Azrael zasiadł do swojej codziennej lektóry kodexu Astartes gdy naglę zabrzmiało ciche pukanie do drzwi poprzedzające wrzeszczący głos: - Niebiański Wojowniku! -
Spokojnie i bez pościechu zarzucił na głowę kaptur i ruszył w kierunku drzwi. Otworzył je i spokojnie zaczął wysłuchiwać monologu jakiegoś dziecka. -[...] Do smarowania ciała, rzecz jasna, dla ochrony przed insektami, świerzbieniem i chłodem, oraz by utrzymać skórę w czystości. Po trzecie...-
W tym momencię cierpliwość zwiadowcy się skończyła. Jego dłonie powoli ruszyły w kierunku szyii młodzieńca... ominęły ją jednak i jedynie zciągnęły kaptór z jego głowy odsłaniając twarz. Sierżant miał białe włosy gdzieniegdzie zaplecione w warkocze i bardzo bladą, moża by powedzieć białawą skórę która calkowicię nie wskazywała na indiańską krew płynącą w jego żyłach którą można było wnioskować po rysach twarzy. No i ta blizna, która rozciągała się od czoła i zmieżając ku ustom przecinała lewy oczodół. Wyraz twarzy natomiast, nie wskazywał na przyjazne nastawienie do nikogo ani niczego. A w jego spokojnym głosie można było wyczuć nutkę rozdrażnienia i zniecierpliwienia: - Z tego co widzę to nie zrozumiałeś mnie za pierwszym razem, nie masz jóż rodziny, nie ma jóż Czerwonego Psa czy Tańcącego z Orłami, jedynymi osobami które mogą zrobić dla ciebie cokolwiek jest garstka mężczyzn którzy stoją za tobą.-
Kończąc zdanie wskazał prawą wytatuowaną w dziwne kształty dłonią w kierunku reszty grupy. Przystaną na chwilę i wbił wzrok w młodzieńca a jego krystalicznie błękitne oczy zaczęły mierzyć jego twarz w poszukiwaniu jakiejkolwiek reakcji... po czym kontynnuował: -A co się tyczy kandydatów którzy zostali zarekrutowani choć jeszcze nie wcieleni do zakonu... to może sugerujesz herezję czy niekompetencję spadkobierców Liona El'Johnsona?-
Wszystkie te słowa wypływały powoli z jego ust i nie pozostawiały wątpliwości że nie oczekiwał na odpowiedź. -Wszystkie informacje które miałeś otrzymać zostały ci przekazane jak i wszystkie miejsca które są niezbędne do tego żebyś mógł wypocząć zostały ci wskazane. A teraz jeśli pozwolisz udam się do swojej kwatery... tak jak i wy wszystcy udacię się do spoczynku.-
Ostatnie słowa skierował już do całości grupy przerywając ciągły kontakt wzrokowy z chłopcem. Po czym znów skierował sie do swego pokoju i zamknął za sobą drzwi. Pozostawiając przerażonego młodzieńca wpatrując się w drzwi.
__________________ "because, if you confess with your mouth that Jesus is Lord and believe in your heart that God raised him from the dead, you will be saved."
Rom 10:9
Ostatnio edytowane przez kaufi : 06-12-2009 o 04:21.
|