Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2009, 13:47   #35
Irmfryd
 
Irmfryd's Avatar
 
Reputacja: 1 Irmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie coś
- Mości Vautrinie, nie lękaj się, wszyscy tu o czystym sercu się zebrali i żadnych chaotycznych bóstw nie wyznają. Inaczej musielibyśmy drwa zbierać i na dziedzińcu stos układać. A trupów nam już wystarczy.

Mości Konstantinie, młodość ma swoje prawa będąc w Twoim wieku sam popełniałem błędy. Sztuką jest się do nich przyznać. Nie żywię więc urazy, że początkowo postać Jaspera … niech Morr ma go w swej opiece … wydawała Ci się delikatnie mówiąc nieodpowiednia. Troskę mą jedynie budzą słowa Pana Vautrinie … czy naprawdę masz podstawy sądzić, że jego śmierci dopomógł ktoś z osób tu obecnych? Świadomość twych słów na pewno nie sprzyja powstającemu tu dziełu.


Aravio … czyż sama nie mówiłaś, że powinniśmy utożsamiać się z bohaterem, dawać mu namiastkę siebie, przez co stanie się prawdziwszy i bliższy rzeczywistości… Wspomniałaś o namiastce, a przyznam że gdy tak pięknie mówiłaś o Mealisandre w swych myślach Ciebie od razu ujrzałem, twą zatroskaną twarz, twój instrument, nastrojowe pieśni, którymi nas raczyłaś. Wybacz, że zapytam, ale czy aby nie trapią Cię Pani zmartwienia?
Pytasz czy w Twoim zachowaniu jest pycha i zarozumiałość, odpowiem , że u innych ją widzę. Co do przeambicjonowania … nie wiem. Sama w duchu odpowiedz sobie na to pytanie… Czy moje zmysły mnie zawiodły, czy nie chcesz być bohaterką? Zaprzecz proszę a będę spokojniejszy…


Mistrz uniósł kielich zmoczył usta, ale nie odstawił go tym razem … kręcił wolno dłonią chcąc wydobyć aromat znamienitego trunku. Kiedy woń godna cesarskiego stołu doszła do zmysłów Arwida, wolno odstawił puchar, otarł usta. Na jego czoło wstąpiły liczne zmarszczki. Starzec ważył w myślach słowa poczym rzekł:

- I nie lekceważ Pani pospólstwa. Kiedy mówimy o „ludzie” to zazwyczaj myślimy o jakiejś ciemnej masie, postępującej zupełnie nielogicznie. Ale „lud” to również autorytety lokalnej społeczności, znane osobistości, które niejednokrotnie radziły jak należy postępować. Weźmy np. wspomnianego tu Toro Guldena właściciela Gwarnej Chaty z Grunburdzkiej dzielnicy slumsów, przez miejscowych zwanej po prostu Chatą. Czy ten poczciwy Krasnolud jest gorszy bo jego karczma mieści się na Gwarnym Placu a nie w zamkowej dzielnicy? Nawet nie wiedziałem, że jeszcze żyje poczciwina, spotkałem go jakieś 25 lat temu kiedy wyruszałem na wschód z myślą pomnożenia majątku. W jego chacie uczyniliśmy punkt werbunkowy a na piętrze wynajęliśmy pokoje. Nie przeszkadzały nam niedogodności tego miejsca. Spędziliśmy tam 8 dni. Nie raz toczyłem dysputy z Toro, nie jedno od niego usłyszałem, ale te oto słowa utkwiły w mej pamięci ... „Każdą pracę wykonuj, jakby miała ona być ostatnią w życiu” ... mawiał Toro wycierając kufle.
Do tej sentencji dodałbym swoją … tylko praca daje okazję odkryć nam nas samych, pokazać to, czym naprawdę jesteśmy, a nie tylko to, na co wyglądamyPo tych słowach Mistrz wolno omiótł wzrokiem po zebranych, zatrzymując się nieco dłużej na obliczach niektórych.

-A więc do pracy moi mili.
Cieszę się, że przypadły Ci do gustu Konstantinie ramy czasowe opowieści nakreślone przeze mnie. Myślę, że opowieść powinna zaczynać w 2521 roku kiedy rozpoczęła się Burza Chaosu. Burza, którą wszyscy jeszcze pamiętają. Początkowo złe wkrada się w granice Imperium, wycofująca się armia ponosząca straty . Liczne potyczki, podczas których bohaterowie mogliby się poznać. Na przykład dobrym pomysłem byłoby uratowanie z opresji Williama i Marietty przez Jaspera. Napad zbójców, zasadzka a może coś znacznie gorszego jak zwierzoludzie czy nieumarli. Napotkane spojrzenia Marietty i Jaspera, szybko spuszczone spojrzenie i rumieniec na twarzy dziewczyny oraz błysk oczu i promienny uśmiech młodego wojaka. Tak moi drodzy chciałbym aby Jasper wsławił się jako żołnierz, gdyż myślę, że ta profesja była mu znacznie bliższa. Jak mi wyznał od tego właśnie zaczynał.
Miłość od pierwszego wejrzenia. Jednak przecie to akolitka, czy może ona porzucić Sigmara dla tego nieokrzesańca. Życie ciągle zsyła pokusy, co więc wybrać?
Następnie bohaterowie udają się w drogę, zostawiają zniszczony wóz, rozprzęgają jedynego konia, który przeżył i udają się do najbliższego miasta. Docierają podczas burzy podobnej do tej, którą ostatnio tu obserwowaliśmy. Karczma daje im gościnę i dach nad głową. Dopiero teraz mają możliwość przedstawienia się. Spożywają wspólnie posiłek, na dworze odgłosy przybierającej na sile burzy, nagle otwierają się drzwi, ktoś rzuca się by je złapać zanim wiatr je porwie, zatrzymuje się w pół kroku … W drzwiach ukazuje się kobieta, przez chwilę męczy się z zamknięciem drzwi. Jasper wskakuje na stół przewracając dzban, odbija się od krawędzi i jednym susem znajduje się przy drzwiach. Nagle czyjaś dłoń mocno przyciąga je i odgłosy burzy z lekka przycichają.

