Steven zatrzymał się jak wryty, gdy zobaczył dwójkę walczących mężczyzn. Naturalnie, słyszał o osobnikach obdarzonych tak jak on nadnaturalnymi zdolnościami, ale nigdy nie spotkał kogoś takiego. A teraz pojawił się dwie takie osoby naraz. Superbohater z początku nie był pewien co robić. Walczący mogli go już dostrzec, dzięki noszonemu przez Granta jaskrawo żółtemu kostiumowi. Co prawda, Steven nie miał wątpliwości, że udałoby mu się uciec w razie pogoni, ale wolał nie prowokować potencjalnie niebezpiecznego przeciwnika. Wreszcie przemógł się i postanowił zaczepić zwycięzcę tego dziwnego pojedynku. Nie mógł przecież wiedzieć, czy wygrany nie zechce zrobić czegoś głupiego, więc Steven wolał powstrzymać go już na zapas. A jeśli napotkany w parku osobnik okaże się mieć dobre intencje, cóż, zawsze warto wiedzieć, że ktoś jeszcze walczy z przestępczością z własnej, nieprzymuszonej woli.
Steven zadecydował więc. Podszedł do dwójki mężczyzn, stanął tak, by być dobrze widocznym, i zatrzymał się na chwilę. Trzeba było jakoś nawiązać kontakt, a on sam na okrzyk w rodzaju "Stój w imieniu prawa!" zareagowałby ucieczką, biorąc pod uwagę stosunek prawa do podobnych mu osób. W końcu wymyślił zawołanie, które w jego mniemaniu nie powinno spłoszyć obezwładniającego: - Co tu się dzieje? |