Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2009, 15:43   #23
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Albert siedział jak na szpilkach. Nie chciał się spóźnić na spotkanie, więc jak zwykle w takich wypadkach przyszedł sporo za wcześnie. Zdążył już dziesięć razy zapytać się w myślach co on tu robi. Dziesięć razy zdążył też podnosić się do wyjścia i dziesięć razy coś powstrzymywało go od wstania od stolika. Zamówił sobie małą czarkę czerwonego wina i czekał. Spojrzenia innych gości kłuły go trochę, ale nie przejmował się nimi zbytnio. Teraz jak już w końcu zdecydował się zostać, liczyła się już tylko Alissa. Dumanie nad powodem zaproszenia akurat jego, już dawno porzucił jako bezowocne. Siedział teraz po prostu i czekał. Bezwiednie wygładził rękaw najlepszego swojego ubrania i przygładził włosy. Mimo całego tego udawania, czuł się nieswojo. Nie przebywał wiele z kobietami z wyższych sfer, a jeśli już to na pewno nie zapraszały go one na intymne spotkania. Albert po prostu się denerwował.

Pojawienie się wojownika Ostrz nie zdziwiło go bardzo. Przypuszczał, że Alissa będzie się chciała spotkać w trochę ustronniejszym miejscu. Plotki plotkami, ale przecież oficjalnie musiała dbać o to aby nie wzbudzać większego poruszenia. Posłusznie poszedł za mężczyzną i wsiadł do powozu. Kelemvorze, ależ ona jest piękna! Kapłanowi odebrało mowę, uroda Alissy była obezwładniająca. Rude loki utrefione w wymodelowaną fryzurę, twarz posągowej bogini i te oczy… Banały o tym jakby można w nich utonąć, o tym że są jak jeziora odbijające rozgwieżdżone niebo same pojawiały się w głowie, ale Albert niewiele mówił. Przedstawił się jedynie, i odpowiadał krótkimi zdaniami na neutralne tematy poruszane przez kobietę. Zainteresował się tylko uprzejmie kilkoma z nich, zapytał trochę o historię miasta. Opięta suknia Alissy, jej zachowanie i spojrzenia, powodowały że Albert zapominał o dobrym wychowaniu. Najchętniej poddałby się czarowi kobiety, poddał się bezgranicznie jej woli. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżył.

Gdy dotarli na miejsce, Albert odprężył się wreszcie choć trochę. Miał też okazję bliższego przyjrzenia się Alissie. W świetle lampionów i świeczników luksusowego pokoju wyglądała nieziemsko. Jej śmiech zniewalał, a Albert usiłował ignorować wszystkie niepokojące nuty, które pojawiały się w jego głowie. Jednakże niepokój nie dawał za wygraną. Alissa zachowywała się… drapieżnie. Albert nie umiał sobie tego inaczej wytłumaczyć, ale wyraźnie wyczuwał inne akcenty oprócz zmysłowości i erotyzmu emanującego wprost z każdego słowa i gestu. Jakaś nutka zagrożenia, Albert całym sobą czuł kto tutaj jest panem, a raczej niepodzielną panią sytuacji. Kto kogo ma w garści. Nagle uświadomił sobie, że kilka szczegółów układa się w niepokojącą całość. Fakt, że Alissa nie tknęła żadnych potraw oprócz umoczenia ust w czerwonym winie. Mogła jednak być przecież po prostu nie głodna – podpowiadała zaraz rządzona hormonami część duszy chłopaka. Drapieżne zachowanie – mogła to być przecież część jej gry, część flirtu pewnej siebie kobiety. Zimny, emanujący wręcz chłodem dotyk… Chyba ta kropla przeważyła czarę, szczególnie że kiedy Alissa zbliżyła się do niego, Albert poczuł otaczającą go aurę. Był w pułapce. Najgorsze jednak, że jakaś jego część usilnie chciała tkwić w tej pułapce.

Dziewczyna smukłą dłonią wyciągnęła skrywany pod koszulą kapłana symbol Pana Zmarłych i zadała swe pytanie. Abert ujął swą dłonią jej rękę i powiedział:
- Jestem kapłanem Kelemvora. Pytasz czemu wybrałem śmierć? Bo ona jest prawdziwa, nikt jej nie oszuka, nikt przed nią nie ucieknie, a ci którzy próbują będą potępieni – powiedział patrząc jej w oczy. Śmierć zrównuje wszystkich ze sobą. Nie uważasz że, myśląc w ten sposób Kelemvor jest jedynym słusznym wyborem? Nie uważasz, że walka w jego imieniu, za to co wierzę nie jest koniecznością. Pytasz czym cię zainteresuję? A czymże ja mogę konkurować wśród tych wszystkich, którzy padają ci do stóp na każde skinienie. Jestem tylko zwykłym kapłanem.

Albert wstał z krzesła, ale nie odsunął się od Alissy i nie puścił jej ręki. Bliskość jej ciała, zapach urzekających perfum powodował że czas zatrzymywał swój bieg. Srebrny symbol Kelemvora trzymany za rzemień przez Alissę wysunął się zza koszuli i błysnął na sekundę lekkim, niepokojącym światłem.
 
Harard jest offline