Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2009, 20:04   #26
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Transport dojechał na miejsce a krwiopijcy wysiedli ze swoich pojazdów. Nie licząc oczywiście Jack’a, który za bardzo nie miał z czego wysiadać. Zamiast tego po prostu zebrał tyłek ze swojego motoru. Panna O’Grady zgasiła silnik i schowała kluczyki do lewej kieszeni. Będąc na zewnątrz pyknęła breloczkiem, zamykając Gallardo na głucho. Choć nie wierzyła żeby przyszło jej tu zabawić wyjątkowo długo. Domostwo nowego kolegi robiło wrażenie, ale… tak duża ilość świrów sprawiała, że długowłosa miała ochotę dać dyla jak najszybciej. Co tu dużo mówić, nie tworzyli zgranej grupy. Nie pasowali do siebie. Motocyklista potrzebował porządnej lekcji dobrego wychowania i silnego kopa w krocze. Angelo sprawiał wrażenie osoby, której własna pewność siebie zarzuciła klapki na oczy i przyśrubowała je do czaszki. Śmierdziel próbował uspokajać tą dwójkę. Zachowywał się jak mała, zlękniona dziewczynka, która nie chce żeby surowy tatuś dał jej klapsa. Jedyną osobą jaka niezaprzeczalnie zrobiła na Isabelle pozytywne wrażenie był Konstantinos. Dlaczego właśnie on? Cóż. Miał styl. Miał klasę. Nie demolował swoją personą ścian. Nie próbował też nikogo zdominować i przerobić na pracownika społecznego. Ciężko stwierdzić, który z czynników naprawdę był tu decydujący.

Mogłaby jeszcze długo rozmyślać, ale przerwał jej trzask. Tok rozumowania zakłóciła rozlatująca się ściana. Gruchot kości i pękanie mięśni były jedynie walorem estetycznym. Dziewczyna powoli pokręciła głową. Nie odczuwała nawet grama politowania. Klarowała się w niej jedynie subtelna forma niedowierzania odnośnie akcji z przed kilku sekund i rzadko spotykanego zjawiska jakie stanowili nisko latający spece od komputerów.
- Erm… tego, no. Mam nadzieję, że nie tylko ja to widziałam.
Dla pewności mrugnęła kilka razy. Nie, nic się nie zmieniło. Dziura w budynku nadal znajdowała się na swoim miejscu a Angelo wciąż wyglądał jakby chwilę temu nawiązał intymną znajomość z rozpędzonym pociągiem, albo jakimś tirem. Izzy delikatnie się skrzywiła. Była wyraźnie odrzucona obleśnym widokiem. Starała się wentylować negatywne emocje rodzące się względem całej sytuacji. Niestety, bezskutecznie.
- Nie. Po prostu… nie. Czy wy wszyscy jesteście nienormalni?! Do jasnej cholery, jeśli tak bardzo chcecie się pozabijać, zróbcie to raz a dobrze!
Preferowanie, kiedy jej nie będzie w pobliżu. Powoli zbliżyła się do połamanego Angelo. Chciała dotknąć jego twarzy dłonią, jednak obrzydzenie po raz kolejny wzięło górę. Pannica natychmiast odwróciła się na pięcie i odezwała w kierunku Jack’a tonem, który z wdziękiem i uprzejmością nie miał absolutnie nic wspólnego.
- Ty… popieprzyło cię już do reszty?! Najpierw Prezencja a teraz to? Zobacz co mu zrobiłeś, wygląda jak cholerne dzieło Picassa! Prawie wpadł w letarg!
Szybko jednak ustosunkowała się do obydwu winowajców. Jej głos mógł służyć za brzytwę.
- Myślicie, że co to jest? Przedszkole dla dzieci specjalnej troski? Proszę pani! On mnie uderzył, to mu oddałem! To nie jakieś przepychanki na boisku, czy sobotnie burdy w barach! Sądzicie że wampiryzm gwarantuje wam jedynie czadowe moce, którymi możecie rzucać na lewo i prawo? Stylowe, identyczne kolorystycznie kapoty? Jeśli tak, to trafiliście pod zły adres. Ty! Nie jesteś żadnym twardzielem. To już nie poprzednie życie. Jesteś tylko zagubionym, niedojrzałym bufonem, który maskuje swoje niedoskonałości waląc ludzi po twarzach. Zaczynasz na samym dole łańcucha pokarmowego i jeśli kiedykolwiek chcesz wznieść się wyżej… lepiej szybko zmień swoje postępowanie. No i ty…dominowanie towarzyszy? Z krwią która przypomina bardziej wodę niż osocze? Pff. Proszę. Obaj jesteście dorośli i wyniesieni ponad zwykłe bydło. Zachowujcie się więc odpowiednio.
Skończyła. Nie przejmując się dłużej pozorami czy kulturą osobistą padła na ubrudzoną tynkiem wersalkę. Wyciągnęła ze swojego plecaka niewielką, karmazynową torebkę i zaczęła opróżniać ją z życiodajnej zawartości. Chociaż Izzy nie zawiniła w żaden sposób, oczy za warstwą szkła zdawały się przepraszająco wpatrywać we właściciela domostwa.

 
Highlander jest offline