- A gdzie to Pani sama tak po nocach podróżuje. Zapraszam do naszego stołu. Jestem Jasper.


Myślę, że następnego dnia bohaterowie udają się w tym samym kierunku. Do Was należy wymyślenie celów, jakim każdy z nich się kieruje.
W pewnym momencie Opowieści powinna pojawić się Włócznia Świtu, po którą należy udać się na niebezpieczne tereny. Potrzebna jest też zasługa, którą musieli zdobyć aby powierzono im misję. Być może wzorowa postawa w bitwie, uratowanie czyjegoś życia. Spowoduje to zbudowanie zaufania i powierzenie im zadania wyprawy na teren wroga i odnalezienia artefaktu. Wyobraźcie sobie bohaterów przemykających przed wystawionymi wartami zielonoskórych. Oczywiście sama wyprawa jest bardzo niebezpieczna a na koniec trzeba artefakt ten zdobyć w walce z własnym sobowtórem.


Kiedy bohaterowie wracają trwa oblężenie Middenhaim. Ukrytymi przejściami dostają się do miasta. Obie strony w tym czasie gotują się do ostatecznej bitwy. W starciu biorą udział bohaterowie. Włócznia, którą dzierży w dłoni Jasper, a może William rani Archaona. Najeźdźcy pozbawieni dowódcy wycofują się. Bitwa wygrana, Imperium uratowane.
Vivat Cesarz, vivat bohaterowie!


Co do tytułu myślę Pani … Arwid skłonił głowę w kierunku Liselotte … Powinniśmy pierw wysłuchać wszystkich propozycji.

Błysk Świtu hmm… Mistrz zamyślił się przez chwilę. Tak, piękne ale … bardziej pasujące do uniwersyteckiego dzieła. Błysk czyli blask, blask czyli jasność, ten jeden moment kiedy słońce wychyla się zza widnokręgu, kiedy szala zwycięstwa przechyla się na stronę światłości w odwiecznej wojnie nocy i dnia. Piękne ale zupełnie nie pasujące do tej opowieści. Czy myślisz Konstantinie że prości ludzie zrozumieją to przesłanie? Już słyszę te głosy …

- Błysk świtu, przecie wiadomo że jak świta to się widno robi, też mi opowieść. Zamkli ich w zamku, karmiły, przednim winem poiły a ony jakiś błysk wymyśliły. Cysorz to umi piniądze wydawać, szkoda tylko, że nam ciężko się żyje, przecie za jedną taką butelcyne wina co ten starzec dziennie wypijał można by milicje przez miesiąc utrzymać, albo bramę wzmocnić. Eeee do luftu z taką opowieścią, niech se te nieroby czytajo, my nie bedziemy tego słuchać.

Pamiętajmy, że dzieło ma być przesłaniem dla wszystkich mieszkańców Imperium. Co powiecie np. na tytuł „O czym milczą legendy?”… Wzbudza zainteresowanie, ciekawość. Słuchacz oczekuje dowiedzieć się tego, czego nawet w legendach nie ma. Będzie chciał usłyszeć tej dodatkowej informacji, która być może umknęła skrybie.

- Tego trza posłuchać! Będzie niosło się po karczmach, oberżach a także dworach.

W toku opowieści wszyscy odkryją czemu milczą na ten temat legendy. Milczą, bo jest to historia zbyt świeża aby się w nich znaleźć. Historia, która zakończyła się niedawno. Od pamiętnej bitwy minęło zbyt mało czasu aby zapomnieć zło, które wdarło się do Imperium, aby przestać opłakiwać mężów, czas, w którym rany są nadal świeże. Artefakt oraz wygrana bitwa da nadzieję na kolejne lata. Lud będzie wiedział, że jest bezpieczny a razie ewentualnej wojny stanie do walki.

Poznaliście więc moją propozycję.


Na krótką chwilę zanim cień nie zakrył oblicza Mistrza na jego twarzy zagościł dziwny wyraz … połączenie uśmiechu, zmęczenia może bólu.
 
Irmfryd jest offline