza własny atut. Musiał je przygotować zawczasu. W razie kłopotów macie więc szybką metodę kontaktu.

Zdecydowaliście się rozdzielić. Emma, Tristan i Roderick zebrawszy dużą grupę żołnierzy Faren i cała załogę „Balii” przedzierają się w stronę bramy miasta i – jak sądzi Tristan – w kierunku przywódcy wrogiej armii.

Baldwin w otoczeniu kilkunastu strażników pozostaje z tyłu, aby spróbować odgadnąć naturę dziwnego magicznego wzoru zawieszonego nad Faren.

Czas więc zacząć.

Emma, Tristan i Roderick

Przebijacie się w stronę bram miasta. Walka na ulicach trwa, ale z każdym krokiem wasz oddział powiększa się. Czerwonoskórzy wojownicy, mimo przewagi liczebnej, nie są przeciwnikami zdolnymi powstrzymać Tristana i Rodericka. Fareńczycy widząc walczących Amberytów, odzyskują wiarę w zwycięstwo. Tristan wykrzykuje komendy, porządkuje szyki zmieniając zdezorganizowanych żołnierzy w zdolny do walki oddział. Szala zwycięstwa powoli przechyla się na stronę obrońców.

Gdy docieracie do bramy wyraźnie widzicie, że broniący jej barbakan oraz większość linii murów ciągle znajduje się pod kontrola Farńczyków. Same wrota zamykające wejście do miasta też wydają się nienaruszone. Wystarczy więc szybkie uderzenie na samą bramę, zatrzaśnięcie wrót lub opuszczenie blokującej je kraty i uda się zatrzymać wdzierające się do miasta oddziały czerwonoskórych.

Szybko przekuwacie ten plan w czyn dosłownie wyrąbując sobie drogę do wrót.

Wtedy staje się cos, czego nie przewidzieliście.

Olbrzymi huk wstrząsa okolicą. Każde z was instynktownie rzuca się w bok. Czujecie ból w uszach a odgłosy bitwy zastępuje cisza. W ziemię, tuz obok was uderzył piorun. Za sobą widzicie porozrzucane dokoła ciała Fareńczyków z oddziału, który biegł z wami zamknąć bramę.

Gdy ogłuszeni powoli zaczynacie zbierać się z ziemi przez bramę wchodzi nowy oddział napastników. Przeciwnicy różnią się jednak od czerwonoskórych wojowników, z którymi walczyliście dotychczas.

Ubrani w czarne ciężkie pancerze i uzbrojeni w półtoraręczne miecze wyglądają raczej na rycerzy niż nomadycznych wojowników hordy. Hełm każdego z nich zdobiony jest porożem jakiegoś fantastycznego zwierzęcia. Na czele grupy idzie rycerz, któremu do hełmu przytwierdzono rogi jelenia.

Tristanie – twój miecz wibruje niezwykle silnie. Szybko jednak orientujesz się dlaczego. Jeleniogłowy na w rękach miech bliźniaczo podobny do twojego. W tej chwili miecze różni tylko jedno – jego nie jest naznaczony od krwi.

Nieznajomy salutuje wam groźnym ostrzem. Wy ciągle jesteście ogłuszeni hukiem pioruna i ledwo potraficie złapać równowagę podnosząc się z kolan. Walka w tym stanie może być trudna.

Świat wiruje wam przed oczami. Krew pulsuje e żyłach.

Macie tylko chwilę na rekcję.

Baldwin

Potrzebujesz chwili, aby uspokoić się i uporządkować myśli. Moc którą chcesz przywołać wymaga wielkiego skupienia. Powoli otwierasz się na moc wzorca która jest w tobie.

Zamykasz oczy i przypominasz sobie słowa Fiony z czasów, gdy uczyła cię sztuki wzorca.

„Wzorzec ma władzę nad cieniem, ty możesz mieć władzę nad wzorcem, który jest wypalony w tobie. Cienie są jedynie cieniami. Ta nazwa została im nadana nie bez powodu. Spraw abyś był jak latarnia dająca światło. Wtedy staniesz się centrum - punktem od którego wszystko się zaczyna. Dzięki temu będziesz w stanie sięgnąć wszędzie tam, gdzie dociera twoje światło.”

Ciągle skoncentrowany otwierasz oczy. Przestrzeń dokoła ciebie zmieniła się wyraźnie. Stała się jakby przezroczysta. Dookoła widzisz odblaski tego, co dzieje się w innych cieniach. Niektóre obrazy są bardziej inne mniej wyraźne. Wszystkie pokazują Faren ogarnięte walką. Widzenie przez cień pozwala ci jednak dostrzec o wiele istotniejszą rzecz niż bitwa – linie mocy budujące magiczny wzór unoszący się nad miastem sięgają przez cień gdzieś w dal. Zmuszasz się, aby spojrzeć daleko przez cień w tamą stronę tak daleko by dotrzeć do ich źródła.

Widzisz jakby przez mgłę …

Kilka spowitych w czarne całuny postaci stoi na szczycie wzgórza. Dokoła nich biją pioruny. Mistycznie linie zaklęcia wirują dokoła nich. Powietrze zdaje się gęste od nasycenia mocą. To musi być potężna rytualna magia. Wzór na niebie najwyraźniej pozwala na rzucanie zaklęć przez cień. Czarownicy są bezpieczni daleko stąd, ale ich magia może oddziaływać na Faren bez problemu.

Wiesz, że proste zaklęcia maja zbyt mała moc by złamać magię rytualną. Do tego potrzebny jest własny rytuał.

Z kimkolwiek walczą teraz Emma, Tristan i Roderick ma on potężne wsparcie czarowników, których póki co żadne z Amberytów nie jest wstanie sięgnąć.
 
__________________
Misie Górą !!!
MałyMIś jest offline