Ponpette, Anathan , Gothur ... Każde z nich spojrzało na innego najemnika, który zadał pytanie. Teraz to nie oni zadawali pytania. Sytuacja w zabawny sposób się odwróciła. Kolejno zadawane pytania uniemożliwiały odpowiedź na poprzednie. Przez chwilę kupcom nie pozwolono dojść do głosu. Popatrzyli pomiędzy sobą porozumiewawczo. Shila powstała, opierając ramiona na stole, i lekko nad nim się nachylając. Nieświadoma tego, jakie piękne widoki zafundowała teraz uszatemu tropicielowi.
Skierowała swoje spojrzenie Bronthiona. Spojrzenie pełne stanowczości. - To w jaki sposób odbyło się to spotkanie, zostało dokładnie przemyślane, Panie... Jakiś tam.- machnęła teatralnie ręką, jakby zbywając łotrzyka.- Co do dalszych pytań... Nie umiemy wam dokładnie wyznaczyć celu ekspedycji. Nasza założona tam osada, została zaatakowana...- zerknęła w kierunku Hervela.- przez tubylców. Dwa okręty pana Gentrasha zostały uszkodzone i musiały zostać u wybrzeży wyspy. Nie wiemy w jakim stanie jest osada. Ile osób zginęło, czy cenne materiały zebrane tam w ciągu ostatnich miesięcy zostały wykradzione z magazynów...- wyprostowała się, kryjąc swe wdzięki przed elfem.- To wszystko może być ważne. Co więcej, chcemy się również dowiedzieć czegoś o tym miejscu. Tylko niewielki fragment wschodniego wybrzeża tego miejsca został zbadany. Dlatego...Dlatego proponujemy tak sowitą zapłatę. Nie wiemy w jakich warunkach przyjdzie wam tam działać. - Jakiś chojrak pytał ile płynąc będziem... A co ? Bebechy ci wywraca na morzu, a?!- Głos Hervela rozpruł ciszę, jak rapier ciało. - Z morzem bywa różnie synku. Raz płyniesz jak z procy wystrzelony, a raz jakby ci się za gruba dziwka na szyi uwiesiła !- wyszczerzył się ukazując nieco poczerniałe zęby. - Rok i osiem miesięcy. Tyle może zając to w najgorszym wypadku. Zatem radze chędożyć do bólu pókiście na lądzie... Na mojej łajbie sodomię karzę surowo ! A dam, dziwek, chłopek, służek ... Wszelkiej maści samic na pokład nie wpuszczę !
Anathan nieco się skrzywił, słuchając jakże inspirującej mowy admirała. - Na morzu Admirał Hervel jest dowodzącym. Po zejściu na ląd dowodzić będzie Arin Sarebous...- rozejrzał się po sali, po czym zatrzymał wzrok na
Szarookim.- Swoją drogą... Powinien tutaj być z nami, od pewnego czasu. Tarev, idź i dowiedz się co się dzieje z panem Arinem.
Sługa wypełnił polecenie niemal natychmiast.
Szarooki trzasnął w stół. - No to jak ?! Gardzicie złotem i sracie po gaciach, a?! Czy podpiszecie te cholerne papierzyska !? Czy tylko ten Półork nie zapomniał z domu przyrodzenia ?!
__________________ "...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"
Ostatnio edytowane przez Mizuki : 06-12-2009 o 20:55.
|