Amber Roderick
Dochodzi do wniosku, że nie ma rady... trzeba stawić czoło przeciwnikom tu i teraz. Puszcza przodem Tristana by ten mógł zająć się rogatym rycerzem, ci dwaj wyraźnie mają się ku sobie, poza tym przeciwników jest dość dla każdego. Wstawać psie syny! - Krzyczy samemu podnosząc się z ziemi - To jeszcze nie koniec, chyba, że ja powiem, że jest inaczej!
Wciąż nieco ogłuszony po uderzeniu pioruna szybko ocenia sytuację, po chwili z mieczem w ręku (rapier) rusza na przeciwników. To co pozostało z Fareńczyków i załogi balii potrzebuje w końcu kilku chwil, żeby zebrać się z ziemi i wrócić do walki. Jest tuż obok Tristana starając się zatrzymać pochód przeciwników, tym razem są to opancerzeni rycerze, a nie banda półnagich dzikusów... będzie ciężko, zwłaszcza bez zbroi ale i tak nie oprą się oni zimnej furii Księcia Amberu.
__________________ Obława! Obława! Na Młode Wilki obława! |