Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2009, 16:34   #92
Erthon
 
Erthon's Avatar
 
Reputacja: 1 Erthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znanyErthon nie jest za bardzo znany
Po rozmowie z Valerią Sataner udał się do swojego pokoju.

Usiadł na łóżku spoglądając na ostrze swojego miecza, gdy dostrzegł na nim nie startą plamke czarnej mazi która zdążyła już wyschnąć.
Sięgnął ręką po kawałek szmatki ,która leżała na szafeczce, obok łóżka Satanera i starł plame.

Wrzuta.pl - 04 - Just An Oasis

Chwile później wyszedł z pokoju i udał się do ogrodu by oddać się medytacji.
Skrzyżował swoje nogi, a ręce położył na kolanach rozpościerając przy tym skrzydła na całą ich długość. Z daleka wyglądał dość zabawnie lecz był to wyczerpujący trening umysłu. Jego czoło po kilkunastu minutach pokryło się kroplami potu, które skapywały na jego nogi, niekiedy tworząc rytmiczne kombinacjie.
Sataner wsłuchwał się szum drzew które niegdyś go denerwowały, teraz okazały się kojące.

Gdy otworzył oczy, blask słońca spadał mu idealnie na twarz, co go oślepiło na chwile. Zmarszczył oczy w grymasie wstając z ziemi.
Zatrzepotał skrzydłami niczym sędziwy gołąb i złożył je.
Stojąc tak myślał o swoim mieczu, po czym zgrabnym ruchem wyciągnął go z pochwy.
Postanowił przypomnieć sobie Walke mieczem więc zdecydował trenować.
Trenował tak długo że nim sie spojrzał zrobiło sie ciemno.
Może dzięki czyjimś podszeptom ? opuścił dom Valerii udając się do swojego domu w kaście ognia.
Znów czuł przyjemny powiew wiatru na swej twarzy. Jego skrzydła wręcz krzyczały radośnie przecinając powietrze ze świstem.
Uginając kolana wylądował na ziemi nie zwracając niczyjej uwagi.
Lecz to co zobaczył zszokowało go.
Ujrzał wybite okna z których wywiewało poszarpane firanki.
Pędem puścił się w strone drzwi, gdy je otworzył jego dolna szczęka opadła jakby była 15 kilo cięższa niż normalnie.
http://img209.imageshack.us/img209/2333/oldrf3.png
W domu nie było nic poza roztrzaskanymi meblami oraz na w pół zniszczonymi ścianami.
- Co jest Kurwa!?- Wrzasnął wściekle Sataner. Był tak zły że jego pieczęć na piersi zaczęła go piec.
upadł na kolana trzymając się za nią.
- Ja pierdole...Musze im powiedzieć żeby usuneli tą pieczęć.- Powiedział do siebie, wstając z podłogi.

Rozglądał się po piętrach domu szukając jakiś poszlak bądź czegoś co pomogłoby mu odnaleźć tego kto tak zniszczył mu dom.
Nie minęło pół godziny gdy wśród zniszczonych szafek odgrzebał jakąś małą i pozornie nie wyglądającą na nie bezpieczną istotke.

Zdobycz wydawała sie nieprzytomna więc Sataner udał się na dolne piętro by odszukać kran. Po chwili znalazł to czego szukał, lecz był on zupełnie zniszczony. Gdy odkręcił wode w całym domu zadudniło głuchym poszczękiwaniem w rurach. Gdy w końcu woda wyleciała powyginanym kranem była oleista.
- Co do...- powiedział Sataner dotykając kleistej substancji wydobywającej się z kranu.
Lecz po dłuższej chwili woda przybrała w miare normalnego wyglądu. Wtedy Sataner zanużył w niej dłoń napełniając do połowy, i wylał ją na stworzonko.
To małe coś w jego rękach zakrztusiło się wodą i natychmiast obudziło.
Gdy otworzyło oczy Satanerowi odjęło mowę. Miał taką głębie w nich że można było się w nich zagubić.
To (wydawałoby się) bezbronne stworzonko nagle zmieniło się w Ogromnego psa!
http://republika.pl/blog_xe_3169374/...ilk1016ia4.jpg
-Co do ch***- krzyknął Sataner spadając na podłoge z wrażenia.
Pies dorastał Satanerowi do tułowia niemalże do klatki piersiowej.
Warknął nagle tak że Satanerowi zamarło serce, lecz ku żdziwieniu Satanera Pies przybrał nagle zadowoloną mine i począł szaleńczo merdać ogonem skacząc w miejscu i nie mogąc się uspokoić.
-Uff....- powiedział z Wielką ulgą podnosząc się z ukurzonej podłogi.
W tej samej chwili ogromny pies zmienił się w to samo stworzonku które tak nie pozornie leżało pod stertami pociętych szaf.
Sataner podniósł je i wziął na ręce. Widać było że polubiło go, bo zamerdało ogonkiem wtulając się w jego zadziwiająco ciepłe ręce.

-Nazwe Cię... Arteon- powiedział po chwili namysłu.
Stworzonko zamerdało ogonkiem.
-Tylko zastanawia mnie jedno...z kąd się tu wziąłeś...- powiedział spoglądając na Arteona.
Ten jakby wystraszony wtulił się jeszcze mocniej w jego ręce.
-Mam nadzieje że nie pakuje się w kłopoty przygarniając Cię- powiedział stanowczym tonem.
Gdy już skończył "rozmowe" z Arteonem dalej przeszukiwał dom. Nie znalazł niczego fascynującego poza jego księgami. Były nieco zniszczone ale ich treść była czytelna.
Spakował je ze sobą i zostawiając dom teleportował się za pomoca runy do domu Valerii.
 

Ostatnio edytowane przez Erthon : 05-12-2009 o 21:05.
Erthon jest offline