- A żebyś wiedziała że pójdę! - wydarł się dzieciaczek.
Ashley odwróciła się gwałtowniej niż wcześniej gdy po słowach usłyszała dreptanie. Zarzuciła czupryną czerwonych włosów i z niedowierzaniem zatrzymała wzrok na faktycznie zmierzającym w stronę pokoju "opiekuna"! Chyba nie jest taki głupi...?!
- Niebiański Wojowniku! - rozległ się krzyk i łupanie w drzwi.
Ashley przezornie przesunęła się pod ścianę by nie być widoczna na pierwszy rzut oka gdy opiekun stanie w drzwiach.
Gdy te otworzyły się, z ust młodziana zaczął wylewać się potok słów na który dziewczyna aż otworzyła szerzej oczy. Nie bardzo rozumiała o co chodzi z tymi dziwnymi nazwami jakie padały, ale na "Boją-Się-Nawet-Jego-Łasic" niemal parsknęła.
Założyła ramiona na klatce piersiowej i czekała na rozwój wypadków.
- A więc...Ashley, tak? O co chodziło temu... długowłosemu chłopaczkowi?
Spojrzała na mówiącego swoimi zielonymi oczętami, wyraźnie zadowolona, że ten, nie nawrzucał jej już na samym początku.
- Chodziło mu o to - odparła ściszając głos - że tutaj nie ma dla nas miejsca. Mówiąc "nas", mam na myśli kobiety. Sama jestem zdziwiona. Wcześniej z tego co słyszałam wybierali tylko z chłopców... - wzruszyła ramionami i przeniosła wzrok na młodziana pod drzwiami opiekuna - Mam nadzieję że nie napyta sobie tym biedy, ani sobie, ani nam...
- Tak, Ashley. Ashley Nideviera - zwróciła się do młodzieńca i uśmiechnęła się - A Ciebie jak zwą?
Ostatnio edytowane przez Puzzelini : 05-12-2009 o 18:09.
|