Tristan
Wstaje z ziemi, otrzepuje się i przygladza wlosy. Spogląda na jelenioglowego, na jego miecz i wola do ogluszonych żolnierzy. - Panowie! Przed nami ostatni wysilek! Musimy powymiatać te rogate puszki za bramę, a miasto będzie ocalone! Proponuje walczyć do upadlego, nie znać litości ani strachu! Za mną!
Pokazuje znaki żolnierzom na blankach, by brali napastników z boków, w kleszcze. Sam rzuca się do przodu, by zmierzyć się z dowódcą rycerzy. Gdy czarne klingi, stykają się ze sobą w śmiertelnym tańcu, wie że nie będzie latwo. Rzuca jeszcze jedno zdanie. - Znaleś Sotha kolego?- a potem już tylko walczy. Zaciekle. Bez pardonu.
__________________ Marvin the Paranoid Android |