Tezze doszedł do skraju ziemii. Nad nim rozciągała się przepaść. Wyjął z kieszeni runę i spojrzał na nią. Skupił się na niej. Minęła chwila. Otworzył oczy i był w centrum miasta. Niedaleko siebie widział portale. Jak się domyślił - do innych wymiarów. Po chwili zastanowienia ruszył przed siebie. Zszedł z dziedzińca i stanął przed fontanną. Było już dosyć późno , dlatego nie kręciło się zbyt wiele osób. Zaczął się rozglądać. Nic nie wyglądało mu znajomo. Wręcz przeciwnie - wszystko wydawało się takie nowe , zadbane. Ale to nie był na to czas.
Ruszył przed siebie. Wszedł w jakąś alejkę. Nagle na górze dostrzegł znak. Znak mówiący o tym iż jest to karczma. Tutaj się czegoś dowiem.
Pomyślał. Okna karczmy świeciły się blaskiem wypełnionej światłości wewnątrz pokoju. Położył ręke na klamce gdy nagle poczuł na barku ramię.
- To Ty!
krzyknął za nim gburowaty głos. Odwrócił się. Przed nim stał wielkiej postury mężczyzna.
- Kto?
Zapytał ale nie zdążył nic odpowiedzieć gdyż mężczyzna wyprowadzał już atak swoją pięścią. Była ona dosyć sporych rozmiarów. Tezze w ostatniej chwili schylił się przed potężnym atakiem który uderzył w drzwi. Deska pękła w pół robiąc otwór i huk w środku. Chłopak szybko z kucnięcia przebiegł pod ręką mężczyzny i stanął od niego 3-4 metry dalej. Mężczyzna wyjął rękę z połamanej deski.
- Tym razem mi nie uciekniesz , Aresie!
krzyknął mężczyzna.
- Ale ja...!
już biegł. Tezze wiedział , że długo tak nie da rady. Mężczyzna złapał lewą ręką bark Tezzego , drugą ręką zginając. Najprawdopodobniej zamierzał przeprowadzić atak z łokcia. Tezze lewą ręką oplótł się wokół potężnego ramienia mężczyzny i szybkim ruchem atakując pachę mężczyzny stopą. Mięśnie jego były otwarte dlatego atak był odczuwalny , nawet na takiego kolosa. Męzczyzna zwolnił uścisk a uderzenie z łokcia poleciało nad głową Tezzego. Chłopak odczepił się od mężczyzny i 2 fikołkami poleciał do tyłu. Tak , opłaciły się lekcje walk , na które chodził za sprawą...potworny ból głowy.
- Ty mały...!
krzyknął mężczyzna. Wyjął z kieszeni nóż. A raczej tasak. Nim Tezze się obejrzał , ten wielki chłop szedł w jego stronę. Dopiero teraz mu się przyjrzał. Czarne krzaczaste włosy , nieogolony. Wiele ran na twarzy było widoczne dla Tezzego gołym okiem. Czuć było od niego zapach alkoholu. Pewnie pijany.
Chłopak sięgnął po swój młot. Mimo iż wielkością był mały , czuł się bezpieczniej.
Atak. Szybkim ruchem Tezze zasłonił ciało młotem. Dźwięk blokowanego ataku wydawało się słyszeć w wielu jardach. Został odepchnięty kilka metrów. Korzystając z sytuacji użył alchemii. Klask w ręce. Kucnął i położył je na ziemii. Z ziemii wyrwało się 6 lin które natychmiast oplotły mężczyznę. Stał nieruchomo trzymany przez skamieniałe już liny. Tezze spojrzał na niego.
- Czego chcesz? - zapytał chłopak
- Twojej głowy. - odparł.
Tezze skrzywił się. Minął go i wszedł do gospody zostawiajac na pastwe losu. Gdy wszedł do gospody ludzie wydawali się nie zdawać sprawy z sytuacji jaka nastąpiła na zewnątrz. Gdy szedł do barmana nagle ktoś go zaczepił. Odwrócił się i zobaczył ubrnego na czarno mężczyznę.
- Widziałem Twoją siłę. Idz tam , a znajdziesz odpowiedzi na dręczące Cie pytania.
Wręczył mu kartkę z adresem i wyszedł. Tezze zszokowany spojrzał na kartkę. To była jego szansa. |