Gdy Kapitan dyktował warunki w duszy Hoeninga zagościł spokój. Z każdym słowem byłego Szampierza na twarzy artysty rysował się szelmowski uśmieszek. Nie znając praw owej prowincji jak ognia obawiał się szermierczej potyczki. A i owszem podstawy walki rapierem znał - raz, czy dwa tym orężem zwadzić mu się zdarzyło, ale za szermierza się nie uważał. Jednak pistole... jego ulubiony i zarazem jedyny oręż, który go przyciągał i ciekawość jego wodził. Którym nie jeden pojedynek w Nuln zwycięsko zakończył. Której użycie dla poety normalnym bywało...
- Czekam na sekundantów w strażnicy. Radzę zażyć spoczynku, pewna ręka może jutro decydować o życiu lub śmierci. – rzekł na koniec Kapitan.
Jednak nim w eskorcie swej odejść zdołał głos Konstantina posłyszał.
Poeta w oblicze starca się wpatrując rzekł:
- Po odliczeniu i komendzie strzał nastąpi! Z trzydziestu pięciu kroków padnie! Chyba, że tchórzysz Mistrzu?? Z mniejszej odległości sensu nie widzę, gdyż tylko nieudacznicy do dwudziestu kroków strzelać się lubią.
Mości Kapitanie! Samotnie do zamku przybyłem więc samemu o regułach radził będę. A na twoim doświadczeniu i znajomości personelu zamkowego opierać się będę i o przydzielenie sekundanta stojącego na straży honorowego pojedynku zamiaruję.
__________________ "Nasza jest ziemia uwiązana milczeniem; nasz jest czas, gdy prawda pozostaje niewypowiedziana." |