Wątek: Crossover
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2009, 22:22   #54
Nemo
 
Nemo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumny
Drugi raz w ciągu ostatnich kilku dni Shana obudziła się skrępowana i przypięta pasami do łóżka. Tym razem pokój w którym się znalazła bardziej przypominał szpital ze ścianami w kolorze uspokajającej zieleni. Obok niej, tzn. na sąsiednim łóżku, leżał przykryty białym prześcieradłem Spiderman. Flame Haze nie chciała pamiętać ich wczorajszego, tzn. prawdopodobniej wczorajszego, wspólnego wybuchu emocji. Dziewczyna próbowała zamknąć oczy i ponownie zasnąć, ale kłębiące się myśli i obolałe ciało już na to nie pozwalały. Z oddali rudowłosa mogła usłyszeć kroki, które z każdą chwilą narastały na sile. Do momentu gdy stały się porównywalne do stąpnięć jakiegoś gigantycznego zwierza lub innej, monstrualnej bestii. Atramentowa, pazurzasta łapa wielkości torsu Shany bez trudu otworzyła drzwi. Utkany z pierwotnej, smolistej czerni wielkolud wszedł z wolna do środka. Był umięśniony równie dobrze, jeśli nie bardziej niż dwóch „ochroniarzy”, którzy sprowadzili tu rudą i Petera. Para krwistych oczu zogniskowała się na „pacjentach”, a gigant zmniejszył dystans, ciągnąc za sobą nic innego jak własny… ogon.
- Hahah… Spider-Man. Kto by pomyślał?

Jego głos był basowy i ostry niczym pudełko pełne żyletek. Ział złośliwym rozbawieniem. Shana nie miała ochoty na rozmowę z tajemniczym znajomym Spidermana, więc nie ruszała się z miejsca. Niespodziewanie, pokryta drobniutkimi kolcami prawica wystrzeliła do przodu, ujmując płomiennowłosą za twarz, jakby była zwyczajną lalką. Brutal przycisnął jej głowę do szpitalnej pryczy i przybliżył swoją twarz.
- Wyczuwam, że nie śpisz „Shana”. Możesz więc przestać udawać.

- Puść mnie. - odpowiedziała dziewczyna chłodno. Zapach tego mężczyzny kojarzył się jej z Crimson Denizens. Rozbawiony ponad wszelką miarę, pokręcił głową, powodując ruch swoich długich, szpiczastych włosów. Nie zwolnił uchwytu z jej twarzy. Zamiast tego, w parodii jakiejś perwersyjnej pieszczoty, przejechał palcem wskazującym po lewym policzku niewiasty.
- Niestety. Nie dostrzegam korzyści płynących z takiego rozwiązania… przynajmniej w chwili obecnej.
Demoniczna istota bawiła się iście szampańsko.
- Czy zechcesz wyjawić mi dlaczego rozjuszyłaś nasze pokładowe małpy?
- Problem natury osobistej. - Anglicy mieli na to dobre słowo, "understatement" - Czemu miałoby Cię to interesować?
Przez chwilę spoglądał na jakiś bliżej nieokreślony punkt, zupełnie jakby w ogóle nie słuchał jej wypowiedzi. Tak pełnej złudnej i naiwnej pewności siebie. Jego dłoń odłączyła się od jej facjaty a następnie zatrzymała przy klatce piersiowej, kreśląc w powietrzu symbol serca.

- Interesuje mnie to ponieważ jestem ciekawy jak długo wytrzymasz jeszcze bez swojej żałosnej, magicznej błyskotki. Jak ona się nazywała? - wyraźnie się zadumał. Dosłownie na ułamek sekundy. - Ach tak. Alastor, Płomień Niebos. Czy też inna, równie idiotyczna nazwa. Doprawdy, nie mogą oczekiwać ode mnie żebym to wszystko spamiętał.
- Nie umrę, jeśli o to Ci chodzi. Ale bez Alastora nie mogę być Flame Haze, więc równie dobrze mogłabym nie żyć. - dziewczyna powiedziała prawdę, choć oczywiście nie spodziewała się, że mężczyzna w czerni potraktuje ją poważnie.
Przytaknął, wyrażając aprobatę odnośnie ostatniego fragmentu jej wypowiedzi.
- Ja również jestem tego zdania. Niestety, niektóre osoby nie zgadzają się z moimi poglądami, dlatego też zostałem przysłany tutaj. Masz przed sobą dwie opcje. - Zatrzymał się na chwilę, dla własnej przyjemności budując napięcie. - Pomożesz nam pokonać Envoy. W zamian za to, będziesz miała szansę odzyskania swojego tajemnego świecidełka z rąk ninja imieniem Orochimaru.
- A druga opcja? - zapytała Shana domyślając się odpowiedzi.
Gdyby posiadał usta, ujawniłyby uśmiech maniakalnego mordercy.
- Jest prostsza i mniej wymagająca. Zabiję cię na miejscu, bez mrugnięcia okiem. Następnie wchłonę twoją energię duchową i użyję jej do zasilenia swojej domeny.
- Nie muszę chyba wspominać, że byłabym skuteczniejsza w walce mogąc skorzystać z pełni mocy Flame Haze. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby najpierw odzyskać mój naszyjnik i miecz a później ruszać do walki.

Sytuacja nie przebiegła w planowany sposób.

- Twoja ignorancja jest zdumiewająca. - Smagnął swoim ogonem w podłogę, odkształcając jedną z płyt. - Orochimaru przyłączył się do Envoy. Nie ma go już w rodzimym uniwersum. Jednak wciąż jest w posiadaniu błyskotki, a prędzej czy później… sam trafi w nasze ręce.
- Skoro tak, to wyjaśnij sytuację. Kto, jak, kiedy i dlaczego? Najlepiej w taki sposób, żebym Ci mogła zaufać. - dla Flame Haze oczywiście nie mogło być w tej chwili lepszej zachęty niż perspektywa odzyskania Alastora, ale nie chciała by ktokolwiek machał ją jej przed nosem jak nosem jak marchewką. Parsknął z pogardą.
- Nie będę trwonił swojego czasu na te bzdury. Oferuję ci możliwość odzyskania twojego źródła mocy i uratowania wielu światów, oraz istnień. Wystarczy, że opowiesz się po słusznej stronie. Wszystkiego będziesz mogła dowiedzieć się sama.
Jakaś sylwetka minęła drzwi prowadzące do Med-bay. Smolista istota nawet się nie obejrzała.
- Twoja dziecinne nastawienie zaczyna mnie irytować. Jesteś niczym rozkapryszona smarkula, której zabrano lizaka. Daj mi odpowiedź, lub przepadnij.
Pazury zanurzyły się w jej klatce piersiowej, jakby ta była taflą wody. Shana poczuła mrowienie. Rozmówca był jak sędzia, ława przysięgłych i kat. W jednym.
 
__________________
A true gamer should do his best to create the most powerful character possible! And to that end you need to find the most gamebreaking combination of skills, feats, weapons and armors! All of that for the ultimate purpose of making you character stronger and stronger!
That's the true essence of the RPG games!

Ostatnio edytowane przez Nemo : 03-12-2009 o 22:25.
Nemo jest offline